Polski generał ma propozycję dla Ukraińców. Chodzi o ściągnięcie "drugiej armii"

Jakub Noch
04 marca 2024, 12:31 • 1 minuta czytania
Czy Ukraina może jeszcze przełamać sytuację na froncie? Relatywnym optymistą w sprawie dalszych losów wojny z Rosją pozostaje generał Roman Polko. W rozmowie z naTemat.pl były dowódca legendarnej jednostki GROM wskazuje, co Ukraińcy mogliby zyskać, gdyby tylko udało im się przezwyciężyć kilka problemów wewnętrznych.
Generał Roman Polko podpowiada władzom Ukrainy, jak zorganizować "drugą armię". Fot. Associated Press / East News

Ministerstwo Obrony Wielkiej Brytanii właśnie wyliczyło, że w lutym 2024 roku straty wojsk rosyjskich były największe od czasu wybuchu pełnoskalowej wojny w Ukrainie. Jeszcze niedawno takie wieści tylko podgrzewałyby hurraoptymizm, ale dziś nikt już rychłego upadku Putina nie ogłasza.


Druga strona medalu wygląda bowiem tak, że wierni Donaldowi Trumpowi republikanie w amerykańskim Kongresie nadal blokują dalszą pomoc dla Ukrainy, a Europejczycy zaczynają rozważać scenariusze kolejnego konfliktu – do rozpętania którego kremlowską wierchuszkę może zachęcić triumf po prawej stronie Bugu.

Co dalej z wojną w Ukrainie? Generał Roman Polko ma podpowiedź dla władz w Kijowie

Między innymi o tym w niedawnej rozmowie z cyklu #TYLKONATEMAT rozmawiałem z gen. dyw. rez. Romanem Polko – wieloletnim dowódcą jednostki GROM i byłym wiceszefem Biura Bezpieczeństwa Narodowego, a dziś doktorem nauk wojskowych, który specjalizuje się w zagadnieniu kierowania organizacją armii.

– Oczywiście jesteśmy obecnie w pewnym dołku, także moralnym, bo ta szumnie zapowiadana ofensywa po prostu nie przebiegła tak, jak obiecali niektórzy politycy. (...) Dołek pogłębia też fakt, że dostawy uzbrojenia nie idą zgodnie z planem, Stany Zjednoczone zablokowały fundusze, a do tego dochodzi cały szereg problemów wewnętrznych Ukrainy – stwierdził generał.

Rozmówca naTemat.pl wskazał szczególnie dwa obszary, na których powinna skupić się administracja Wołodymyra Zełenskiego:

Wiele zmieni się, jeśli Ukraina zatrzyma korupcję i ściągnie tę "drugą armię", która uciekła z ojczyzny. Przecież w państwach UE zarejestrowane są setki tysięcy młodych ludzi, którzy pobierają różnego rodzaju świadczenia. A ilu jest takich, których policzyć trudniej, bo po zasiłki się nie zgłosili...?Gen. dyw. rez. Roman Polkowieloletni dowódca GROM-u i były wicezef BBN w rozmowie z naTemat.pl

– W Rosji przestawienie na tory wojenne oznaczało, że wcielani do wojska są ludzie od 18. roku życia, tymczasem w Ukrainie pobór wciąż dotyczy osób mających co najmniej 27 lat – zauważył Roman Polko.

Decydenci z Kijowa nie ukrywają, że wiek mobilizacyjny (nie mylić z wiekiem poborowym, który w Ukrainie to 18 lat) utrzymują na tak wysokim poziomie, gdyż boją się, iż jego obniżenie wywoła kolejną falę emigracji. Jednak zdaniem generała "uruchomienie rezerw ludzkich jest jednym z kluczy do przełamania sytuacji na froncie".

– Politycy najbardziej boją się o swoje stanowiska! (...) Przecież moskiewska młodzież też sama z siebie nie garnie się do walki. Dlatego Putin musiał sięgać po zasoby z głębokich azjatyckich rubieży, czy nawet szukać najemników w Afryce – ocenił wojskowy.

"Druga armia" uciekła z Ukrainy. Tylu mężczyzn w wieku poborowym żyje na Zachodzie

Na ucieczkę "drugiej armii" otwarcie utyskiwał sam Rustem Umierow. W rozmowie z niemieckimi mediami minister obrony Ukrainy już pod koniec ubiegłego roku zapowiadał "wysłanie zaproszenia" do wielu mężczyzn, którzy dziś cieszą się bezpiecznym życiem na Zachodzie.

Jak informowaliśmy w naTemat.pl, z danych Eurostatu wynika, że od początku wojny Ukrainę opuściło co najmniej 650 tys. mężczyzn w wieku 18-60 lat. Część z nich skorzystała z furtek w wojennych przepisach, które uniemożliwiają opuszczenie ojczyzny, inni do państw Unii Europejskiej, Szwajcarii, Norwegii oraz Liechtensteinu uciekli nielegalnie.

Czytaj także: https://natemat.pl/544757,gen-roman-polko-III-wojna-swiatowa-jest-juz-wywolana