Od kilku dni nad polskim YouTube'em wiszą ciemne chmury. Zaczęło się od oskarżeń kobiet pod adresem Gargamela i Gonciarza, a prawdziwą puszkę Pandory (stąd nazwa afery: Pandora Gate) otworzył Sylwester Wardęga, który w swoim filmie ujawnił m.in. erotyczne rozmowy Stuu i innych youtuberów z nastolatkami. Czy to koniec wpływowych gwiazd YouTube'a? Czy całą aferę można było przewidzieć i dlaczego o wszystkim dowiadujemy się dopiero teraz? Rozmawiamy z Wojtkiem Kardysiem, ekspertem w dziedzinie komunikacji internetowej, social mediów, digital marketingu, e-PR oraz personal brandingu.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Pandora Gate jest zaskoczeniem czy można się było jej spodziewać?
Wojtek Kardyś: Niestety to drugie. Do tej afery byliśmy już "przygotowywani" od kilku lat, ponieważ co jakiś czas do przestrzeni publicznej wyciekały informacje, które wskazywały na istnienie takiego procederu. Nikt nie chciał jednak mówić. Potrzebowaliśmy wierzchołka góry lodowej: jednej "ofiary", za którą poszły kolejne pokrzywdzone osoby. Myślę, że zamieszanym w Pandora Gate youtuberom wszystko uszłoby na sucho, gdyby nie odwaga tej jednej kobiety, która zabrała głos jako pierwsza. Cała afera jest tego pokłosiem, bo nastąpił efekt kuli śnieżnej.
A Pan jako ekspert w tematyce internetowej jest zaskoczony?
Proszę sobie wyobrazić nastolatków, którzy nagle dostają ogromny boost zainteresowania, popularności i pieniędzy, ale nie mają żadnego doświadczenia w zarządzaniu nimi. Nie chcę być tutaj adwokatem diabła, ale kiedy nagle stajesz się bożyszczem młodych osób, dziewczyn i chłopców, to bez opieki starszego mentora szybko może wydarzyć się coś złego. Tutaj mamy akurat aferę pedofilską, ale to "złe" może pójść w różną stronę.
Dlaczego tak długo wszyscy milczeli? Jakaś zmowa w środowisku polskich youtuberów?
Tego nie wiem, bo na szczęście "nie siedzę" w tym środowisku, dlatego pozostawiam to do dalszego wyjaśnienia. Są jedynie spekulacje, że ktoś ma na kogoś haki i mówi się w tym kontekście o Marcinie Dubielu, który podobno nagrywał kolegów na imprezach. Czas i dalsze wyjaśnienia pokażą, jak było naprawdę.
Ujawnienie takich zachowań nikomu w tym świecie nie było jednak "na rękę". Influencerzy z filmu Wardęgi dawno już stracili "dobry PR" i przestali być bożyszczami tłumów, ale nadal są obserwowani, a przez to sponsorowani. Warto też pamiętać, że influencer jest najgorzej ocenianym zawodem w Polsce: plasuje się niżej od polityka czy księdza. Nie wiem, czy panuje zmowa milczenia, ale być może youtuberzy, mówiąc kolokwialnie, nie chcieli narobić syfu w swoim gniazdku albo zwyczajnie nie chcieli donosić na swoich kolegów.
Mówimy w końcu o influencerach z bardzo dużymi zasięgami oraz osobie, która była (na szczęście już nie jest) w zarządzie Fame MMA. To niestety działa na zasadzie: doniesiesz na kogoś, ale ten ktoś może się obroni, a ty jesteś stracony dla środowiska. Nikt cię już nie zaprosi na żadną galę MMA i możesz stracić sporo pieniędzy. Dla wielu influencerów to właśnie pieniądze od dawna są najważniejsze, więc po co mieliby z nich rezygnować? Witam w późnym kapitalizmie.
Czytaj także:
Myśli Pan, że to koniec youtuberów, o których jest ostatnio głośno? Nie tylko Stuu, Boxdela czy Dubiela, ale też Krzysztofa Gonciarza?
Myślę, że to koniec Krzysztofa Gonciarza, jakiego znamy, czyli lewicującego feministy. Już wcześniej Gonciarz miał zresztą duże problemy PR-owe. Ufali mu ludzie o określonych poglądach ideologicznych i politycznych, a tą aferą przekreślił niestety wszystko, co budował przez lata. Runął cały fundament, na którym budował pomnik Krzysztofa Gonciarza.
Ciężko będzie mu się z tego wykaraskać i szczerze? Nie sądzę, że mu się to uda. Jedyne co może zrobić z PR-owego, ale i życiowego punktu widzenia, to pójść na odwyk i odrodzić się niczym feniks z popiołów, a potem powrócić filmem, w którym powie, że narkotyki to zło albo będzie samotnie medytował na jakimś górskim szczycie. Ale czy ludzie mu uwierzą? Może to być niezwykle trudne.
A co z resztą?
Dla mnie te osoby są skończone i zasługują na karę, ale czy będą skończone dla show-biznesu? Stuu trzy lata temu zniknął z polskiego internetu i wyjechał z Polski. Nie sądzę, żeby do niej wrócił, bo, mówiąc wprost, nie ma po co. On już dawno temu jest zamkniętą sprawą.
Najbardziej ciekawią mnie przypadki Marcina Dubiela i Boxdela, bo obaj mają po milionie obserwujących i są lubiani przez młodych internautów. Zwłaszcza Boxdel, który trafił do zarządu Fame MMA, był na szczycie. Jego filmy na YouTube były okropne i prymitywne, ale wiedział, kogo się trzymać i daleko zaszedł. Wydaje mi się jednak, że te zarzuty są na tyle poważne, że będzie im ciężko je "zmyć". Łatka pedofila zostaje na długo, a dowody w filmie Wardęgi są wręcz miażdżące. Osobiście mam nadzieję, że to koniec Boxdela, Dubiela i reszty.
Czy ostatnie afery wieszczą koniec epoki? Polski YouTube przetasuje się i oczyści czy raczej nic się nie zmieni?
Ciężko mi uwierzyć w samooczyszczenie się YouTube’a. Mam oczywiście nadzieję, że nie będzie już afer pedofilskich, a osoby za nią odpowiedzialne poniosą karę i przynajmniej będą izolowane od osób nieletnich. Ale pamiętajmy, że w internecie wciąż są ludzie, którzy namawiają do scamów kryptowalutowych albo opowiadają szurskie teorie o szczepionkach lub falach 5G. Nie sądzę, żeby coś się zmieniło przez jedną aferę, bo tu nie jest pies pogrzebany. Problemem jest nasza łatwowierność i brak edukacji w szkołach, zarówno dla dzieci, jak i rodziców.
Edukacji o internecie?
Tak. Dzieciaki powinno się uczyć tzw.digital skills, czyli cyfrowych umiejętności. Jak powinno się korzystać z internetu, czym może grozić zbyt intensywne przebywanie w sieci, na co uważać? Edukacja rodziców też jest bardzo istotna, bo dorośli są zbyt zabiegani, żeby zauważyć, co ich dziecko robi w internecie i poznać jego "idoli". Wystarczy czasem powiedzieć "chodź, pooglądamy razem YouTube’a", zapytać, porozmawiać. Mam oczywiście nadzieję, że po tej aferze spora grupa złych ludzi trafi do więzień, ale osobiście postawiłbym na edukację.
Według mnie Pandora Gate to krzyk rozpaczy nad edukacją w Polsce i nie tylko tą cyfrową. Znowu powraca temat praktycznie nieistniejącej edukacji seksualnej w polskich szkołach. W filmie Wardęgi uderzyło mnie, że nastolatka, do której jeden z youtuberów pisał pikantniejsze treści, nie miała pojęcia, że to jest złe. Skąd miała wiedzieć, skoro nikt jej tego nie powiedział? Nie twierdzę, że 12-letnia czy 13-letnia dziewczynka ma znać się na seksualnych tematach, ale gdy ktoś mówi do niej tego typu rzeczy, powinna zdawać sobie sprawę, że jest to złe i niewłaściwe. Powinna wiedzieć, jak reagować. O groomingu i pedofilii powinno się informować w szkołach, a nie ciągle uciekać w tabu.
Wojtek Kardyś to ekspert w dziedzinie komunikacji internetowej, social mediów, digital marketingu, e-PR oraz personal brandingu. Specjalizuje się w marketingu influencerskim, strategiach i kryzysach social mediowych, video contencie oraz szeroko rozumianej komunikacji internetowej.