Nowe fakty ws. śmierci Grzegorza Borysa. Prokuratora zdradza, co stało się z jego ciałem
"Fakt" ujawnił, co stało się ze zwłokami Grzegorza Borysa. Ciało podejrzanego o zabójstwo syna 44-latka "zostało już wydane". Informacji udzieliła prok. Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Po zwłoki Grzegorza Borysa zgłosiła się "osoba uprawniona"
– Ciało mężczyzny zostało już wydane. Zgłosiła się po nie osoba uprawniona – przekazała tabloidowi.
Z ustaleń "Faktu" wynika, że zwłoki wydano we wtorek, 14 listopada. Prokurator nie udzieliła jednak dziennikarzom odpowiedzi na pytanie, co dzieje się z ciałem 6-letniego Aleksandra.
– Ze względu na dobro rodziny nie będziemy udzielać żadnych informacji na ten temat – stwierdziła prok. Grażyna Wawryniuk.
Czy Olek został już pochowany?
Mimo to, gazeta dotarła do nieoficjalnych informacji, według których ciało zamordowanego chłopczyka zostało już wydane rodzinie. Póki co, nie wiadomo jednak, czy pogrzeb Olka już się odbył.
Jak pisaliśmy w naTemat.pl, Grzegorz Borys miał dokonać zbrodni w bloku przy ul. Górniczej w Gdyni 20 października 2023 roku w godzinach porannych. Około godz. 10:00 żona 44-letniego żołnierza Komendy Portu Wojennego wróciła do domu. W mieszkaniu zastała straszny widok – 6-letni Aleksander i jego ukochany piesek zostali zamordowani.
Prawie trzy tygodnie obławy
Po otrzymaniu zgłoszenia nie tylko na miejscu zbrodni, ale w promieniu wielu kilometrów pojawiły się służby. Zaczęła się obława na Grzegorza Borysa. Prowadziła ją policja i Żandarmeria Wojskowa. Nieoficjalnie wspominano także o udziale komandosów z elitarnej jednostki Formoza. Mundurowych wspomagali również strażacy.
Przez prawie trzy tygodnie podejrzanego o zabójstwo maleńkiego Olka mężczyzny poszukiwano w Trójmiejskim Parku Krajobrazowym. Śledczy byli przekonani, że zafascynowany surwiwalem były żołnierz musiał ukryć się w lesie.
Na wszelki wypadek, za Borysem wysłano też list gończy, Europejski Nakaz Aresztowania i czerwoną notę Interpolu, gdyż niektórzy eksperci snuli wizje o ucieczce żołnierza do Szwecji lub... nawet za wschodnią granicę.
Ostatecznie nie udało się ująć 44-latka żywego. Grzegorz Borys miał umrzeć zaledwie kilkaset metrów od miejsca zamieszkania. Jego zwłoki wyłowiono ze zbiornika Lepusz. Według Prokuratury Okręgowej w Gdańsku przyczyną zgonu Borysa było utonięcie.
Zdjęcia jego zwłok obiegły internet
Krótko po ujawnieniu informacji o znalezieniu zwłok mężczyzny, do internetu wyciekły drastyczne zdjęcia jego zwłok. Prawdopodobnie wykonali je obecni na miejscu funkcjonariusze, którzy następnie przekazywali je sobie na wewnętrznych komunikatorach.
Fotografie wykonano z różnych perspektyw. Twarz, zbliżenia na detale. Opublikował je nawet jeden lokalny portal Trójmiasto.pl. Spotkało się to z falą oburzenia wśród czytelników. Zdjęcia były bardzo drastyczne i nieocenzurowane.
Nie wiadomo, jak redakcja otrzymała dostęp do fotografii. Wyciek bada Żandarmeria Wojskowa, która gromadzi materiał dla prokuratury.
Czytaj także: https://natemat.pl/523054,wyciekly-drastyczne-zdjecia-zwlok-grzegorza-borysa-bedzie-sledztwo