Kompletny odlot. Tytuł tekstu Karnowskiego mówi wszystko o obozie PiS-owców
Jak informowaliśmy w naTemat.pl, inauguracja nowej kadencji Sejmu i Senatu zakończyła się serią upokarzających dla Prawa i Sprawiedliwości porażek podczas wyborów wicemarszałków obu izb polskiego parlamentu. Najpierw Elżbieta Witek okazała się być jedyną kandydatką, która nie uzyskała poparcia w głosowaniu sejmowym, a później w Senacie jej los podzielił Marek Pęk.
Senator PiS nie uzyskał poparcia, gdyż w minionej kadencji zasłynął jako jeden z najbardziej agresywnych mówców w izbie wyższej. A ostatecznie czarę goryczy przelał jego lipcowy wpis w mediach społecznościowych. Komentując zamieszanie z tzw. lex Tusk, Pęk nazwał polityków KO, Trzeciej Drogi i Lewicy "prorosyjską większością". Natomiast Witek w gronie wicemarszałków izby niższej nie znalazła się ze względu na to, iż jako marszałkini Sejmu w poprzedniej kadencji była notorycznie oskarżana przez ówczesną opozycję o łamanie prawa. W podręcznikach historii i przedmiotów obywatelskich zapewne długo będą wspominać o pewnej reasumpcji, zarządzonej w sierpniu 2021 roku...
Michał Karnowski odleciał w obronie Elżbiety Witek, ale ten tytuł zdradza wiele
Swoją wersję ostatnich wydarzeń w gmachu przy Wiejskiej mają oczywiście media związane z Prawem i Sprawiedliwością. A materiał naprawdę szczególny opublikował Michał Karnowski z pisma "Sieci" oraz portalu wPolityce.pl. Na wyjątkową uwagę zasłużył on nie tyle treścią, ile samym tytułem, który brzmi:
Dysząca żądzą politycznej zemsty grupa facetów wzięła na celownik dzielną kobietę z klasą. Brońmy Elżbiety Witek przed hejtem brudnej koalicji
Tak, Karnowski naprawdę użył w tytule aż tylu słów. I już ta rozwlekłość mogłaby być tematem dla branżowych mediów. O wiele ważniejsze są jednak emocje, którym dał upust prawicowy publicysta, a które idealnie obrazują sytuację w szeroko pojętym obozie PiS.
Choć prezydent Andrzej Duda desygnował Mateusza Morawieckiego na nowego premiera, a ten na każdym kroku opowiada legendę o koalicji z Polskim Stronnictwem Ludowym, to w KPRM, ministerstwach, centrali przy Nowogrodzkiej, spółkach Skarbu Państwa i służbach nerwowy smutek obserwowany jest już od 15 października.
A we wszelkiego rodzaju przybudówkach – jak propisowskie media – mowa wręcz o panice. Jest ona wywołana prostą przyczyną – koniec rządów PiS to też koniec ich hojnego finansowania. Na wolnym rynku przecież wielkich szans nie mają, skoro nawet zwięzłego tytułu nie potrafią wykreować.