Rosjanie wyszli na ulice, aby upamiętnić Nawalnego. Media donoszą o pierwszych zatrzymaniach
Wiadomość śmierci Aleksieja Nawalnego przekazała w piątek (16.02) Federalna Służba Więzienna Rosji. Uważany za największego wroga Władimira Putina opozycjonista umarł w Kolonii Karnej nr 3 w Jamalsko-Nienieckim Okręgu Autonomicznym. Mieszkańcy Moskwy składają kwiaty pod Kamieniem Sołowieckim, czyli pomnikiem ofiar represji politycznych w ZSRR.
Rosjanie wyszli na ulice upamiętnić Nawalnego
Symboliczny obiekt znajduje się naprzeciwko siedziby KGB. Na zamieszczonych w mediach społecznościowych nagraniach widać, jak kobiety przynoszą tam czerwone i białe róże. Na miejscu pojawiły się rosyjskie służby, które obserwują obywateli i proszą o rozejście się.
W związku ze spontanicznymi zgromadzeniami moskiewska prokuratura wydała ostrzeżenie "w związku z wezwaniami do udziału w imprezie masowej (publicznej - red.) organizowanej z naruszeniem ustalonego trybu odbywania wieców".
Prokuratura grozi aresztem
Osobom uczestniczącym w symbolicznej akcji prokuratura grozi popełnieniem przestępstwa administracyjnego "w rozumieniu art. 20 ust. 2 Kodeksu wykroczeń administracyjnych Federacji Rosyjskiej i może skutkować karą, z aresztem włącznie".
W Moskwie dochodzi też do zatrzymań. Wiadomo, że taki los spotkał dziewczynę prowadzącą pikietę w pobliżu Ściany Smutku oraz młodego mężczyznę, który wyszedł na ulicę z plakatem z napisem "Morderca". Chłopak przez krótką chwilę stał pod spontanicznym miejscem pamięci Nawalnego.
Również w Kazaniu mieszkańcy chcieli upamiętnić Nawalnego, ale służby uniemożliwiają im złożenie kwiatów pod pomnikiem ofiar represji politycznych.
Według kanału Astra sytuacja zaostrza się też w innych częściach Federacji Rosyjskiej. W Uljanowsku policjanci fotografują obywateli, którzy przyszli upamiętnić opozycjonistę.
Służby pojawiły się też przy miejscu pamięci w Tomsku, a w Nowosybirsku otoczyły kordonem pomnik ofiar represji politycznych. W Permie pod pomnikiem ofiar represji zjawiło się około 30 osób, a na miejscu pojawił się pojazd Federalnej Służby Bezpieczeństwa i policyjny patrol.
Co wiemy o śmierci Nawalnego?
Według narracji rosyjskich służb Aleksiej Nawalny "źle poczuł się po spacerze i niemal natychmiast stracił przytomność", po czym zmarł. W oficjalnym komunikacie czytamy, że "przeprowadzono wszelkie niezbędne czynności reanimacyjne, które nie przyniosły pozytywnego rezultatu", w konsekwencji czego ratownicy medyczni potwierdzili jego zgon.
Choć Kreml utrzymuje, że przyczyna śmierci mężczyzny jest nieznana, rosyjski kanał propagandowy RT poinformował nieoficjalnie, że miał umrzeć z powodu oderwanego zakrzepu krwi. Oznaczałoby to, że nikt inny nie miał udziału w śmierci opozycjonisty. Jednocześnie rzecznik rosyjskiego przywódcy Dimitrij Pieskow zapowiedział, że Rosyjska Federalna Służba Więzienna przeprowadzi kontrolę w tej sprawie.
Media wskazują na nieścisłości w przekazie rosyjskich służb. Dotyczą one czasu wydania komunikatu o śmierci Nawalnego oraz prędkości, z jaką musieliby jechać medycy w warunkach ponad 20-stopniowego mrozu.
Zgodnie ze wstępnymi informacjami lekarze mieli dojechać do kolonii karnej w ciągu siedmiu minut. Biełsat podkreślił, że odległość z Labytnangi do kolonii karnej to 35 km. Telewizja ustaliła, że medycy musieliby pokonać ten dystans z prędkością 300 km na godz. przy temperaturze -22 st. C.
Czytaj także: https://natemat.pl/542414,nawalny-przygotowal-apel-na-wypadek-smierci-to-chcial-przekazac-rosjanom