Ten kraj ma być drugą Chorwacją. Mieszkałam tam dwa miesiące i mówię wam, czy to w ogóle ma sens

Małgorzata Chuchel
05 listopada 2023, 06:57 • 1 minuta czytania
Albania to bez wątpienia jeden z najpiękniejszych krajów, do którego możemy wybrać się na europejskie wakacje. W tej chwili zyskuje coraz bardziej na popularności, a linie lotnicze poszerzają siatki swoich lotów o kolejne połączenia. Czy Albania ma szansę na zostanie nową Chorwacją? Oceniam na podstawie swojego dwumiesięcznego pobytu.
Albania to nie tylko morze, ale także góry i kryjące się pośród nich gorące źródła fot. redakcja naTemat

Albania, choć jest dosyć często wybieranym przez Polaków kierunkiem na wakacyjny wypoczynek, nadal nie plasuje się w czołówce naszych ulubionych krajów. Nie da się jednak ukryć, że ci, którzy pojechali tam chociaż jeden raz, wracają z wielką chęcią i często staje się ona ich ulubionym krajem do spędzenia urlopu.


Nie ma też jednak co ukrywać, że sporo osób nadal boi się tam jeździć, ponieważ uznaje ten kraj za dziki i niebezpieczny. A to tylko niepotrzebnie powielany mit. Bo mimo że owszem, nadal są tam rejony, w których nie jest do końca bezpiecznie, to większość kraju, szczególnie ta nastawiona na turystykę, zupełnie nie odstaje w kwestii bezpieczeństwa na tle innych wakacyjnych kurortów.

Teraz, kiedy Ryanair uruchomił aż 17 nowych tras, w tym z Polski, do Tirany, która jest stolicą Albanii, możesz przekonać się na własnej skórze, jak bardzo różnorodnym i przyjaznym krajem jest ten nieopanowany jeszcze na wielką skalę przez turystów ląd.

Na przestrzeni ostatnich kilku lat Albania zasłynęła jako tańszy zamiennik chorwackiego wybrzeża. I choć rzeczywiście tak właśnie było, to z biegiem czasu ceny znacznie wzrosły i mimo że nadal są niższe niż w Chorwacji i wielu innych wakacyjnych krajach, to nie jest już to raj, w którym możemy najeść się do syta za niewielkie pieniądze.

Jeszcze w 2021 roku, kiedy postanowiłam zamieszkać tam na dwa miesiące w ucieczce przed zimą, ceny w sklepach były podobne co w Polsce, a czasem nawet nieco wyższe. Dotyczyło to również supermarketów w większych miastach. Jeśli chodzi zaś o restauracje, to ceny były na podobnym poziomie co w Polsce.

Niemniej jednak nie da się odmówić Albani przepięknej przyrody, dzikich plaż ukrytych pośród skał, na których próżno jest szukać tłumów turystów, i niezliczonej liczby atrakcji, które jakimś cudem wciąż pozostają darmowe.

Czy Albania ma szansę stać się drugą Chorwacją? Jak wyglądały moje dwa miesiące w Albanii i co warto w niej zobaczyć?

Płonące śmietniki i nocleg w pokoju pracowników restauracji

Do Albanii zdecydowaliśmy się przyjechać w kilka osób na pracę zdalną na początku kwietnia 2021 roku. Choć nadal szalała jeszcze wtedy pandemia, to tam obostrzenia nie były tak dotkliwe, a temperatura była już dosyć przyjemna. Na swój nowy dom na najbliższe tygodnie wybraliśmy Sarandę i ruszyliśmy w drogę samochodem.

Szczerze przyznaję, że moje pierwsze 24 godziny w Albanii nie wyglądały zbyt dobrze. Po kilkunastogodzinnej przeprawie samochodem w końcu przekroczyliśmy granicę i ruszyliśmy w stronę noclegu, który zdecydowaliśmy się na szybko zarezerwować, aby kierujące osoby mogły choć trochę odpocząć.

Dosłownie kilkaset metrów od granicy naszym oczom ukazały się płonące śmietniki, a kawałek dalej na ulicy leżał przewrócony samochód ciężarowy.

Z powodu panującego covidu nadal duża część hoteli była zamknięta i nie pomagał nam też fakt, że przyjechaliśmy na kilka tygodni przed rozpoczęciem się sezonu. Najbliższy od granicy nocleg udało się zarezerwować w miejscowości Elbasan, do której musieliśmy dotrzeć przed godziną policyjną, która rozpoczynała się o 22:00.

Rzutem na taśmę dojechaliśmy do hotelu, który okazał się ogromnym kompleksem przypominającym pałac. Na miejscu przywitał nas właściciel, który wyglądał dosyć nieprzyjaźnie. W holu recepcyjnym oprócz nas siedziało tylko kilka osób z obsługi, które patrzyły na nas i z nieznanych nam wtedy jeszcze powodów wskazywały na nas palcami i z czegoś się zaśmiewały.

Jak się po chwili okazało, pokoje, w których spaliśmy, znajdowały się w najbardziej oddalonym miejscu na posesji, tuż pod gołębnikami i należały właśnie do nich. W szafkach znajdowały się ich rzeczy, takie jak kapcie czy ubrania, a toalety delikatnie mówiąc nie świeciły czystością.

Ze względu na podejrzany i nieco gangsterski wygląd właściciela zdecydowaliśmy się jednak nic nie mówić i spędzić tam noc. Na szczęście obiekt zrekompensował się pysznym śniadaniem z lokalnych produktów, więc nasze wspomnienia z tym miejscem nie były jedynie złe. Niemniej od razu po śniadaniu udaliśmy się w dalszą podróż do Sarandy.

Ceny i koszty życia w Albanii

Ceny noclegów w Albanii wahają się w zależności od terminu, w którym zdecydujemy się tam wybrać, oraz regionu, który wybierzemy. Średnia cena wynosi jednak około 200 zł za dobę za apartament. Koszty produktów spożywczych są bardzo zbliżone do tych w Polsce, jednak decydując się na samodzielne gotowanie w kurorcie, w którym nie ma większego supermarketu, z pewnością sporo przepłacimy.

Po odwiedzeniu wszystkich sklepów w Sarandzie okazało się, że najtańszą opcją na obiad było zjedzenie w lokalnym fast foodzie dania o nazwie souvlaki. Choć kojarzone jest głównie z grecką kuchnią, to również w Albanii jest chętnie jedzone. Souvlaki są po prostu pitą lub tortillą wypełnioną mięsem, frytkami i warzywami. Kosztowały nas około 7 zł za porcję i spokojnie zastępowały obiad.

Trzeba też podkreślić, że Albańczycy są bardzo gościnnym narodem i jeśli będziesz wynajmować apartament od prywatnej osoby, tak jak my, to z pewnością będzie chciała ci nieba uchylić. Kobieta, od której wynajmowaliśmy mieszkanie, mieszkała tuż nad nami i co kilka dni dostawaliśmy od niej przeróżne lokalne specjały i wypieki. A ja na pożegnanie dostałam nawet wydziergane przez nią wełniane skarpety.

Jadąc do Albanii na wakacje musimy więc liczyć się kosztami życia zbliżonymi do tych w Polsce. Porównując je jednak do obecnych cen w Chorwacji nadal będzie to tańsza opcja.

Co zobaczyć w Albanii?

Albania jest bardzo rozległym krajem i ma do zaoferowania naprawdę wiele, zarówno fanom natury, jak i historii i wojennych fortyfikacji. W pewnych miejscach nadal trzeba być bardzo uważnym i zwracać uwagę na znaki ostrzegawcze, aby przypadkiem nie natknąć się na dawne pole minowe, które jeszcze nie zostało rozbrojone.

Oprócz miejsc takich jak Gjirokastra czy też słynne Blue Eye, które zwykle odwiedzają wszyscy turyści, jest tam wiele ukrytych perełek. Warto dlatego rozważyć podróż do Albanii samochodem, bo tylko w ten sposób będziemy w stanie zorganizować objazdówkę i zobaczyć jej jak najwięcej. Spakowanie namiotu i kuchenki turystycznej będzie koniecznością w przypadku wyboru tej formy podróży.

Co istotne, spanie na dziko w Albanii jest dozwolone i powszechnie akceptowane, byle tylko unikać parków narodowych i rezerwatów przyrody. Jeśli nie będziesz rozbijać się w pobliżu budynków państwowych lub na terenach prywatnych, prawdopodobnie nic ci nie grozi.

Jakie miejsca w Albanii warto odwiedzić?

Przykładowo w miejscowości Berat, która jest również zwana miastem tysiąca okien, będziemy mieli okazję nie tylko do podziwiania dawnego miasteczka wpisanego na listę dziedzictwa UNESCO, ale także przespać się na szczycie wzgórza na zamku w dosyć rozsądnych cenach.

Co ciekawe, w Berat zależnie od tego, gdzie się wybierzemy, czekają na nas dwa odrębne światy. Na szczycie wzgórza panuje iście sielski i wiejski klimat, a na dole w mieście królują imprezy taneczne w licznych lokalach.

Nieco niżej nieopodal Sarandy znajduje się mnóstwo atrakcji dla miłośników natury takich jak Syri i Kaltër,czy też nieco mniej znane gorące źródła w Bënjë.

Chociaż w Bënjë bliżej sezonu można było spotkać zwiększoną liczbę amatorów gorących (choć moim zdaniem bardziej letnich) źródeł, to widoki zapierają dech w piersiach i naprawdę warto się tam wybrać.

Atrakcją będzie też samo jeżdżenie samochodem po albańskich drogach. Widoki są wspaniałe, ale trzeba pamiętać, aby zachować na nich szczególną ostrożność. W Albanii często bowiem za kierownicę siadają nie tylko kierowcy pod wpływem alkoholu, ale także nieletnie osoby bez uprawnień.

Po drodze możemy jednak zatrzymywać się w urokliwych górskich lub nadmorskich wioseczkach, którym daleko jest do pękających w szwach chorwackich kurortów. Warto też korzystać z aplikacji maps.me, na której zaznaczone są dzikie plaże, na których nie tylko możemy się wykąpać w krystalicznie czystej wodzie, ale też przenocować.

A jeśli ktoś lubi przystosowane do polskich turystów miejsca, to polecam wybrać się do miejscowości Ksamil. Tam na porządku dziennym są nawet reklamy restauracji w języku polskim.

Czy Albania jest przygotowana na tłumy turystów?

Z pewnością w tej chwili o wiele bardziej niż jeszcze kilka lat temu. Coraz liczniejsze restauracje i obiekty noclegowe kierują swoją ofertę do międzynarodowej społeczności, dostosowując specjalnie dla nich swoje menu. Miejscowi starają się także uczyć języków, aby bez problemu móc komunikować się turystami. Część z nich rozumie nawet trochę nasz język, ponieważ od lat obsługują polskich gości.

Linie lotnicze także mają świadomość o ogromnym zainteresowaniu tym krajem, dlatego stale poszerzają swoje oferty o nowe loty, które są stosunkowo tanie.

Jak podają statystyki, liczba turystów w Albanii z roku na rok stale wzrasta i w porównaniu z ubiegłym sezonem w 2023 zaliczyła wzrost o aż 49 procent. Światowa Organizacja Turystyki umieściła ją na trzecim miejscu pod względem wzrostu turystyki, zaraz po Katarze i Arabii Saudyjskiej.

Durres, Saranda, Wlora i Ksamil to miasta, w których skupia się turystyka nadmorska. Większość wybudowanych tam apartamentowców stoi poza sezonem pusta, co widać szczególnie po zmroku, kiedy tylko w nielicznych mieszkaniach są zaświecone światła.

Choć wybrzeże Albanii jest krótsze o zaledwie 200 km od tego chorwackiego, to nadal spora jego część nie jest przystosowana do wypoczynku i pływania. Z wielu miejscowości trzeba przejechać kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt kilometrów, aby trafić na plażę, a nie na klify.

Albania ma ogromny potencjał na to, by stać się turystyczną potęgą na miarę Chorwacji, jednak wymaga to jeszcze dużego wkładu w całą infrastrukturę. Bo choć wakacje tam są bez wątpienia wspaniałe, to da się jeszcze wyczuć różnicę w porównaniu z bardziej przystosowanymi pod turystów krajami.

Czytaj także: https://natemat.pl/518491,podroze-z-biurem-podrozy-bywaja-tansze-niz-te-na-wlasna-reke-dlaczego