W koalicji wybuchł bunt. Czołowy polityk PSL jasno: Nie składałem obietnic, że będę za aborcją

Alan Wysocki
06 marca 2024, 06:09 • 1 minuta czytania
W koalicji trwa awantura o liberalizację prawa antyaborcyjnego. Teraz Marek Sawicki z Polskiego Stronnictwa Ludowego jasno powiedział, że nie podniesie ręki za żadną ustawą zmieniającą przepisy w tej sprawie na korzyść kobiet. – W żadnej kampanii nigdy, nigdy nikomu nie składałem obietnic, że będę za aborcją do 12. tygodnia ciąży – ogłosił.
W koalicji wybuchł bunt. Czołowy polityk PSL jasno: Nie składałem obietnic, że będę za aborcją. Fot. Jacek Domiński / Reporter / East News

Bunt w koalicji. Marek Sawicki o aborcji: nigdy nie składałem obietnic

W Koalicji 15 października trwa konflikt o aborcję. Donald Tusk i Włodzimierz Czarzasty chcą liberalizacji prawa antyaborcyjnego. Trzecia Droga oczekuje w tej sprawie referendum.


Łącznie do laski marszałkowskiej złożono aż cztery projekty ustaw w tej sprawie. Wszystkie miały być rozpatrywane przez Sejm w najbliższy czwartek. Polityczny układ miał być bardzo prosty: Każdy z projektów miał być przegłosowany w pierwszym czytaniu, by trafić do nadzwyczajnej komisji.

Tak jednak się nie stanie za sprawą decyzji Szymona Hołowni.

Teraz do sprawy odniósł się Marek Sawicki. Marszałek senior i parlamentarzysta Polskiego Stronnictwa Ludowego wystąpił w "Gościu 19:30". Tam został zapytany, czy zagłosuje za liberalizacją prawa antyaborcyjnego.

– Nie, absolutnie nie. Mówiłem o tym wielokrotnie, znają mnie moi wyborcy z tego poglądu od 30 lat i w żadnej kampanii nigdy, nigdy nikomu nie składałem obietnic, że będę za aborcją do 12. tygodnia ciąży – powiedział.

– Uważam, że jako demokrata, choć nie będzie to zgodne z moimi poglądami, jeśli w referendum którekolwiek z tych rozwiązań uzyska większość, wtedy będę zobowiązany wolą narodu i opowiedzenia się tak, jak orzekną Polacy w referendum – dodał.

Szymon Hołownia o aborcji: Dostaję tęgie baty za to, że staram się walczyć o poglądy innych

Jak pisaliśmy w naTemat, Szymon Hołownia w rozmowie z TVN24 uzasadnił ponownie odsunięcie prac nad ustawami ws. aborcji wysokimi emocjami społecznymi wynikającymi z trwającej kampanii wyborczej.

– To szalenie ważne, abyśmy zrozumieli dzisiaj, odpowiedzialność biorę na siebie, że rozmawiamy o prawach kobiet, o losie kobiet i trosce o ich dobro, a nie o bieżącej przepychance politycznej – ocenił.

– Robię wszystko i dostaję też tęgie baty, za to, że staram się walczyć o poglądy innych, żeby one były reprezentowane. Uważam, że to powinien robić marszałek pluralistycznego rządu – dodał.

Prace nad czterema projektami mają mieć miejsce po pierwszej turze wyborów samorządowych, czyli po 7 kwietnia.