Wojtek Szczepanik: Niezależnie, w którym miejscu na świecie – będę dobrze głosował

Kamil Frątczak
13 października 2023, 12:35 • 1 minuta czytania
– Dla mnie najgorsza byłaby kompromitacja w środowisku i pokazanie, że nie byłem fair wobec rywali. Sport musi być czysty! Dla zawodowców, którzy zarabiają duże pieniądze na sporcie, to są ogromne konsekwencje finansowe oraz dyskwalifikacja na kilka lat, ale to nieważne! Godność jest kluczowa – mówi na temat dopingu w rozmowie z Kamilem Frątczakiem, Wojtek Szczepanik, mistrz świata w kolarstwie.
"Godność jest kluczowa". Wywiad Wojtkiem Szczepanikiem, MŚ w kolarstwie. Fot. archiwum prywatne, Wojtek Szczepanik

Miałeś na studiach taki przedmiot jak etyka zawodowa?

Skończyłem Akademię Wychowania Fizycznego w Katowicach na ogólnym kierunku sportowym. Zrobiłem specjalizację trenerską, trenera narciarstwa alpejskiego. Jeżeli chodzi o etykę zasad – nie przypominam sobie, żebyśmy mieli taki przedmiot. Natomiast etyka w sporcie jest mi dobrze znana, to podstawa dla każdego sportowca do bycia fair play.


Uważam, że system naszego szkolnictwa pozostawia wiele do życzenia i w latach, w których studiowałem, na pewno przydałyby się przedmioty takie jak: media sportowe, marketing sportowy czy psychologia sportu.

W świetle ostatniej afery z Robertem Karasiem – jak to jest z tym dopingiem?

Będąc w Glasgow na Mistrzostwach Świata śledziłem sprawę Roberta Karasia. Może zacznijmy od samego dopingu – wiadomo, że jest zakazany! Każdy zawodnik ma dostęp do listy substancji niedozwolonych, są ich setki, aż ciężko się połapać.

Wspomniałeś o bardzo ważnej kwestii – lekarzach sportowców.

Jeżeli robimy to profesjonalnie, warto współpracować z dobrym lekarzem sportowym. W profesjonalnych teamach z olbrzymim budżetem sztab medyczny monitoruje ten cały system. Wydaje mi się, że tacy zawodnicy, jak ja czy Robert, wiele rzeczy robimy we własnym zakresie, natomiast warto być świadomym, co suplementujesz i zjadasz.

Możecie się suplementować na własną rękę, oprócz tego, co wam lekarz zaleci?

Ja konsultuję się z dietetykiem, który tak naprawdę zaleca mi suplementację. Przede wszystkim to, na co zwracam uwagę to, czy preparaty, które ja stosuję, są z legalnych i certyfikowanych źródeł. Bardzo często jest dużo zamienników, które mogą być skażone.

Jak wygląda proces wykrywania substancji dopingowych w organizmie sportowca?

W tym roku komitet organizacyjny UCI Gran Fondo testował tylko zwycięzców. Polegało to na pograniu próbki moczu. Test miał miejsce bezpośrednio po dekoracji. Osoba wyznaczona do opieki nade mną przeprowadziła mnie do gabinetu, który mieścił się na zapleczu dekoracji. Tam oddałem materiał pod nadzorem komisji, próbka została zamknięta w dwóch pojemnikach. Następnie wysyłana przez ITA do laboratorium w Lozannie, a na wyniki trzeba chwilę poczekać. Ja w tym momencie nadal go nie mam.

Długo będziesz czekał?

Ktoś mi powiedział, że nawet do 3 miesięcy.

To musi być bardzo stresujące, mimo że jesteś przekonany o swojej niewinności.

To jest podobne do tego, jak zatrzymuje mnie policja na rutynową kontrolę. Wiem, że nic nie zrobiłem, ale ten stresik pt. "co oni ode mnie chcą" zawsze jest. Z jednej strony wiem, że zdrowo się prowadziłem, zgodnie ze wszystkimi zasadami i normami. Z drugiej strony nie wiesz, czy stek, który zjadłeś na wakacjach na innym kontynencie był okej...

Mimo wszystko najgorsze są konsekwencje wykrycia takich substancji.

Dla mnie najgorsza byłaby kompromitacja w środowisku i pokazanie, że nie byłem fair wobec rywali. Sport musi być czysty! Dla zawodowców, którzy zarabiają duże pieniądze na sporcie to są ogromne konsekwencje finansowe oraz dyskwalifikacja na kilka lat, ale to nieważne! Godność jest kluczowa.

Powiedziałeś, że śledziłeś sprawę Roberta Karasia. Jak to się może finalnie skończyć twoim zdaniem?

Nie wiem dokładnie, na jakich zasadach funkcjonuje Federacja Ultra Triatlonu. Natomiast na pewno dostanie dyskwalifikację i brak możliwości startów przez jakiś okres czasu.

Po tej sprawie na Roberta spadł ogromny hejt.

Tak, wiem, a ludzie szybko zapominają takie rzeczy. Jest silnym sportowcem, więc na pewno sobie z tym poradzi.

https://www.instagram.com/reel/Cw7Jey3MRQJ/?utm_source=ig_web_copy_link&igshid=MzRlODBiNWFlZA==

Zanim zostałeś Mistrzem Świata w kolarstwie, zajmowałeś się wyczynowo narciarstwem alpejskim.

Zdobyłem 5 medali na mistrzostwach Polski, ale nigdy nie byłem pierwszy. Zawsze troszkę brakowało mi do złota, byłem wicemistrzem Polski w slalomie gigancie. Lepszy ode mnie był mój kolega Maciek Bydliński, z którym później rywalizowaliśmy na rowerach, na początku też był szybszy i jak jeździliśmy w górach to czekał na mnie na przełęczy, zanim wyjadę, ale teraz się wyrównało. To ja czekam na niego.

Mistrzem Świata w narciarstwie alpejskim nigdy nie byłem. Może świadczyć to o tym, że nie do końca miałem odpowiednie predyspozycje do tego narciarstwa. Wydaję mi się, że jestem dużo lepszym trenerem narciarstwa niż zawodnikiem. Z czasem okazało się, że lepiej czuję się w sportach endurance, takich jak kolarstwo.

To dlatego podjąłeś decyzję o zmianie dyscypliny?

Skończyłem karierę narciarską w 2015 roku w związku z kontuzją pleców. Według mojej oceny nie było perspektyw na przyszłość w tym sporcie. Potem ta kariera trwała tylko trochę od drugiej strony. Zostawiłem małą część siebie w narciarstwie alpejskim na najwyższym poziomie światowym właśnie jako trener kadry narodowej.

Mimo wszystko nie do końca dawało mi to taką satysfakcję, jaką dają mi moje starty. Pustkę pozostawioną po tej dyscyplinie, po godzinach treningowych, do których byłem przyzwyczajony, zastąpiło jeżdżenie na rowerze, które po pewnym czasie przestało być rekreacyjne.

I to była dobra decyzja, bo w tym roku zdobyłeś Mistrzostwo Świata w Glasgow.

Tak, w tym roku postanowiłem dobrze się do nich przygotować. To były moje drugie Mistrzostwa Świata. W zeszłym roku w Trento we Włoszech byłem 17., a w tym roku wszystko zagrało, cały proces treningowy był idealny. Strasznie dużo ciężkiej pracy i cierpienia zrekompensował złoty medal.

Powiedz mi, czy to prawda, że w każdej dziedzinie sportowej zawodnicy są jak jedna wielka rodzina?

Kolarze bardzo wspierają się nawzajem. To ciężki sport, który kształtuje charakter i uczy szacunku do partnerów. To sport drużynowy, nie zapominajmy o tym, że cały team pracuje na jednego kolarza. Ja w Glasgow byłem z trzema kolegami z mojego teamu, wspólnie obmyślaliśmy strategię żywieniową, taktyczną na cały wyścig. Między nami było ogromne wsparcie.

Uważasz, że miłość do sportu, pasji może być silniejsza niż ta wobec rodziny?

Nie da się tego porównać. Miłość do rodziny i do sportu to dwie różne kategorie. Można być oczywiście uzależnionym od sportu i kochać to co się robi. Natomiast to jest inna miłość niż do swojej rodziny.

To akurat wrażliwy temat u mnie, ponieważ zawsze jest mi wytykane, że kolarstwo jest ważniejsze od rodziny. Cały proces treningowy jest bardzo czasochłonny. Potrzebne jest 20-30 godzin tygodniowo na trening, przez pół roku przejechałem 14 tys. km, żeby się dobrze przygotować. Ważne jest, żeby znaleźć ten balans i dobrze zorganizować swój kalendarz, żeby twoje dzieci na tym nie cierpiały, ale jest to strasznie trudne.

Mimo wszystko sportowcy przechodzą szybciej na emeryturę. Wówczas mają więcej czasu dla rodziny.

Tak, to prawda. Pytanie tylko, czy w tym czasie udało się zarobić na tyle dużo, żeby miał spokojną emeryturę, a nie zaczynał kolejnego rozdziału od zera. Doceniam wszystkich sportowców i szanuję, ale wielu z nich kończy piękne kariery z niczym. Dla mnie najwspanialszą rzeczą jest zarabianie na tym, co się kocha.

Często się słyszy, że artyści między innymi narzekają na swoje emerytury. Jak jest u sportowców? Wspierają was związki?

Nie, związki bardzo mało pomagają. Mistrzowie olimpijscy dostają państwową emeryturę z Ministerstwa Sportu zgodnie z ustalonymi przez rząd widełkami. Natomiast nie ukrywajmy przy obecnych czasach to są drobne pieniądze. Na swoją emeryturę sportowiec pracuje sam, prywatnie. Najlepsi zawodowcy, dobrze dysponujący budżetem, zabezpieczają się na przyszłość. Ale kolarstwo i narciarstwo to nie jest piłka nożna.

Jak według ciebie sportowcy są traktowani przez polski rząd?

Na pewno system polskich związków sportowych źle funkcjonuje i nie zabezpiecza wystarczająco swoich członków. Nie dba o emerytury sportowców oraz ma problem z płynnym funkcjonowaniem w bieżących sprawach. W kolarstwie z tego, co obserwuję, większość teamów polega na prywatnym finansowaniu pozarządowym.

15 października odbędą się wybory parlamentarne. Wybierasz się? Będziesz głosował?

Oczywiście! Niezależnie, w którym miejscu na świecie będę – będę głosował. Mało tego, będę dobrze głosował. Uważam, że wszyscy powinni wziąć udział w wyborach i oddać swój szczery głos.

Czytaj także: https://natemat.pl/501644,wywiad-z-johnem-porterem-uwazam-ze-jaroslaw-kaczynski-jest-szumowina

Jak ty wyobrażasz sobie swoją najbliższą przyszłość?

Przez najbliższe dwa, trzy lata na pewno chciałbym się rozwijać sportowo. Chcę dalej wygrywać i podnosić poprzeczkę. Najwięcej przyjemności sprawia mi praca właśnie w tej branży. Kocham kolarstwo i lubię narciarstwo. To są dyscypliny sportu, w których możesz podzielić się swoimi umiejętnościami i wiadomościami, ze społeczeństwem.

Niezmiennie twoje serce zawsze pozostanie w sporcie.

Tak! A na rowerze na pewno będę jeździł do końca życia, nawet prozdrowotnie. To przede wszystkim świetna forma spędzania wolnego czasu w zdrowy sposób. A czego mógłbym sobie życzyć? Szczęścia i zdrowia, które jest potrzebne w sporcie oraz dobrych partnerów, którzy mogą pomoc w podniesieniu mojego poziomu.