Olejnik starła się z posłem PiS. "Niech pan 'wy' mówi w stacji rządowej"
W pierwszym wydaniu "Kropki nad i" po wakacjach, w poniedziałek, 28 sierpnia, gośćmi Moniki Olejnik byli poseł Platformy Obywatelskiej Jan Grabiec oraz Artur Soboń z Prawa i Sprawiedliwości. Tematem numer jeden był Jarosław Kaczyński, który prawdopodobnie nie wystartuje w jesiennych wyborach z warszawskiej listy.
Przypomnijmy, że prezes PiS do tej pory zawsze był "jedynką" w stolicy, jednak spekuluje się, że tym razem może wystartować z okręgu nr 33, czyli z województwa świętokrzyskiego, a dokładniej z Kielc. – Z punktu widzenia partii, muszę się jej podporządkować – tak Kaczyński skomentował te zaskakujące doniesienia w rozmowie z reporterką Polsat News Magdaleną Pernet na wiecu w Sokołowie Podlaskim.
Monika Olejnik kontra Artur Soboń w "Kropce nad i". Poszło o Jarosława Kaczyńskiego
O start lidera partii rządzącej spytała Artura Sobonia Monika Olejnik. Jak zauważyła, przed wyborami (zaplanowanymi na 15 października) "następują niezwykłe zwroty akcji, jak w jakimś filmie". – Oto okazuje się, że Jarosław Kaczyński, wicepremier, nie chce kandydować z Warszawy. Co się takiego stało? – zaczęła.
– Pokażemy listy za kilka dni i będziemy widzieć, kto, skąd, z którego miejsca startuje – odpowiedział Soboń, co wcale nie usatysfakcjonowało Olejnik. – Będziemy widzieć, ale chcemy wiedzieć, dlaczego prezes nie chce kandydować z Warszawy – dopytywała, co zdenerwowała posła PiS. – Naprawdę niczego się nie nauczyliście – stwierdził.
Słowa polityka wzburzyły Moniki Olejnik, która nie spodobała się forma "wy", której użył poseł. – Przepraszam, pan do mnie na "wy" mówi, coś się zmieniło po wakacjach? Niech pan "wy" mówi w stacji rządowej – odparła błyskawicznie prowadząca.
Artur Soboń nie dawał jednak za wygraną. – Pani redaktor osobiście również nie nauczyła się tego, że Warszawa nie jest pępkiem świata. Wybory odbywają się na terenie całego kraju. Kielce, tak wyśmiewane tutaj między wierszami, są równie ważne, jak Warszawa – stwierdził polityk, co nieco zaskoczyło Olejnik. – Przepraszam, kto wyśmiewa Kielce? Do tej pory Warszawa, jak widać, była "pępkiem świata", ponieważ Jarosław Kaczyński zawsze kandydował z Warszawy – odparła prowadząca "Kropki nad i", co zakończyło wątek.
Dlaczego Jarosław Kaczyński nie kandyduje z Warszawy? Ocenił to ekspert
Skąd niespodziewana decyzja lidera PiS? Dr Mirosław Oczkoś, ekspert w dziedzinie marketingu politycznego, zauważył w rozmowie z Anną Dryjańską z naTemat, że Jarosław Kaczyński ma pewny mandat niezależnie od okręgu, z jakiego wystartuje. Przenosiny z Warszawy mają więc według niego drugie dno.
– Na tym polega technologia utrzymania się przy władzy. Prawdopodobnie PiS bada teraz regiony w całej Polsce, by wytypować miejsca, gdzie – po wstawieniu wyborczej "lokomotywy" – będzie można wyciągnąć więcej mandatów. Takim miejscem jest właśnie okręg numer 33, czyli województwo świętokrzyskie – tłumaczył nam dr Oczkoś.
Ekspert przypomniał też, że w regionie jest do wzięcia 16 mandatów poselskich, a obecnie PiS ma tam 10 posłów. Co ciekawe, w okręgu świętokrzyskim pierwszy miał być Zbigniew Ziobro.
– To okręg ewidentnie przechylony na stronę Zjednoczonej Prawicy. Nie chodzi tylko o PiS, pamiętajmy, że tam "jedynką" był Zbigniew Ziobro. Co zmieni ewentualna kandydatura Jarosława Kaczyńskiego? Prezes PiS swoimi głosami wciągnie do Sejmu tych kandydatów, którzy bez niego by się nie dostali. Obóz władzy może zgarnąć 12 albo nawet 14 mandatów – wyjaśnił dr Mirosław Oczkoś.