Holland z ochroną przy premierze "Zielonej granicy". Szokujące porównanie reżimów do Polski PiS
22 września do polskich kin wszedł przejmujący dramat o kryzysie migracyjnym na granicy Polski z Białorusią "Zielona granica". Nowy film Agnieszki Holland budził jednak ogromne kontrowersje na długo przed jego premierą. Prawica oskarżyła go o "antypolskość", a czołowi politycy Prawa i Sprawiedliwości nie szczędzili mu krytyki.
Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro porównał film Holland do nazistowskiej propagandy, a minister edukacji Przemysław Czarnek stwierdził, że Holland i sprzyjający jej politycy "nie mają prawa nazywać siebie Polakami".
Nie wiadomo, czy ministrowie widzieli "Zieloną granicę", ale wiadomo napewno, że film uderza m.in. w polską politykę migracyjną dotyczącą głównie uchodźców z Bliskiego Wschodu i Afryki.
Jeszcze przed premierą filmu Agnieszka Holland udzieliła wypowiedzi amerykańskiemu serwisowi "Deadline Hollywood", które poinformowało, że przez napiętą sytuację w Polsce, reżyserka musiała skorzystać z 24-godzinnej ochrony w trakcie powrotu do kraju.
– Żyję już długo i byłam atakowana przez kilka reżimów, ale nic nie może się równać z tym, co dzieje się teraz. Porównują mnie, ten film do nazistowskiej propagandy, do Leni Riefenstahl, do Hitlera, do Stalina – powiedziała Holland.
"Sytuacja jest bardzo dynamiczna i ciągle się zmienia. Staram się zachować zdrowy rozsądek, ale to niebezpiecznie. Ta kampania może sprowokować prawdziwą przemoc, nie tylko słowną. Wystarczy jedna obłąkana osoba, by zrobiło się poważnie" – przyznała reżyserka.
Holland dodała też, że jej film jest bardzo zniuansowany. "Pokazuje jeden lub dwa akty sadystycznego zachowania, ale reszta to zwykli ludzie, którzy są uwięzieni w pewnego rodzaju moralnym zawieszeniu. To także obraz wspaniałych Polaków, którzy ratują ludzkie życie bez względu na ich kolor skóry i ryzyko, jakie to ze sobą niesie" – skwitowała.
W czwartek 21 września MSW poinformowało, że zdaniem rządzących "Zielona granica" przedstawia kryzys migracyjny stawiając w złym świetle Polskę. Dlatego w kinach studyjnych w całej Polsce ma być pokazywany spot z m.in. archiwalnymi nagraniami z granicy polsko-białoruskiej.
Dzień wcześniej Dariusz Matecki, kandydat PiS porównał aktorów z "Zielonej Granicy" do nazistowskich kolaborantów.
"Oni [rząd] są winni i chcą to ukryć i wykorzystać do celów wyborczych" – skwitowała nagonkę na jej film Holland.
Czytaj także: https://natemat.pl/511819,zielona-granica-recenzja