Był objawieniem "TzG", dziś chodzi z balkonikiem. Karierę zrujnował wypadek
Sławomir Turski wielokrotnie miał do czynienia z telewizją. Choć z początku występował w programie "Jaka to melodia?" na antenie TVP, to jednak "Taniec z Gwiazdami" okazał się dla niego przepustką do szerszej popularności. Tancerz po raz pierwszy pojawił się w kultowym show TVN-u w 10. edycji, która miała miejsce w 2009 roku. Właśnie wtedy podbił taneczny parkiet w parze z Otylią Jędrzejczak.
W ogólnej klasyfikacji para zajęła 5. miejsce, odpadając na chwilę przed półfinałem. Nie jest tajemnicą, że fani programu byli zachwyceni ich tanecznymi podbojami. Swojego czasu pojawiły się nawet plotki o rzekomym romansie pomiędzy pływaczką a tancerzem.
"Zażyłość między nimi widać było z daleka. Zawsze przyjeżdżali razem, razem spędzali wolny czas, a Sławek poznał już nawet jej rodziców" – zdradził przed laty jeden z uczestników show w rozmowie z "Faktem". Tancerz postanowił w końcu odnieść się do plotek. Zaprzeczył wówczas i zadeklarował, że po prostu łączy ich przyjaźń.
"Zaprzyjaźniliśmy się z Otylią, bo jesteśmy rówieśnikami. Ale poza przyjaźnią nic nas nie łączy. Ja mieszkam w Krakowie, a Otylia w Warszawie, więc choćby z tego powodu nie będziemy mogli często się spotykać. Ale gdy okazja pozwoli mi przyjechać do stolicy, to na pewno chętnie się z nią umówię" – zapewniał Sławomir Turski.
Tragiczny wypadek zrujnował karierę Turskiego. Dawniej tańczył w show TVN-u
Chwilę po programie o tancerzu zrobiło się bardzo cicho. Jak się okazało, Turski w 2015 roku uległ bardzo poważnemu wypadkowi, który miał miejsce nad zalewem Czorsztyńskim. Co się wówczas wydarzyło? O wszystkim tancerz opowiedział w rozmowie z portalem plejada.pl.
Wszedłem do wody, stanąłem w niej po kolana i dałem nura, tak jak robiłem to już tysiące razy. Tym razem po prostu za głęboko wszedłem i zahaczyłem głową o dno. Wszystko pamiętam, więc nie jest tak, że nagle zachciało mi się skakać z mostu i skoczyłem na płytkie dno. Ludzie często mają mylne wyobrażenie o tego typu wypadkach, dlatego chciałbym uniknąć komentarzy, że sam jestem sobie winien. Długo biłem się z myślami i zastanawiałem się, co właściwie się stało i czy rzeczywiście zawiniła jakaś moja delikatna nieroztropność. Teraz już wiem, że był to po prostu nieszczęśliwy wypadek.
Tancerz bardzo długo przebywał w szpitalu w Krakowie. Potrzebna była bardzo droga rehabilitacja i terapia. Przyjaciele, zrobili wszystko by pomóc mu uzbierać fundusze.
"Nie ruszałem trzema kończynami i ledwo ruszałem lewą ręką. Byłem całkowicie uzależniony od osób trzecich, bo nie mogłem nawet obrócić się z boku na bok. Z czasem zacząłem ruszać kolejnymi częściami ciała. Obecnie przerzucam się z jazdy na wózku na chodzenie z balkonikiem. Nie są to długie dystanse, ale zawsze coś. Normalnie żyję i funkcjonuję" – wyznał tancerz w 2017 roku.
Jak obecnie wygląda życie Turskiego? Od wypadku minęło już osiem lat. Były tancerz wciąż walczy o sprawność, lecz dzięki pomocy specjalistów jest w stanie się poruszać. Niestety cały czas potrzebuje wsparcia w postaci specjalnego chodzika, który nazywa "czerwonym ferrari". Warto podkreślić, że jakiś czas temu były tancerz po raz pierwszy został ojcem.
"Warto było czekać tyle lat... Nie chciałem wywlekać tu prywaty, ale to przecież między innymi dzięki Wam jestem tu, gdzie jestem, więc dzielę się moim szczęściem. Życie po wypadku i rehabilitacji wchodzi w kolejny etap. Mam dla kogo żyć i walczyć o lepszą sprawność" – wyznał w swoim wpisie na Facebooku w czerwcu ubiegłego roku.