Białoruski reżim już wykorzystuje śmierć 25-letniej Lizy. MSZ tego kraju wystosowało apel

Agnieszka Miastowska
01 marca 2024, 14:59 • 1 minuta czytania
Dotarły do nas tragiczne wieści z warszawskiego szpitala. Ofiara brutalnego gwałtu, 25-letnia Liza z Białorusi zmarła. Oprawca po wykorzystaniu seksualnym i przyduszeniu ofiary zostawił ją nagą na noc na klatce schodowej. Głos w tej potwornej sprawie zabrało białoruskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Żądają informacji w tej sprawie.
Gwałt w Warszawie. Nie żyje ofiara, głos zabrało białoruskie MSZ Fot. KSP

Zmarła zgwałcona Liza – białoruskie MSZ chce informacji

Przypomnijmy, że horror wydarzył się w nocy z 24 na 25 lutego. Wtedy 25-letnia Liza wracała ze spotkania ze znajomymi. Miało to miejsce w centrum Warszawy w pobliżu ulicy Żurawiej 47.


Dziewczyna została zaatakowana przez mężczyznę w kominiarce – przyłożył jej nóż do szyi i wciągnął na klatkę schodową. Przydusił i zgwałcił, a na koniec zabrał jej portfel. Nieprzytomna Liza spędziła noc naga na klatce schodowej. Do szpitala trafiła w stanie ciężkim, była podłączona pod respirator, miała niedotlenienie mózgu. Jej chłopak zaczał zbiórkę na jej leczenie, prosił o modlitwy.

Niestety 1 marca kobieta zmarła, a teraz do sprawy włączyło się białoruskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Jak donosi państwowa białoruska agencja prasowa BELTA, białoruscy dyplomaci skierowali do Polski prośbę w związku z informacją o śmierci Białorusinki, zgwałconej w Warszawie. Chcą zapoznać się ze sprawą.

"Do białoruskich instytucji zagranicznych nie wpłynęły żadne wnioski ani oficjalne informacje w tej sprawie. Odpowiednie wnioski zostały przesłane do organów ścigania Polski" – poinformowała służba prasowa białoruskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych.

Zaznaczmy jednak, że to za sprawą białoruskiego reżimu kobieta znalazła się w Polsce. 25-letnia Liza miała status uchodźczyni. Działania MSZ tego kraju wydają się więc być politycznym krokiem wymierzonym w Polskę.

Kim jest Dorian S.? Do Warszawy przyjechał z Myszkowa

W sieci ludzie piszą: "Dożywocie za takie bestialstwo to za mało", "Bydlak", "Gwałciciel, zboczeniec". Katarzyna Zuchowicz z naTemat sprawdziła, co wiadomo o człowieku, który miał się dopuścić tak obrzydliwej zbrodni. Kim jest Dorian S.?

– Ze zdumieniem czytałam informacje o tym, co miał zrobić. Czegoś takiego bym nie podejrzewała. Ja go pamiętam jako miłą, zawsze uśmiechniętą osobę. Jako dziecko tak naprawdę niczym się nie wyróżniał. Zwykły chłopak – powiedziała naszej dziennikarce osoba, która znała sprawcę od dziecka.

Oficjalnie o Dorianie S. wiadomo niewiele. Prokurator Szymon Banna przekazał, że to 23-letni mieszkaniec Warszawy, karany wcześniej za kradzieże i posiadanie narkotyków.

W sieci pojawiła się informacja, że do Warszawy miał się przeprowadzić we wrześniu 2023 roku, wcześniej mieszkał w Opolu. Tam z kolei miał przenieść się z Myszkowa, co potwierdził lokalny portal myszków.naszemiasto.pl.

"Fakt" napisał jednak, że mężczyzna nie miał stałej pracy, utrzymywał się z prac dorywczych, kilka razy zmieniał miejsce zamieszkania. Partnerka 23-latka sama jest w szoku po tym, co się stało. Miała już wyprowadzić się z mieszkania. – To dla mnie szok. Sama chciałabym wiedzieć, dlaczego on to zrobił – powiedziała "Faktowi".

Przypomnijmy, mężczyzna został tymczasowo aresztowany. – Sąd uwzględnił wniosek prokuratury i zastosował wobec 23-latka trzymiesięczny areszt – przekazał nam rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie.