Olek długo czekał na wieczny odpoczynek. Co wiadomo o pogrzebie 6-latka z Gdyni?
redakcja naTemat
12 listopada 2023, 19:01·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 12 listopada 2023, 19:01
Choć ojciec w brutalny sposób miał go pozbawić życia 20 października, przez kolejne tygodnie maleńki Aleksander z Gdyni nie mógł spocząć w grobie. Dlaczego? Winne tej przykrej sytuacji były dwa czynniki – wielotygodniowa obława za Grzegorzem Borysem oraz skomplikowany charakter czynności prokuratorskich w takich przypadkach.
Wkrótce po otrzymaniu zgłoszenia nie tylko na miejscu zbrodni, ale w promieniu wielu kilometrów zaroiło się od służb. Obławę na Grzegorza Borysa prowadziła policja oraz Żandarmeria Wojskowa. Nieoficjalnie wspominano także o udziale komandosów z elitarnej jednostki Formoza. Mundurowych wspomagali również strażacy.
Przez prawie trzy tygodnie podejrzanego o zabójstwo maleńkiego Olka mężczyzny poszukiwano na ogromnych połaciach Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego. Śledczy byli przekonani, że zafascynowany surwiwalem Borys musiał ukryć się w gęstym lesie.
Pierwsze podejście do poszukiwania ciała Borysa na dnie tego specyficznego stawu skończyło się tragicznie dla biorącego udział w akcji nurka PSP Bartosza Błyskala. 27-latek uległ niewyjaśnionemu do dziś wypadkowi i choć szybko udzielono mu pomocy, niedługo później zmarł w szpitalu.
Gdy po kilku dniach podjęto ponowne poszukiwania, okazało się, że Grzegorz Borys miał dokończyć żywota zaledwie... kilkaset metrów od miejsca zamieszkania. Ku zaskoczeniu opinii publicznej zarówno o ustaleniu tożsamości osoby wyłowionej z Lepusza, jak i przyczynach śmierci prokuratura poinformowała bardzo szybko.
Co z pogrzebem Olka z Gdyni? Maleńka ofiara musiała długo czekać
Natomiast bardzo długo na spoczęcie w grobie czekać musiał mały Aleksander. Wbrew powszechnej opinii, odnalezienie zwłok jego ojca i kilka "uspokajających" komunikatów prokuratury wcale nie zamknęło całej tej sprawy.
W rzeczywistości śledczy wciąż prowadzą czynności procesowe. Nad uzyskaniem pełniejszego obrazu pracowali także medycy sądowi i eksperci z policyjnego laboratorium.
Jednak nie tylko to sprawiało, że władze nie spieszyły się z przekazaniem ciała zamordowanego Olka rodzinie i nie rozpoczynano przygotowań do pogrzebu 6-latka. Dopóki Grzegorz Borys był poszukiwany, obawiano się o bezpieczeństwo uczestników ewentualnych uroczystości.
Dopiero niedawno Prokuratura Okręgowa w Gdańsku podała mediom informacje o tym, iż zwłoki Aleksandra zostały przekazane rodzinie. Co zatem z ostatnim pożegnaniem maleńkiej ofiary? Uznano, że "ze względu na dobro rodziny" informacje o dacie i miejscu pogrzebu Olka z Gdyni nie zostaną upublicznione.