Gessler zaskoczyła wyznaniem o "Kuchennych rewolucjach". Stwierdziła, że czuje się jak święta
Restauratorka i jej format "Kuchenne Rewolucje" wywołał rewolucję w świecie gastronomii. Wielu widzów od razu pokochało Magdę Gessler, jej cięty język i kontrowersyjne zachowania, a ona sama stała się prawdziwą ikoną telewizji TVN. Program jest na antenie stacji od 13 lat, w trakcie których powstało prawie 400 odcinków. W tym czasie restauratorka jeździła po Polsce, by wyprowadzać na prostą lokale, które podupadały.
Gessler o kulisach "Kuchennych rewolucji". Dlaczego czuje się czasem, jakby była święta?
Tymczasem królowa polskiej gastronomii udzieliła nowego wywiadu, w którym opowiedziała o kulisach swojej produkcji. Jak przyznała, to, co oglądają widzowie, to tylko niewielki fragment pracy na planie "Rewolucji".
Gessler wspomniała też, że zgłoszenia do nowego sezonu były nadsyłane głównie z niewielkich miejscowości. Zdaniem restauratorki wielu właścicielom lokalów zabrakło wiedzy z tej dziedziny.
– Zgłaszają się bardzo małe miejsca, w których brak jest profesjonalistów, prowadzą je amatorzy, bardzo często całe rodziny. Po rewolucji okazuje się, że amatorzy też są w stanie prowadzić z powodzeniem restauracje – powiedziała dla rozrywka.wprost.pl. Prowadząca wyjawiła także, co ją najbardziej wkurza.
Gdy przyjeżdża do mniejszych miejscowości, spora część tamtejszych mieszkańców przychodzi pod budynek, aby zobaczyć gwiazdę TVN.– Kolejki ludzi, wianuszki dzieci formują się przed restauracjami, licząc, że znajdzie się chwila i porozmawiają ze mną – zaczęła wątek Gessler.
Niestety rzadko jest tak, że restauratorka ma na to czas. – Dość okrutne jest to, że nie mogę do nich wyjść i poświęcić im uwagi, bo jestem cała pochłonięta programem. Przykro mi się robi, że nie dogodzę każdemu, a chciałabym, bo ja ludzi uwielbiam, kocham. Czuję się czasem, jakbym była świętą, która przyjechała do miejscowości, a wierni chcieliby dotknąć cudu – podsumowała.