Kurski chce do polityki, ale czy chcą go w PiS? "Kaczyński nienawidzi być szantażowany"
– Partia jest wściekła na Kurskiego za ten raport. Nawet nie o fakt, że taki raport powstał, ale że ewidentnie musiał dać to do mediów, bo nikt z Nowogrodzkiej tego nie zrobił. Myślę, że te przecieki do mediów bardzo, bardzo mu zaszkodziły. Po tym raporcie dużo się o nim mówi, ale negatywnie – mówi nam jeden z polityków PiS.
Przypomnijmy, chodzi o tajny raport przygotowany przez byłych pracowników TVP, który w lutym Jacek Kurski dostarczył na Nowogrodzką. Była to analiza tego, dlaczego PiS przegrał październikowe wybory, o czym pierwsza informowała gazeta.pl. Winą za utratę władzy obarczono w raporcie tych, którzy w TVP nastali po prezesie Telewizji Polskiej.
"Jego główna teza brzmi: PiS mogło zdobyć 5-7 punktów proc. więcej i utrzymać władzę, ale publiczna telewizja nie zmobilizowała seniorów" – tu pisaliśmy o tym raporcie więcej.
W czasie weekendu doszedł jednak kolejny wątek – uderzenie w Mateusza Morawieckiego, jako winnego porażki PiS. "Jeszcze nigdy w obozie PiS nie pojawiła się tak ostra krytyka pod adresem Morawieckiego. W raporcie Kurskiego i ludzi z jego otoczenia rozdział pt. "Morawiecki" to akt oskarżenia wobec byłego premiera" – pisze gazeta.pl.
W medialnym odbiorze miał to być jeden z zabiegów Jacka Kurskiego, by wrócić do polityki. Ale, sądząc po reakcjach w PiS, na ten moment niekoniecznie udany.
"To partia Jarosława Kaczyńskiego, nie Jacka Kurskiego"
– Widać, że chce wrócić. Wydaje mi się, że nie ma wyjścia. Stara się. Bardzo się stara bywać tam, gdzie prezes, w częściach oficjalnych. Wybłagał audiencję. Ale na razie jest to duży falstart. Nawet ludzie, którzy bardzo blisko z nim pracowali, którzy podzielali jego opinie, teraz są absolutnie sceptyczni. Jest przekonanie, że nie wolno takich rzeczy wynosić się na zewnątrz, tylko działa się we własnym gronie. Tu Kurski zjednoczył partię przeciwko sobie – twierdzi doświadczony polityk PiS.
W co więc jego zdaniem gra były prezes TVP?
– Przecież on chce pokazać, jaki jest mądry i bez niego nie wygra się kampanii. Gdyby był, to byłaby wygrana. A jeśli go nie będzie, to nie będzie wygranej. Czyli na zasadzie: "Ja jestem wielki, beze mnie przegraliście. Gdy byłem prezesem TVP, to wygraliście. A teraz znowu nie wygracie" – mówi.
Jak Kurskiego odbiera prezes Kaczyński?
– Bardzo sceptycznie. Dużo bardziej sceptycznie niż kiedyś. Jarosław Kaczyński jednej rzeczy nienawidzi. Nie znosi być szantażowany. To jest partia Jarosława Kaczyńskiego, nie Jacka Kurskiego – mówi.
Inny z polityków: – Znów chce przekonać prezesa: "Ja to bym zrobił inaczej. Gdybym ja był prezesem TVP, to by do tego nie doszło". Ale co by nie przyniósł i tak niczego to nie zmienia. Prezes PiS zawsze będzie z nim rozmawiał, ale ma też informacje od ludzi. A my do Jacka Kurskiego jesteśmy nastawieni negatywnie. Osobiście nie wierzę w to, że będzie promowany.
"To my się teraz narobiliśmy, a on chce do PE?"
Jeszcze w 2020 roku na ślubie Kurskiego w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w krakowskich Łagiewnikach była cała śmietanka PiS. Przyjechali m.in. Mariusz Błaszczak, Zbigniew Ziobro, Ryszard Terlecki, Beata Mazurek, Beata Szydło, a także Danuta Holecka i Michał Adamczyk z "Wiadomości" TVP.
Dwa lata później Kurski przestał być prezesem TVP. Jego pozycja zmieniła się diametralnie, odebrano to jak polityczne trzęsienie ziemi.
– Na dole narastał już bunt przeciwko Kurskiemu. Widzieliśmy, co robi i z kim trzyma. On raczej z tamtymi budował przyszłość, a nie z nami. Za mocno szedł ze Zbyszkiem. Za dużo było Ziobry. Były z nim rozmowy, ale Kurski nie chciał słuchać pana prezesa – mówił nam wówczas jeden z polityków PiS.
– Tak wygląda zmierzch, epilog wielkiej kariery politycznej, co nie znaczy, że kariery politycznej w ogóle – komentował wtedy politolog prof. Rafał Chwedoruk.
Była polityk w dawnym rządzie PiS mówiła z kolei: – Jacek jest niepokorny. Wypada z gry, po czym drzwiami, oknem czy przez dziurkę od kluczy wchodzi. I jest tak, jakby nigdy nic się nie stało. Na zasadzie: otrząsnąłem się i znowu zaczynam.
Na rok Kurski "zniknął" w USA, gdzie był dyrektorem w Banku Światowym. Ale w grudniu wrócił do Polski. I natychmiast, od stycznia, media żyją spekulacjami, że chce wrócić do polityki, że miałby pokierować kampanią wyborczą PiS lub wystartować w czerwcowych wyborach do Parlamentu Europejskiego. To wszystko ciągle nieoficjalne informacje, ale o Kurskim znów jest głośno jak wtedy, gdy był szefem TVP.
"Kurski bywa częstym gościem w siedzibie partii przy ul. Nowogrodzkiej w Warszawie" – twierdzi "Fakt". "Potrzebuje pieniędzy, by wrócić do polityki?" – pytał niedawno Onet, pisząc, że miał sprzedać część leśniczówki.
Były też sugestie, że Kurski miałby planować zemstę, że ma wielu wrogów. "Były prezes TVP chce przejąć PiS?" – pytały media.
– Przejąć partię? Nie wiem, co będzie za 10 lat. Teraz na pewno on tego nie chce. Teraz chce pokazać swoją użyteczność – reaguje na to jeden z posłów.
Medioznawca z UW, dr Łukasz Szurmiński tak z kolei ocenił w rozmowie z Radiem Zet: – Jeśli chodzi o walkę o fotel prezesa PiS, to moim zdaniem jest bez szans. Po pierwsze ma w PiS wielu wrogów. Po drugie w dawnym obozie Zjednoczonej Prawicy też kochany nie jest. Po trzecie, nie wydaje mi się, żeby zmiana mogła się odbyć bez wiedzy prezesa Kaczyńskiego, a jego namaszczenia nie otrzyma.
"Zarobił kasę i teraz chce do PE? To wywołuje negatywne nastawienie"
Jakiekolwiek i na cokolwiek miałby szanse, w PiS łatwo można wyczuć, jakie nazwisko Kurskiego budzi emocje.
– Wkurzyłem się, gdy usłyszałem o PE. Kariera za wszelką cenę. Karierowicz. Cały czas chce być kimś, a reszta się nie liczy. Ważne, żeby tylko on szedł w górę. Tak słychać też wśród parlamentarzystów, wśród których się obracam. To my się teraz narobiliśmy, a on był poza Polską. Zarobił kasę i teraz chce do PE? To wywołuje negatywne nastawienie. A tak szczerze, to wcale nam nie pomógł – reaguje jeden z parlamentarzystów PiS.
Można zapytać: jak to? Przecież pisano, że to on pomógł Jarosławowi Kaczyńskiemu wygrać wybory w 2019 roku?
– No nie. To nie były jego zasługi. A potem przecież ciągle było, że Kurski, TVP, Kurski, TVP.... Co nam to pomogło? Nawet jak wyjechał, cały czas był w sporze. Nam to nie służyło. Jego prywatne zachowanie też nie przynosiło nam popularności. Jak było z jego ślubem? Z rozwodem kościelnym? – reaguje.
Przez ostatni rok życiem Kurskiego i jego żony też pasjonowały się głównie plotkarskie portale.
A teraz główne media grzmią: "Chce wrócić do polityki i go nie chcą", "Chce wrócić do pierwszej ligi PiS, a może i wyżej", "Prezes ma nie traktować go poważnie".
Jeden z parlamentarzystów PiS mówi, że oddaje to emocje w partii. Sam nie ukrywa emocji.
– Każdy był wkurzony. Wrócił i od razu chciałby najlepsze stanowisko? Wyobrażam sobie, że mógł pójść do prezesa i powiedzieć: "Panie prezesie, ja muszę być na jedynce". Wiadomo, że wchodzą jedynki. Gdyby powiedział: "Panie prezesie, obojętnie z którego miejsca startuję, byle mnie pan wpuścił na listę. Nawet mogę być piąty, ale popracuję", to ja to rozumiem. Ale w to nie wierzę. Myślę, że tak raczej nie było – tak uważa.
Inny z polityków: – Nie wiem, czy każdy był wkurzony, ale bardzo wiele osób było krytycznych wobec jego startu do PE. Ale to nic w porównaniu z tą falą, która rozlała się po publikacji raportu. Jeżeli jeszcze kiedyś Kurski miał jakichś sympatyków, to teraz zmalało to do zera.
"Wrócił i dalej uważa się za kogoś ważnego"
– Rozmawiałem o nim niedawno w większej grupie polityków PiS. I każdy miał takie same odczucia. Nikt, ani jedna osoba nie powiedziała: "Tak, powinien iść do PE, dajmy mu szansę". Zamiast tego było: "A z jakiej okazji? Czym nam się przysłużył? Co zrobił?". Na wybory parlamentarne uciekł za granicę, do banku. A teraz chciałby brylować i na naszych plecach jechać do PE? – mówi polityk PiS.
O Kurskim słyszymy też w PiS:
– Wrócił i dalej uważa się za kogoś ważnego. A nikt już go tak nie traktuje.
– Każdy z polityków chce być w mediach, jednak nie za wszelką cenę.
– Do wyborów są trzy miesiące. Do ułożenia list dwa. Nie za bardzo wierzę w takie cuda, by miał startować do PE.
Wszystko w rękach prezesa PiS. A, jak uważa jeden z naszych rozmówców, jest jeden argument, który mógłby przemawiać za tym, żeby Kurski wystartował w wyborach do PE.
– Każdy, kto będzie startował w tych wyborach, czy to z opozycji, czy z rządzących, musi mieć silną pozycję i przede wszystkim zrobić silną kampanię. Pamiętajmy, że to kampania na całe województwo. Ona ma inny wymiar i inny koszt. I moim zdaniem Kurski mógłby zrobić taką kampanię. Wiadomo, że partia nie ma takich pieniędzy, bo przed nami jeszcze wybory samorządowe. Prezes powiedział, że nie ma co liczyć na mocne wsparcie partyjne. I kandydaci będą też musieli walczyć za swoje – tłumaczy polityk PiS.
– Moim zdaniem to jedyny argument. Ale to i tak chyba nie jest pozytywnie odbierane nawet wśród naszego elektoratu – dodaje.
A gdyby jednak prezes PiS na niego postawił i Jacek Kurski zostałby w czerwcu europosłem?
– Przecież nie będziemy płakać z tego powodu. Niech sobie będzie w PE. Ale dziś od wszystkich słyszę podobne, negatywne odczucia – mówi.
Czytaj także: https://natemat.pl/543035,kurski-dal-kaczynskiego-tajny-raport-o-tvp-powod-przegranych-wyborow