Oczyścili go z zarzutów o gwałt. Teraz chce odzyskać władzę w Olsztynie
Oczyścili go z zarzutów o gwałt. Teraz Czesław Małkowski chce wziąć władzę w Olsztynie
W miniony czwartek Czesław Jerzy Małkowski oficjalnie ogłosił, że ponownie zawalczy o urząd prezydenta Olsztyna. Podczas konferencji wyjaśnił, że wystartuje z własnego komitetu, a także, że wystawi własne listy do rady miasta.
Potwierdził, że udało mu się zebrać już niezbędną liczbę podpisów do rejestracji komitetu. Już niedługo przedstawi także swoich kandydatów na stanowiska radnych.
Polityk ogłosił, że jego priorytetem jest "ożywienie Olsztyna". Powiedział o konieczności wsparcia lokalnej kultury, sportu oraz organizacji samorządowych. Skomentował także konieczność natychmiastowego rozwiązania problemów z mieszkaniami komunalnymi.
To jednak nie program mieszkaniowy budzi największe emocje. Wyjaśnijmy, że na przełomie 2007 i 2008 roku w olsztyńskim urzędzie wybuchł skandal. Małkowski pełnił wówczas funkcję prezydenta i został oskarżony o molestowanie urzędniczek oraz zgwałcenie jednej z nich, gdy ta była w 8. miesiącu ciąży.
Polityk usłyszał konkretne zarzuty, trafił do aresztu tymczasowego, a także stracił władzę w mieści. Jego proces trwał od 2011 do 2019 roku i zakończył się uniewinnieniem od wszelkich zarzucanych mu czynów.
To wciąż nie koniec. Małkowski zawalczył bowiem o odszkodowanie. W styczniu ubiegłego roku przyznano mu aż milion złotych zadośćuczynienia z racji szkód poniesionych w wyniku niesłusznego oskarżenia.
Kim jest Czesław Małkowski? Oto kandydat na prezydenta Olsztyna
Małkowski jest związany z olsztyńskim samorządem od 1998 roku. Od 2001 roku zaś pełnił funkcję prezydenta miasta. Do 2008 roku był włodarzem gminy z ramienia Sojuszu Lewicy Demokratycznej.
W 2009 roku fotel prezydencki objął Piotr Grzymowicz. Od tego momentu Małkowski i Grzymowicz ścierali się ze sobą jeszcze trzykrotnie – w wyborach w 2011, 2014 i 2018 roku, jednak ani razu Małkowskiemu nie udało się odzyskać władzy.
Co ciekawe, w czasie wyborów w 2014 roku rywali dzieliła od siebie jedynie różnica 500 głosów. I wiele wskazuje na to, że i tym razem między politykami wystąpi nieznaczna różnica poparcia.