Przez 8 lat PiS nic nie wymyślił, a teraz daje sobie miesiąc. Czy znikną kolejki do lekarzy?
Okres przedwyborczy rządzi się swoimi prawami. To, czego nie dało się załatwić od lat, nagle da się zrobić w kilka dni.
Tak PiS podszedł do problemu kolejek do lekarzy. Brak dostępu do specjalistów to bowiem jedna z głównych bolączek systemu ochrony zdrowia i coś, na co narzeka większość Polaków. Składka zdrowotna poszła w górę, PiS chwali się, że nakłady na ochronę zdrowia wzrosły, ale efektów w postaci skrócenia kolejek do lekarzy brak.
Tymczasem krótsze kolejki do specjalistów to niezrealizowane od dwóch kadencji hasło wyborcze PiS. Przez osiem lat kolejki na pewno się nie skróciły, a wręcz wydłużyły, a Polacy coraz więcej wydają na prywatne wizyty, bo nie mogą czekać miesiącami na wizytę u specjalisty czy badania.
Na miesiąc przed kolejnymi wyborami w resorcie zdrowia nowa minister Katarzyna Sójka powołała więc specjalny zespół. Jego celem, jak czytamy w rozporządzeniu, jest analiza dostępności świadczeń, w szczególności w aspekcie czasu oczekiwania na ich udzielenie, oraz przedstawienie propozycji, które skrócą kolejki.
Zespół do oceny dostępności do świadczeń opieki zdrowotnej ma więc nie tylko przeanalizować sytuację w tym zakresie, ale także zaproponować rozwiązania, które poprawią dostęp do usług medycznych.
Miesiąc na propozycje
Zaskakujące jest jednak to, w jakim terminie ma zmieścić się zespół. Propozycje mają trafić na biurko szefowej resortu zdrowia do... 16 października. Zespół dostał więc zaledwie miesiąc.
Zespoły, które są powoływane w resorcie do różnych zadań, zwykle mają na to kilka miesięcy lub rok. Ale kalendarz wyborczy jest nieubłagany, więc zespół od kolejek dostał ambitne zadanie, aby rozwiązania przygotować w miesiąc. Być może zrobi to nawet szybciej, a wtedy uda się przedstawić efekty prac jeszcze przed znamienną datą 15 października.
Z drugiej strony temat kolejek do specjalistów jest znany nie od dziś, a szereg propozycji rozwiązania tego problemu pojawia się zwykle na licznych konferencjach i kongresach poświęconych systemowi ochrony zdrowia.
Niestety większość z tych propozycji zakłada działania, na których efekty trzeba zaczekać kilka lat. Kolejek nie da się skrócić z dnia na dzień, ale im szybciej zaczniemy, tym szybciej doczekamy się efektów w postaci lepszego dostępu. Niestety przez ostatnie osiem lat niewiele zrobiono w tym zakresie.
Skład zespołu
Przygotowaniem propozycji w ramach nowego zespołu mają zająć się na szczęście osoby, które problem znają nie od dziś. To przedstawiciele resortu zdrowia i Narodowego Funduszu Zdrowia.
Przewodniczy pracom zespołu sam prezes NFZ Filip Nowak, a zastępcą został Daniel Rutkowski, wiceprezes Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji.
W skład zespołu weszli też:
- Michał Dzięgielewski – dyrektor Departamentu Lecznictwa w Ministerstwie Zdrowia,
- Sylwia Lis – radca w Biurze Ministra w Ministerstwie Zdrowia,
- Małgorzata Zadorożna – dyrektor Departamentu Rozwoju Kadr Medycznych w Ministerstwie Zdrowia,
- Paweł Masiarz – zastępca dyrektora Departamentu Innowacji w Ministerstwie Zdrowia,
- Maciej Karaszewski – zastępca dyrektora Departamentu Świadczeń Opieki Zdrowotnej w Centrali Narodowego Funduszu Zdrowia,
- Dariusz Dziełak – dyrektor Departamentu Analiz i Strategii w Centrali Narodowego Funduszu Zdrowia,
- Filip Urbański – zastępca dyrektora Departamentu Analiz i Strategii w Centrali Narodowego Funduszu Zdrowia.
W szeregach zespołu próżno szukać np. przedstawicieli organizacji pacjentów, które mają sporo do powiedzenia w kwestii kolejek do lekarzy. Nie ma tam też przedstawicieli biura Rzecznika Praw Pacjenta, które rozpatruje skargi dotyczące w dużej mierze ograniczeń w dostępie do świadczeń medycznych. Nie zaproszono do zespołu również przedstawicieli prywatnego sektora ochrony zdrowia, aby skorzystać z ich doświadczeń.
Wprawdzie w pracach Zespołu - jak zapisano - mogą uczestniczyć z głosem doradczym osoby niebędące jego członkami (na zaproszenie przewodniczącego), ale nie gwarantuje to, że w ogóle takie osoby będą, jeżeli już będą - to według jakiego klucza zostaną dobrane.
Kolejki do lekarzy coraz dłuższe
System ochrony zdrowia to system naczyń połączonych, a w PiS brakuje i pomysłu, i odwagi, aby wprowadzić większe zmiany.
Aby dostać się do specjalisty na NFZ, Polacy muszą czekać w kolejce średnio ok. 3,5 miesiąca. PiS rządzi już od ośmiu lat, a ochrona zdrowia miała być - według deklaracji członków rządu - jednym z priorytetów. Jednak to, co najważniejsze dla nas, czyli dostęp do lekarzy i świadczeń, nie poprawił się, a wręcz kolejki do specjalistów wydłużyły się.
Wzrosła też składka zdrowotna, a z budżetu NFZ są finansowane kolejne zakresy w zdrowiu, a także poza nim, co ogranicza pulę środków na świadczenia. Od kilku lat kolejki monitoruje fundacja Watch Health Care. Według ostatniego barometru fundacji średni czas oczekiwania do specjalisty w ciągu kilku lat się nie skrócił. Z badań wynika, że na koniec rządów Platformy Obywatelskiej - w listopadzie 2015 roku - Polacy w kolejkach do lekarzy specjalistów czekali średnio 2,4 miesiąca.
Po blisko czterech latach rządów PiS - w sierpniu 2019 roku - czekali o niemal półtora miesiąca dłużej - średnio 3,8 miesiąca. Kolejna kadencja też nie przyniosła spektakularnej poprawy.
Najnowszy barometr ma ukazać się na dniach. Jeszcze przed 15 października może dać do myślenia wyborcom.