Posłanka KO zaskoczyła w Sejmie. Z mównicy pytała o... "jaja" prezydenta Dudy
We wtorek wieczorem (16.01) w Sejmie Klaudia Jachira przypomniała zaskakujący wpis, który kilka dni temu ukazał się na profilu prezydenta Andrzeja Dudy na platformie X. Treść posta brzmiała: "Powiedz mu, żeby zapytał swoją żonę, co to znaczy 'mieć jaja'. Ona wie!". Wpis kilkadziesiąt sekund później został usunięty.
Jachira pyta o "jaja" prezydenta Dudy
– "Powiedz mu, żeby zapytał swoją żonę, co to znaczy mieć jaja, ona wie" napisał prezydent Duda na platformie X. A po chwili ten wpis usunął. Znamy też inne jego wypowiedzi, w których chwali się, że trzeba być twardym albo "nie strasz, nie strasz, bo się... W świetle tego rodzi się pytanie, co to dla prezydenta znaczy mieć jaja? – zaczęła swoje wystąpienie posłanka KO.
Polityczka stwierdziła, że nie można o to zapytać żony prezydenta, "bo i tak nie odpowie". Następnie wyjaśniła, że w języku polskim "mieć jaja" uznaje się za komplement. Wyrażenie oznacza, że "ktoś ma odwagę, mocno reaguje, niczego się nie boi". Podkreśliła też seksistowskie zabarwienie zwrotu, ponieważ "w domyśle jest, że jak się nie ma jaj, to jest się gorszym".
– Czy Duda uważał, że miał jaja gdy wielokrotnie łamał Konstytucję? A może wtedy, gdy po 5 latach jej łamania, ponownie na nią tutaj przysięgał? Albo gdy przyczyniał się do niszczenia praworządności, czego skutki widzimy, każdego dnia próbując to teraz odkręcać? A jak podpisywał przez 8 lat prawie wszystko, co mu niepozorny poseł podsuwał -włącznie z lex Tusk- to też miał jaja? Czy czuł się twardy, gdy przez miesiąc nie pogratulował Bidenowi wyboru na prezydenta USA? To były jaja czy kompletny brak rozumu? – pytała z mównicy Jachira.
– Czy czym miał jaja, gdy nie potrafił zgodnie z prawem ułaskawić swoich kumpli, przez co mamy teraz taki bałagan? Albo gdy tych przestępców ukrywał w pałacu? Czy czuł się silny, gdy ignorował protestujące przez kilka godzin kobiety na mrozie? Albo gdy o osobach LGBT mówił, że to nie ludzie. A jak Kobiety przez jego nieludzkie prawo umierały na porodówkach, a on pakował się wtedy narty, żeby pośmigać sobie na stokach, to miał jaja? – wyliczała posłanka.
– A teraz gdy próbuje się uporządkować prawny chaos, to grozi palcem i krzyczy o terrorze praworządności. Takie jaja. – podsumowała.
Według byłej aktorki teatru lalek "nawet promotor (Dudy- przyp.red) się go wstydzi i twierdzi, że swoją prezydenturę rozłożył na łopatki". – Szkoda tylko, że zaległ akurat w przejściu do wolnej i lepszej Polski – dodała.
Dziwny wpis prezydenta Dudy o "jajach"
Publikacja wspomnianego wpisu miała miejsce na osobistym koncie prezydenta Andrzeja Dudy 4 stycznia, o godz. 18:07. Zaraz potem post zniknął z platformy.
Część użytkowników X.com zasugerowała, że słów "Powiedz mu, żeby zapytał swoją żonę, co to znaczy 'mieć jaja'. Ona wie!" ich autor nie chciał opublikować jako wpisu, ale wysłać do kogoś w wiadomości prywatnej. Ich teza szybko się potwierdziła.
– To była prywatna korespondencja, którą prezydent miał do kogoś wysłać. Szybko ją skasował. To były słowa w prywatnej rozmowie, nie chciałbym jej komentować. Prezydent to usunął – ujawnił w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim szef gabinetu prezydenta Marcin Mastalarek.
Ale o kogo chodziło? Częstym tropem jest ten, który wskazuje na marszałka Sejmu Szymona Hołownię i jego małżonkę, czyli kpt. Urszulę Brzezińską-Hołownię.
"Jeżeli dotyczyłoby to marszałka Szymona Hołowni (jego żona jest pilotką), to można uznać, że ten wpis oddaje filozofię PiS w kwestii stosowania prawa przez polityków. Nie przepisy się liczą, tylko to o czym wspomina prezydent. I to, kto kogo ogra lub wykiwa" – skomentowała dziennikarka "Gazety Wyborczej" Dominika Wielowieyska.