Szarpali jak worek kartofli, teraz się tłumaczą. Policja komentuje zatrzymanie Gajewskiej

Agnieszka Miastowska
19 września 2023, 22:07 • 1 minuta czytania
We wtorek 19 września w Otwocku policja zatrzymała Kingę Gajewską, wciągając ją siłą do auta. Sprawa nabrała medialnego rozgłosu i teraz policja się tłumaczy. Funkcjonariusze mieli nie wiedzieć, z kim mają do czynienia, bo posłanka nie pokazała legitymacji. Zapewne trudno było jej to zrobić, mając skrępowane ręce.
Zatrzymanie Kingi Gajewskiej. Policja tłumaczy się z szarpania posłanki Fot. Tomasz Jastrzebowski/REPORTER

Policja tłumaczy się z zatrzymania Kingi Gajewskiej

Jak informowaliśmy w naTemat, Kinga Gajewska na spotkaniu z wyborcami w Otwocku chciała poruszyć temat afery wizowej. Równolegle na miejscu agitację prowadził Mateusz Morawiecki, więc policja zatrzymała posłankę i siłą wciągnęła ją do radiowozu. Funkcjonariusze naruszali jej nietykalność cielesną, a teraz tłumaczą się tym, że nie mieli pojęcia, z kim mają do czynienia.


Pojawiły się nawet komentarze, że policjanci traktują kobietę jak worek kartofli, szarpiąc ją i przesuwając z miejsca na miejsce. Co więcej, dorosła kobieta została zdyscyplinowana przez policjanta słowami, że "nie podoba mu się jej zachowanie".

Gesty policjantów widać dokładnie na nagraniach, które najpierw udostępnił Donald Tusk, a teraz krążą po Twitterze. Widać i słychać na nich także to, jak do funkcjonariuszy dociera, że zatrzymują posłankę, którą chroni immunitet. Do policjantów wykrzykiwał to poseł Paweł Zalewski z Polski 2050.

– To jest pani posłanka! – przypominał damski głos z tłumu.

– Ludzie to jest poseł. To jest posłanka. Halo! To jest naruszenie nietykalności posła. Panowie, co wy robicie?!– upomina funkcjonariuszy poseł Zalewski.

Na filmiku okrzyki słychać wyraźnie, widać także, że policjanci trzymający posłankę oglądają się na tłum, jakby słyszeli, co się do nich mówi. Co więcej, w momencie rozpoczęcia tego dialogu, policjanci chwytają posłankę za ręce tak, że ta nie jest w stanie sięgnąć do kieszeni, by np. wyjąć z niej legitymację. Jest w stanie jedynie złapać się auta, by spróbować się zaprzeć i nie zostać do niego wciągnięta. Ostatecznie posłanka zostaje wciągnięta do policyjnego auta, a funkcjonariusze zasuwają za nią drzwi.

Teraz policja tłumaczy się w poście na Twitterze. "Zaprzestano czynności niezwłocznie po okazaniu legitymacji" – czytamy. Problem w tym, że nagraniu słychać, że informowano policjantów o tym, że zatrzymują posłankę. Co więcej, w poście podkreślono, że: "dzisiejsza interwencja nie miała charakteru zatrzymania. Polegała ona na doprowadzeniu osoby podejrzanej o wykroczenie do radiowozu celem legitymowania". Internauci pytają jednak, o jakie wykroczenie właściwie chodzi. Jak już pisaliśmy w naTemat, zachowanie funkcjonariuszy jest dowodem na to, że PiS nienawidzi młodych kobiet. Widać to po kontraście w stosunku policjantów do młodej posłanki i polityka Polski 2050 Pawła Zalewskiego, który również jest w opozycji do PiS-u.

Policjanci z mężczyzną rozmawiali z szacunkiem, podczas gdy Kinga Gajewska, która nie stawiała wielkiego oporu i jest drobną kobietą, była wciągana przez kilku funkcjonariuszy do samochodu. Sytuacji tej nie sposób nie porównać do Strajku Kobiet podczas którego protestujące były atakowane przez policjantów. Wygląda na to, że PiS tak mocno boi się młodych kobiet, że te muszą być pacyfikowane siłą, nawet jeśli jedyna broń, której używają to słowa.