Mistrzowie odwracania prawdy. Tak PiS przerabia każdą aferę
Od ośmiu lat widzimy, jak obóz władzy topornie, ale zręcznie dla swoich wyborców, przy każdej aferze potrafi drastycznie odwrócić narrację i zepchnąć winę na innych. Albo tak nią pokieruje, że na koniec przerobi ją w swój sukces. Ale to, jak rządzący reagują na aferę wizową, przekracza już granice.
Przez Polskę przetacza się burza, MSZ jest na celowniku, mnożą się stawiane publicznie pytania, a przeciętny Polak ma poczucie kompromitacji kraju.
Tylko PiS urządza na tym spektakl przeciw opozycji, podkręca antyimigrancką narrację, próbuje przykryć aferę lub odwrotnie – zaraz niemal zrobi z niej swój sukces.
– Oni mają wyjątkowych specjalistów. Przypomnijmy wiek emerytalny i obietnicę PO. Natychmiast powstał spot, że "Tuska już nie ma". Mają świetnych propagandzistów, którzy starają się odwracać prawdę w drugą stronę – mówi Wiesław Gałązka, ekspert ds. wizerunku.
– To celowe działanie manipulacyjne. Żeby wywołać zamęt i chaos. Żeby ludzie mocniej zaczęli się zastanawiać, kto ma rację – uważa prof. Zbigniew Nęcki, psycholog społeczny.
To jak działa ta machina, afera wizowa pokazuje pewnie nawet bardziej.
– To polskie służby i polskie państwo wykryło, że w procesie wydawania wiz mogły być nieprawidłowości i dobrze, że się tak stało – oświadczył w niedzielę prezydent Andrzej Duda.
W sobotę, w swoim orędziu w TVP, mówiła o tym marszałek Sejmu Elżbieta Witek. W odpowiedzi na piątkowe orędzie marszałka Senatu, wyborcy PiS usłyszeli: – Wczoraj Marszałek Senatu w bezprecedensowy sposób wykorzystał narzędzie orędzia państwowego do próby okłamania i wprowadzenia w błąd Polaków.
A potem: – To polskie państwo i jego organy wykryły niebezpieczeństwo naruszenia procedur; natychmiast wyciągnięto konsekwencje; państwo zadziałało sprawnie, natomiast opozycja rozpętuje machinę kłamstwa i hejtu, by odwrócić uwagę od realnego problemu migrantów.
Wpadli na "wielką aferę przemytniczą PO"
Wcześniej błyskawicznie powstał spot pod hasłem "Stop Tuskowi. Stop przymusowej relokacji!", a politycy PiS natychmiast hurtem wpadli w wir propagandy, podkręcając go hasłem "Tusk = Inwazja Nielegalnych Imigrantów".
Ruszyło zmasowane straszenie Lampedusą i tysiącami imigrantów, jakby już mieli zagrażać Warszawie czy Gdańskowi. Tu cytaty polityków władzy można mnożyć.
"Gwałty na kobietach, handel narkotykami, wałki afrykańskich i arabskich narodowościowych gangów, to wszystko może dotknąć Polaków, jeżeli do władzy wróci Tusk i jego akolici" – grzmiał na przykład Joachim Brudziński, gdy afera wizowa była na czołówkach mediów.
Również marszałek Witek mówiła w orędziu: – Gdyby dziś rządził Tusk, Polki nie wychodziłyby po zmroku z domu, a rodzice baliby się posyłać dzieci same do szkoły czy na basen. Na polskich ulicach płonęłyby samochody, a poruszanie się komunikacją miejską byłoby nie lada odwagą
Ale straszenie to jedno. Politycy władzy szybko wpadli na trop..."wielkiej afery przemytniczej PO". Błyskawicznie wykorzystano zatrzymanie aktywistki Ewy M. podejrzanej o kierowanie grupą przemytników nielegalnych migrantów z Białorusi do Europy, która w dodatku miała też nakłaniać do głosowania w referendum 4xtak.
Maciej Wąsik i Sebastian Kaleta, wiceszefowie MSW i resortu sprawiedliwości natychmiast zwołali konferencję prasową.
Ich elektorat usłyszał: – Mamy do czynienia z wielką aferą przemytniczą Platformy Obywatelskiej. Z tego powodu, że od kilkunastu miesięcy z ust prominentnych polityków czy intelektualistów wspierających PO słyszymy fałszywe informacje o tym, co się dzieje na polsko-białoruskiej granicy.
W tym czasie inny wiceminister sprawiedliwości, grzmiał na X o hipokryzji PO.
"Okazało się również, że to za czasów rządów PO-PSL zaczęto stosować praktykę, która wywołała lawinę kontrowersji dotyczącą wydawania wiz. To wtedy zostały zawarte umowy outsourcingu obsługi ruchu wizowego i ograniczono sieć polskich placówek zagranicznych i liczbę konsuli utrudniając tym samym sprawne prowadzenie procesu wizowego bez udziału firm zewnętrznych" – tak uderzył do elektoratu Marcin Romanowski.
Dodajmy jeszcze, że Wiadomości TVP nabrały wody w usta na temat afery wizowej. A politycy opozycji, którzy w innych programach TVP, próbowali mówić o aferze, byli zagłuszani.
– W Polsce trwa zorganizowana akcja manipulowania ludźmi, żeby obronić Donalda Tuska i jego obóz – stwierdził cytowany przez TVP Info europoseł Patryk Jaki.
Owszem, MSZ ogłosił, że pracę w resorcie stracił Jakub Osajda, dyrektor Biura Prawnego i Zarządzania Zgodnością MSZ. Zdecydowano też o przeprowadzeniu nadzwyczajnej kontroli i audytu w Departamencie Konsularnym oraz wszystkich placówkach konsularnych RP. Ale w raporcie część odpowiedzialności zrzucono na byłego szefa resortu Radosława Sikorskiego.
"To niestety manipulacyjnie działa"
PiS od początku jest mistrzem w zwalaniu winy. Inflacja? Ma źródła przede wszystkim za granicą. Drożyzna? To szaleństwo, które Polsce funduje UE. We wszystkim widzą winę Tuska, Brukseli, Putina, nigdy swoją. – Są mistrzami spychotechniki. Spychotechniki, jeśli chodzi o winę i odpowiedzialność – mówiła już kiedyś naTemat Katarzyna Lubnauer, posłanka KO.
Jak jeszcze można nazwać to nieustanne odwracanie rzeczywistości?
– Ja bym to nazwał odwróconą prawdą – mówi Wiesław Gałązka. – Jest jeszcze powtarzanie kłamstw, zgodnie z tym, co mówił Goebbels, że kłamstwo powtórzone tysiąc razy, staje się prawdą. Mają większe możliwości propagandowe dotarcia do swojego elektoratu, to będą im mówili, co mówią. Jakikolwiek temat nie zostałby wywołany, to PiS zawsze będzie go interpretował po swojemu i za wszystko będą obwiniać Tuska i opozycję – dodaje.
Patrząc na to psychologicznie, prof. Zbigniew Nęcki, dopatruje się tu generowania tzw. dysonansu poznawczego. – To jest zgrzyt między przekonaniami, który wymusza reakcję poznawczą. Czyli coś trzeba z tym zrobić. Na przykład, gdy mówimy palaczom, że palenie szkodzi, to twierdzenie to zgrzyta z ich zachowaniem. Owszem, szkodzi, ale innym, mi nie – tłumaczy.
Przekładając na politykę: – Takie odwracanie kota ogonem mogłoby działać na zasadzie dysonansu poznawczego. Jest dość skuteczne, gdyż wywołuje podkręcenie dyskomfortu człowieka, który w tej samej sprawie od jednych słyszy jedno, a od innych drugie i musi wybrać, po której jest stronie. To sposób na tzw. zwiększenie dyskomfortu poznawczego poprzez wykreowanie dysonansu, czyli zgrzytu między przekonaniami. To wymusza radykalnie skreślenie jednej opcji.
– I to, niestety, manipulacyjnie działa. Podobnie jak potwornie popularna metoda zdartej płyty. Czyli w kółko powtarzanie, że Tusk jest zły – dodaje psycholog.
Czytaj także: https://natemat.pl/510811,afera-wizowa-kim-jest-edgar-k-wspolpracownik-piotra-wawrzyka