Syn Krzysztofa Skiby przerwał milczenie. Tak skomentował tłumaczenia macochy
Syn Skiby o macosze: W wypowiedziach tej pani trudno doszukać się prawdy
Tytus Skiba nie ukrywa swojej niechęci do "macochy". Warto wspomnieć, że już wcześniej 26-latek ujawnił, że nie utrzymuje kontaktu z ojcem i miał nie dostać nawet zaproszenia na jego ślub z Karoliną.
Teraz został poproszony o komentarz do ostatniej ostrej wymiany wypowiedzi między jego matką Renatą Skibą a obecną żoną lidera Big Cyc.
– Mój brat i ja jesteśmy dorosłymi ludźmi i sami decydujemy, z kim utrzymujemy kontakty. Nikt nie zabraniał nam kontaktowania się z kimkolwiek. W wypowiedziach tej pani trudno doszukać się prawdy – uciął Tytus w rozmowie z shownews.pl.
Było to nawiązanie do słów Karoliny Skiby, która w odpowiedzi na głośny wywiad eks muzyka, stwierdziła: – Ta kobieta (Renata Skiba - przyp. red.) udzieliła tak krzywdzącego i kłamliwego wywiadu, tylko dlatego, że wie, że jesteśmy do bólu szczęśliwi i jest osoba pochłoniętą nienawiścią. Z synami chciałabym mieć kiedyś kontakt, szanuję ich, ale nie wiem, czy do tego dojdzie, bo właśnie ich matka bardzo ich źle nastawia i przedstawia swoją nieprawdziwą wersję zdarzeń – przekonywała.
Wywiad byłej żony Krzysztofa Skiby
28 września na łamach serwisu ShowNews ukazała się rozmowa z Renatą Skibą, którą szybko zacytowały wszystkie portale show-biznesowe. Kobieta, która była żoną Skiby przez ponad trzy dekady, postanowiła po raz pierwszy skomentować rozstanie, o którym muzyk mówił w mediach już wiele razy.
Kobieta zwierzyła się, że gwiazdor okłamywał ją przez ponad dwa lata. Zaprzeczyła też słowom lidera grupy Big Cyc, który przekonywał w rozmowach z dziennikarzami, że rozstał się z nią w dobrych relacjach. – Trudno o zgodę między byłymi partnerami, z których jeden zdradzał, oszukiwał, kłamał i prowadził podwójne życie - i to przez przynajmniej dwa lata. Hipokryzję potęguje fakt, że na miesiąc przed wyprowadzką do kochanki przysyłał do mnie SMS-y z miłosnymi wyznaniami (posiadam tę korespondencję). Do końca nie miał odwagi się przyznać do zdrady i dopiero przyparty przeze mnie do muru zrobił to, ale... SMS-em – powiedziała.
Wspomniała też, jak miała zachować się wobec niej partnerka Krzysztofa. Podobno Karolina wysłała jej osobliwego maila.
– To ona próbowała nawiązać kontakt z moim synem, a do mnie, będąc jeszcze kochanką męża, napisała maila. Domagała się szybkiego rozwodu (choć ja z nią ślubu nie brałam), pouczała, wskazała, jak mamy podzielić nasz majątek, wypominała, co dostały nasze dzieci. Dokonała też oceny naszego 35-letniego małżeństwa i udzieliła mi porad na przyszłość, groziła też "wzięciem sprawy w swoje ręce" i upokorzeniem mnie – relacjonowała kobieta.
Karolina tak na to odpowiedziała: – Tak wysłałam maila. Tamta pani włamała się na konto mojego męża i czytała nasze intymne rozmowy i powiedziała, że je sprzeda wszystkim brukowcom. Po konsultacji z prawnikiem wysłałam maila, w którym napisałam, że jeśli znajdę jakieś moje prywatne rozmowy, gdzieś w mediach to niestety pozwę ją do sądu. Jeszcze dodałam, że jeśli ktoś dbałby o męża i go kochał, to tak by nie było.