Gdzie jest Stuu i co robi teraz były youtuber? "Bohater" Pandora Gate znalazł sobie intratny biznes
Stuu, czyli Stuart Burton, a właściwie Stuart Alexander Kluz-Burton urodził się w Londynie, a potem przeprowadził do Polski. Nad Wisłą stał się jednym z najpopularniejszych youtuberów – miał ponad cztery miliony obserwujących na YouTube. Początkowo pokazywał to, jak gra np. w "Minecrafta", ale potem nagrywał też pranki (czyli wkręcanie znajomych lub przypadkowych ludzi) i parodie, m.in. serialu "Szkoła".
W 2019 r. Stuu wymyślił Team X, czyli grupę youtuberów, która mieszka w jednym domu i nagrywa tam filmy (później pomysł podchwycił Karol "Friz" Wiśniewski i założył Ekipę). Rok później jednak zniknął z sieci, co tłumaczył problemami ze zdrowiem psychicznym. Jednym z powodów miało być rozstanie z Fagatą.
Ostatni czas nie należy do najłatwiejszych dla Burtona. Znany influencer został skompromitowany i może grozić mu nawet kara więzienia. Byłemu youtuberowi zarzuca się utrzymywanie relacji z nieletnimi noszące znamiona pedofilii. Stuu miał nawiązywać relacje z nieletnimi fankami i wysyłać do nich wiadomości o charakterze erotycznym. Jak wynika z relacji domniemanych ofiar, influencer miał również doprowadzać je do stanu nietrzeźwości. Ponadto jego bliscy znajomi, równie znani youtuberzy, jak Marcin Dubiel, Fagata i Boxdel, mieli o tym wiedzieć i milczeć.
Wszystko wyszło na jaw w aferze Pandora Gate, którą zapoczątkował Sylwester Wardęga swoim głośnym filmem. Ten ma już prawie dziewięć milionów wyświetleń. Kontynuacja Konopskyy'ego ujawniła kolejne informacje obciążające Stuu i została z kolei wyświetlona 10 milionów razy. Skandal wstrząsnął YouTube i wyszedł poza influencerską bańkę. Mówią o nim mainstreamowe media, komentują politycy Donald Tusk czy Mateusz Morawiecki, a Zbigniew Ziobro pogania w tej sprawie prokuraturę.
Gdzie jest Stuu? Były youtuber wyjechał z Polski
Stuu nie jest już youtuberem, nie przebywa też w Polsce. Mimo że sam tego nie potwierdził, od kilku lat ma mieszkać w Wielkiej Brytanii, w co wątpią jednak niektórzy internauci (pojawiały się plotki m.in. o Dubaju). Założyciel Teamu X zniknął z sieci, a jego ostatnie zdjęcie na Instagramie jest z maja 2020 roku. Wciąż obserwują go tam dwa miliony ludzi. Nie wiadomo więc tak naprawdę, co obecnie się z nim dzieje.
A co robi obecnie Stuu? Dzisiaj jako Stuart K. działa w branży NFT i kryptowalut. Według konta bigshortbets research na X, czyli dawnym Twitterze, Burton miał w 2022 roku sprzedawać projekt firmy Niftables (cena: 8,15 mln dol.). Z kolei Krypto Detektyw ujawnił kolejne informacje o nowym zajęciu Stuu.
"A co jeśli powiedziałbym, że oskarżony w aferze pedolskiej #pandoragate Stuart Burton ma się dobrze i zarabia dalej na NFT scamach? Zapraszam wszystkich do wyników mojego małego śledztwa, w którym pokażę, jak Stuu zebrał ponad sześć milionów złotych w projekcie Pixelcase" – napisał na X. Z opublikowanych przez niego informacji wynika, że Burton był założycielem tego międzynarodowego projektu NFT.
Firma Pixelcase odniosła się jednak do tych doniesień. Potępiła przemoc seksualną oraz przestępstwa na tle seksualnym i sprecyzowała, że projekt jeszcze nie wystartował i nie będzie on dostępny dla polskich użytkowników. Jak wynika z oświadczenia, Burton nie jest założycielem tego projektu, nie jest w niego zaangażowany i nie otrzymał z niego żadnych środków finansowych. Pixelcase i Stuu mieli rozstać się z powodów finansowych.
"W pewnym momencie rozważano jego kandydaturę na stanowisko współzałożyciela. W tym czasie (I kwartał 2023 roku) brał udział w projekcie. Ostatecznie nie został zatrudniony na tym stanowisku ze względu na niespełnienie oczekiwań biznesowych. Później pełnił rolę doradcy do sierpnia 2023 roku, kiedy to został usunięty z tego stanowiska za niespełnienie obowiązków doradczych. Pan Stuart Kluz-Burton nie jest i nie był założycielem, pomysłodawcą ani realnym beneficjentem projektu" – czytamy.
Stuu nie może już zarabiać na YouTube. Trwa śledztwo
Stuu odniósł się do sprawy tylko raz, za pośrednictwem swojego prawnika. Pełnomocnik influencera przekonywał, że youtuber jest niewinny i od kilku lat przebywa za granicą z powodu problemów natury psychicznej i choroby matki. Sam Burton nie wydał jednak żadnego oświadczenia.
Prokuratura rozpoczęła już śledztwo. Na razie, jak podał rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Szymon Banna w rozmowie z Plejadą, nikomu nie postawiono żadnych zarzutów. Niestety część świadków nie chce zeznawać z uwagi na nagłośnienie sprawy.
Postępowanie toczy się w sprawie wykorzystania osób małoletnich poniżej 15. roku życia – chodzi o art. 200 paragraf 1 Kodeksu karnego. Na razie nikt nie usłyszał żadnych zarzutów. Mamy już przesłuchanych pierwszych świadków, zabezpieczone materiały: filmy, screeny z rozmów, które przebijały się w internecie – powiedział rzecznik.
Sam Burton nie może już zarabiać na YouTube: wyłączono monetyzację na jego kanale. "Kanał Stuu został zawieszony w Programie Partnerskim YouTube z powodu naruszenia naszych zasad Odpowiedzialności Twórców. Jeśli zachowanie twórcy poza platformą szkodzi naszym użytkownikom lub ekosystemowi, podejmujemy działania, aby chronić społeczność" – napisano w oficjalnym komentarzu nadesłanym do redakcji Pudelka od Biura Prasowego YouTube w odpowiedzi na pytanie, czy serwis zamierza podjąć jakiekolwiek kroki w kontekście zaistniałej afery.
Całą aferę potępił z kolei Mateusz Morawiecki. – Usłyszeliśmy historię człowieka, który według wszelkiego prawdopodobieństwa wykorzystał swoją sławę zbudowaną na internecie do tego, by krzywdzić nieletnie dziewczyny. Słuchajcie, to jest coś tak okropnego, że musimy wszyscy, na czele z państwem polskim, z różnymi organizacjami pozarządowymi i wszystkimi ludźmi dobrej woli, zrobić wszystko, aby zapobiegać tego typu zachowaniom patocelebrytów – mówił na jednym z live'ów na Facebooku.
– Nie zostawimy tej sprawy – zapewnił szef rządu i dodał: – Jako ojciec i jako premier uważam, że państwo musi zrobić wszystko, aby zachowując oczywiście prywatność, chronić dzieci przed traumą, przed zdarzeniami, które mają początek w internecie, ale później w życiu realnym odciskają piętno na całe życie. Bardzo mocno będziemy działać, by zapobiegać wszelkim takim zdarzeniom.
– Nie ma zgody na pedofilię, nie ma zgody na patocelebryckie zachowania w internecie. Poleciłem wszystkim służbom zajęcie się tą sprawą. Oczekuję szybkich i stanowczych działań w tym temacie. Spotka was kara, najbardziej dotkliwa, jaka jest przewidziana w prawie – zapowiedział.