Fiasko poszukiwań G. Borysa potwarzą dla policji? Były funkcjonariusz wytknął konkretny problem
Nadal trwają poszukiwania Grzegorza Borysa. W działania, które mają doprowadzić do ustalenia miejsca pobytu mężczyzny, podejrzanego o zabójstwo swojego 6-letniego syna, realizują funkcjonariusze różnych jednostek. Jest wśród nich policja, strażacy i Żandarmeria Wojskowa.
Wszystko dzieje się na oczach mediów, ale jak powiedział cytowany przez Wp.pl dla PAP były rzecznik ABW Maciej Karczyński, tego typu poszukiwania "wymagają ciszy". Jak zaznaczył, sprawa jest jednak w pewnym sensie patowa, bo trudno powstrzymać kogokolwiek od przekazywania informacji, na które czeka tak wiele osób, w tym pokrzywdzeni.
Jak wyjaśnił były funkcjonariusz, bez względu na to czy Borys żyje, czy nie, policja musi go odnaleźć.
– Jedyne rozwiązanie tego kryzysu, to znalezienie go żywego lub jego ciała. Dopóki nie będzie znalezione, to będzie potwarz dla policji – powiedział w rozmowie.
Poszukiwania podobne do starej sprawy
W rozmowie z PAP Karczyński opowiedział, do jakiej sprawy podobne są poszukiwania Grzegorza Borysa. Wspomniał przy tej okazji akcję policyjną za snajperem Stanisławem Antczakiem, który w 2007 roku w Szczecinie postrzelił tamtejszego rzecznika SLD, Albina Majkowskiego. Jego ofiarą stał się także mężczyzna sprzed hotelu "Panorama".
Ostatecznie policjantom udało się namierzyć snajpera, a ten wówczas popełnił samobójstwo. Poszukiwania poprzedzone były jednak kilkudniową i zarazem bezskuteczną akcją poszukiwawczą.
Informacje pomagają zbiegom
Jak zaznaczył Karczyński, policjanci wyciągnęli jednak wówczas wnioski ze skutków prowadzonych przez siebie działań.
– W trakcie naszych działań weszliśmy m.in. do garażu, który Antczak wynajmował. W środku znaleźliśmy włączony komputer z ustawioną stroną internetową z forum dzielnicy, na którym ludzie opisywali, że przed momentem na osiedle wjechały wozy policyjne. To go ostrzegło i uciekł przed naszym przyjazdem, zostawiając to wszystko – powiedział Karczyński.
To właśnie wtedy policja weszła w porozumienie z mediami. – Po tym zdarzeniu poprosiliśmy media ze Szczecina, żeby przez tydzień nie informowały o policyjnych działaniach – wyjaśnił, ale dodał przy tym, że sytuacja Grzegorza Borysa "jest to jednak patowa sytuacja", bo mieszkańcy, rodzina i media chcą wiedzieć, na jakim etapie są działania związane z poszukiwaniami przestępcy.
Obława na Grzegorza Borysa. Zawężono obszar poszukiwań
Jak informowaliśmy w naTemat, policja dość oszczędnie podaje informacje na temat akcji poszukiwawczej. Główne przecieki, które przedostawały się do mediów, były nieoficjalne, a eksperci wielokrotnie wskazywali, że nie są one raczej prawdziwe.
Co więcej, fałszywe informacje na temat zbiega podawali także obywatele, w tym 19-latek z Ełku, który powiedział policji, że spotkał Borysa.
Wśród oficjalnych informacji ostatnio pojawiła się istotna, że policja zawęża obszar poszukiwań do dwóch hektarów. Policjanci pierwszy raz przyznali także, że zakładają, że podejrzany o zamordowanie 6-letniego syna może nie żyć.
Rzeczniczka Żandarmerii Wojskowej potwierdziła również, że wiodącym motywem zbrodni, który jest brany pod uwagę, jest zemsta na żonie.
W związku z przekazanymi informacjami nadal apelowano, by nie utrudniać policjantom działań, a także nie zbliżać się do wygrodzonego przez policję obszaru poszukiwań.