Zapytano Szelągowską, ile trzeba zarabiać, żeby "godnie żyć". Rzuciła kwotą

Joanna Stawczyk
29 lutego 2024, 09:44 • 1 minuta czytania
Dorota Szelągowska przez ostatnie lata sumiennie zapracowała sobie na ogromną sympatię widzów i zaufanie w kwestii aranżacji wnętrz. Remontowe rewolucje to jej specjalność. W jednym z ostatnich wywiadów wskazała, ile według niej trzeba zarabiać, by godnie żyć. Córka Katarzyny Grocholi przyznała, że ceny w sklepach są naprawdę wysokie. "Jeżeli ja, mająca sporo pieniędzy, jestem przerażona, to co dopiero ludzie, którzy tych pieniędzy nie zarabiają" – stwierdziła.
Szelągowska mówi, ile trzeba zarabiać, żeby godnie żyć. "Jestem przerażona" Fot. Artur Zawadzki/REPORTER

Szelągowska mówi, ile trzeba zarabiać, żeby godnie żyć. "Jestem przerażona"

Dotychczas Dorota Szelągowska nie miała okazji pełnić roli jurorki w żadnej rozrywkowej produkcji. Jednak prowadząca program "Totalne remonty Szelągowskiej" zdecydowała się na podjęcie nowego wyzwania, dołączając do grona sędziów w edycji "MasterChefa" dla nastoletnich kucharzy.


Córka Katarzyny Grocholi, od długiego czasu obecna w branży medialnej, często wspomina w rozmowach, jak dzięki angażom telewizyjnym udało jej się nabyć przestronne mieszkanie w zabytkowej kamienicy oraz posiadłość w Hiszpanii.

W obliczu rosnących cen i dyskusji na temat oszczędności również Szelągowska podzieliła się swoimi przemyśleniami na temat wymaganego poziomu zarobków, aby zapewnić sobie godne i stabilne życie.

"Ja w ogóle jak patrzę na ceny, to jestem przerażona. A przecież jestem osobą, która zarabia dużo pieniędzy i jeżeli ja, mająca sporo pieniędzy, jestem przerażona, to co dopiero ludzie, którzy tych pieniędzy nie zarabiają" – oznajmiła w rozmowie z Jastrząb Post.

"W tej chwili, żeby żyć normalnie w Warszawie, trzeba zarabiać powyżej 10 tys. złotych. Taka jest prawda. Jeżeli ja idę na drobne zakupy i kupuję jakieś drobne rzeczy i płacę powyżej 100 złotych, to jest jakaś chora sytuacja" – oceniła.

"Ale w dziwny sposób jednak ludzi stać na remonty i mówię to na podstawie swojego biura projektowego" – zauważyła gwiazda TVN.

Szelągowska zaznaczyła, iż wskutek inflacji podejście Polaków do zakupu i remontowania mieszkań uległo zmianie. Według niej, z powodu powszechnej drożyzny, Polacy zaczęli samodzielnie podejmować się różnych zadań.

"Na przykład zaczęli już brać projektantów wnętrz, bo wiedzą, że projektant zrobi to w taki sposób, że nie będą się potykać po drodze i płacić więcej, dlatego że hydraulik 'pan Zdzisio' coś tam schrzanił" – stwierdziła.

"Wydaje mi się, że my jesteśmy bardzo kreatywnym narodem. My nie potrzebujemy wielkiego remontu i potrafimy sami pójść do sklepu i kupić puszkę farby, inspirujemy się internetem, programami telewizyjnymi, gazetami i to jest fantastyczne, że ludzie uwierzyli w swoje możliwości i zaczęli kombinować" – dodała.

Inni celebryci rzucili większymi kwotami

Warto wspomnieć, że niedawno włodarz Fame MMA został również zapytany o zarobki pozwalające na to, żeby wieść spokojne życie. – Myślę, że tak 10 tysięcy złotych to jest dobra kwota, żeby już tak stabilnie żyć – oznajmił Wojtek Gola w rozmowie z Pudelkiem.

Nadmieńmy, że to pytanie często zadawał swoim gościom Żurnalista. – Ile pieniędzy miesięcznie potrzebujesz do szczęśliwego życia? – pytał wprost twórca podcastów. – 40 tysięcy – odpowiedział bez skrupułów aktor Tomasz Karolak.

Jeszcze wyższą kwotą rzuciła Anna Wendzikowska. – Żeby mi było tak luźno, fajnie, żebym mogła sobie pozwolić na podróże i utrzymanie moich dzieci, to 40-50 tysięcy miesięcznie – stwierdziła była gwiazda "Dzień dobry TVN".