Szokujące informacje po audycie działań podkomisji Macierewicza. "Nowy samolot pocięli szlifierkami"

Nina Nowakowska
26 stycznia 2024, 13:18 • 1 minuta czytania
MON przywrócił na swoją stronę raport rządowej komisji Millera w sprawie katastrofy smoleńskiej, który jest teraz jedynym obowiązującym dokumentem w tej sprawie. Równolegle trwa audyt podkomisji smoleńskiej Antoniego Macierewicza. W wywiadzie dla "WP" wiceminister Cezary Tomczyk ujawnił zaskakujące wnioski ekspertów.
Tomczyk o audycie podkomisji smoleńskiej Macierewicza. "Nowy samolot pocięli szlifierkami" Fot. Wojciech Olkusnik/East News

W programie "Tłit" Wirtualnej Polski wiceszef MON Cezary Tomczyk skomentował trwający audyt tzw. podkomisji smoleńskiej. Do tej pory ujawniono, że ok. miliona złotych kosztowała sama ochrona, zawiadującego organem Antoniego Macierewicza.


– Powiem szczerze, że tam zaskakuje wszystko – przyznał polityk KO.

Trwa audyt podkomisji smoleńskiej Macierewicza

– Gdy się zajrzy do kolejnych teczek z dokumentami - to też dotyczy dokumentów niejawnych - mogę powiedzieć, że to jest dość szokujące. Myślę, że opinia publiczna też będzie zszokowana ilością różnego rodzaju bzdur i nieprawidłowości, z którymi mierzymy się każdego dnia – relacjonował Patrykowi Michalskiemu wiceminister.

Tomczyk wytłumaczył, że ekspercki zespół powstał, by unaocznić opinii publicznej skalę nieprawidłowości, do których miało dojść kierowanym przez Macierewicza organie. Dodał też, że "na pewno w tej sprawie nikt nie liczył się z kosztami".

– Komisja Millera, która zakończyła swoje prace i przedstawił raport, kosztowała pięciokrotnie mniej niż cała ta misja Antoniego Macierewicza, która skończyła się jakimś kompletnym fiaskiem – usłyszeli widzowie "WP".

Wiceszef MON podkreślił, że podkomisja Macierewicza nigdy nie była też na miejscu tragedii smoleńskiej. – Jak rozumiem podkomisja nigdy nie wystąpiła, żeby mieć dostęp do wraku (…) Żaden członek nie nie był nigdy na miejscu. Kiedy doszło do katastrofy Antoni Macierewicz raczej uciekał pociągiem w kierunku Warszawy – dodał.

"Nowy samolot pocięli szlifierkami"

Inną ujawnioną "rewelacją" jest gigantyczny koszt wątpliwego eksperymentu zleconego przez organ. Chodzi o zniszczenie drugiego Tupolewa, który mógł służyć państwu lub zostać sprzedany za wysoką kwotę. Według Tomczyka "eksperyment" z drugim samolotem stanowił dla podkomisji dodatkowy koszt z rzędu 40-50 mln zł.

– Mógł służyć Polsce, mógł być sprzedany za kilkadziesiąt milionów złotych, a oni go pocięli szlifierkami – oznajmił oburzony.

Raport Millera "jedynym obowiązującym dokumentem" ws. katastrofy smoleńskiej

26 stycznia Tomczyk poinformował w Sejmie, że raport Jerzego Millera dotyczący katastrofy smoleńskiej został przywrócony na stronę ministerstwa obrony i jest jedynym obowiązującym dokumentem w tej sprawie. Polityk KO ocenił, że ludzie działający w ramach podkomisji "nie byli ekspertami". – Nikt nigdy nie był na miejscu, nikt nigdy nie badał wraku w Smoleńsku. Te obietnice nigdy się nie spełniły – podsumował.

– Antoni Macierewicz zalał Polskę kłamstwami i to się skończy. Polska musi odzyskać jeden mianownik i to jest prawda – przekonywał wiceminister.

15 grudnia Ministerstwo Obrony Narodowej przekazało, że wicepremier i szef resortu Władysław Kosiniak–Kamysz podpisał decyzję o uchyleniu decyzji powołującej podkomisję MON ds. ponownego zbadania wypadku lotniczego samolotu Tu-154 z 10 kwietnia 2010 r. "W najbliższym czasie zostanie powołany specjalny zespół, który zajmie się analizą każdego aspektu działalności zlikwidowanej podkomisji" – zapowiedziano.

Czytaj także: https://natemat.pl/538670,raport-millera-dot-katastrofy-smolenskiej-na-stronie-mon