Tak kandydaci PiS ukrywają logo partii. "Wstydzą się", "To komedia, nie dajcie się nabrać"
– Dla mnie to jest trochę nieeleganckie, nie w porządku – reaguje szef Związku Gmin Wiejskich. Krzysztof Iwaniuk, jednocześnie wójt gminy Terespol, pamięta, jak było wcześniej, przed poprzednimi wyborami samorządowymi w 2018 roku.
– Zdarzały się wtedy przypadki, że ci, co nie byli kandydatami partyjnymi, chwalili się wsparciem konkretnej partii. A teraz jest zupełnie odwrotnie. Teraz to poszło w drugą stronę. Nagle, ni stąd, ni zowąd, wszyscy są apolityczni, bo startują ze swojego komitetu. To znak czasów – mówi.
"To czy ktoś jest z partii, czy nie i tak się nie ukryje"
Z całego kraju od miesiąca docierają sygnały zwłaszcza o kandydatach w wyborach samorządowych, którzy są związani z PiS, ale albo nie zamieścili logo partii na swoich banerach, albo je zmniejszyli i raczej się nim nie chwalą. Albo startują z innych komitetów.
I nie są to pojedyncze przypadki.
– W małych samorządach partia nigdy nie miała znaczenia. Droga, wodociąg czy kanalizacja ma określone parametry, ale nie ma wymiaru politycznego. W gminach do 20 tys. mieszkańców ludzie zawsze głosowali na konkretnego kandydata, którego dobrze znali, często od pokoleń. To czy ktoś jest z partii, czy nie i tak się nie ukryje. Albo wyciągną to jego konkurenci, albo ktoś inny. A wtedy wygląda to śmiesznie i niepoważnie, bo historię jego związków z partią da się odtworzyć. Szczególnie dziś, w dobie mediów społecznościowych, nie da się tego ukryć – mówi Krzysztof Iwaniuk.
Ale kwestia logo PiS zauważalna jest dziś i w mniejszych, i w dużych miastach.
Na przykład w ostatnich dniach ciekawość wzbudził kandydat PiS na prezydenta Zabrza i jego plakat wyborczy, na którym Borys Borówka umieścił serce przypominające symbol Koalicji Obywatelskiej.
Albo historia spod Warszawy. "Polityczny cud pod Warszawą: PiS zniknął w mieście rządzonym przez PiS. Nawet burmistrz nie startuje z tym logo" – donosi stołeczna "Wyborcza" o Sulejówku.
Czytamy, że PiS nie wystawił tu swojej listy do rady miasta, logo partii odrzucił też dotychczasowy burmistrz, który trzy razy startował już w wyborach z PiS, a ostatnie wygrał w pierwszej turze. Jednak tym razem burmistrz Arkadiusz Śliwa postanowił startować z własnego komitetu.
"Bycie PiS-em nie jest teraz w modzie"
– W dotychczasowych kampaniach PiS był wyrazisty w określaniu siebie jako Prawo i Sprawiedliwość. Obnosili się z tym bardzo. A teraz jest kompletne zawrócenie w drugą stronę. Z jednej strony wstydzą się, chcą to ukryć. Z drugiej strony myślę, że jest to chłodna kalkulacja, żeby podszyć się pod niebycie PiS-em. Myślę, że sami kandydaci PiS rozumieją, że bycie PiS-em nie jest teraz w modzie – mówi Przemysław Słowik, szczeciński radny, współprzewodniczący Partii Zieloni.
Tu najpierw było głośno o tym, że logo PiS nie ma na plakatach kandydata PiS na prezydenta miasta Zbigniewa Boguckiego. Teraz widać je materiałach dostępnych na jego profilu FB, ale jest ono małe.
– Kandydaci na radnych też nie mają bardzo wyraźnego logo PiS. A w ościennych gminach koło Szczecina kompletnie nie można się dowiedzieć, kto jest z PiS. Widać, że w PiS wstydzą się swojego logo w wielu regionach, szczególnie na zachodzie – dodaje lokalny polityk.
Logo PiS nie widać także na plakatach np. radnego Zbigniewa Czerwińskiego, który z ramienia PiS startuje na prezydenta Poznania. Pojawia się za to napis: Zjednoczona Prawica.
– Reprezentujemy szersze środowiska. Nasz kandydat to jest osoba, która naprawdę połączy różne środowiska – mówił o nim poseł Szymon Szynkowski vel Sęk, cytowany przez lokalne media.
Na brak logo zwrócono także uwagę w przypadku Mariusza Kędziory z klubu radnych PiS, prywatnie zięcia Elżbiety Witek, który startuje na prezydenta Głogowa – jednak nie z PiS, a z lokalnego komitetu Łączy nas Głogów Wojciecha Zubowskiego.
– Głogów nie jest dużym miastem, nazwisko Wojciecha Zubowskiego jednoznacznie jest kojarzone z Prawem i Sprawiedliwością i myślę, że ja też – tak tłumaczył ten fakt "Wyborczej".
Podkreślmy, nie dzieje się tak pierwszy raz, i nie tylko w przypadku PiS. W 2018 roku głośno było na przykład o Patryku Jakim, który startował bez logo PiS na prezydenta Warszawy.
Ale tym razem skala wydaje się większa.
"To komedia, nie dajcie się nabrać", "To już epidemia", "PiS wystawił swoich kandydatów, ale bez logo partii. Uważajcie, żeby się nie nabrać na to" – reagują internauci w mediach społecznościowych.
Ktoś opisuje: "U mnie w gminie 3/4 ich plakatów bez logo PiS. Tylko małym druczkiem "Materiał KKW Prawo i Sprawiedliwość".
Zauważono nawet, że logo PiS zniknęło z profilu X byłego premiera Mateusza Morawieckiego.
"Jak nie ma logo, to wielu ma skojarzenie, że to PiS"
– Do ludzi dotarło, że kandydaci PiS nie umieszczają logo na swoich materiałach wyborczych. Fama poszła w Polskę, że PiS się go wstydzi i ogromnie zwracają na to uwagę. Nie widziałem czegoś takiego w żadnej kampanii wyborczej, a trochę ich już przeżyłem, żeby ludzie tak zwracali na to uwagę. To pierwsze, na co patrzą. Nie na osobę, na nazwisko, tylko na to, czy jest serduszko, czy nie ma serduszka. To pierwsza ich reakcja. Tak nie było również podczas ostatniej kampanii parlamentarnej – mówi Przemysław Słowik.
Poczuł to na własnej skórze, gdy jako radny miasta rozdawał niedawno sprawozdania ze swojej kadencji. Zrobił je apolitycznie, bez logo Koalicji Obywatelskiej, umieścił tylko godło miasta.
– Ci, którzy mnie znają i dostali sprawozdanie, zaczepiali mnie na ulicy i mówili, że szkoda, że nie ma logo KO, bo to budzi wątpliwości. Nie spodziewałem się, że to będzie miało takie znaczenie. A jak nie ma logo, to wielu ludzi ma pierwsze skojarzenie, że to PiS. To moja obserwacja z ostatnich dwóch miesięcy, z rozmów z ludźmi na ulicy, którzy bardzo często o to pytają – mówi.
"To trochę wprowadzenie wyborców w błąd i ukrywanie się"
Fama, która poszła w Polskę o braku logo PiS, zaczęła się od Bydgoszczy, Elbląga i właśnie Szczecina. To tam na początku lutego kandydaci PiS na prezydentów tych miast, obecni posłowie PiS, jako pierwsi zwrócili na siebie uwagę.
Każdy miał potem swoje wytłumaczenie.
– Zawiązujemy szerokie porozumienie. Odpowiadamy na apel wielu bydgoszczan o tym, że potrzebna jest zmiana, ale także, że potrzebne jest odejście od myślenia w kategoriach interesu tylko jednej partii politycznej. Zdecydowaliśmy się zawiązać ruch miejski i wystartować nie jako Prawo i Sprawiedliwość, ale jako Komitet Wyborczy Wyborców Łukasza Schreibera Bydgoska Prawica – ogłosił w Bydgoszczy Łukasz Schreiber.
– Na grafikach, które wrzucam, są, ale czasem nie ma loga Prawa i Sprawiedliwości, w zależności, główną informacją jest to, że startuję w wyborach – powiedział "Faktom TVN" Andrzej Śliwka, startujący na prezydenta Elbląga.
– To trochę wprowadzenie wyborców w błąd i ukrywanie się, gdyż do funkcji prezydentów miast często startują osoby, które wprost są twarzami PiS. Ja jednak zawsze twierdzę, że wyborcy są mądrzejsi, niż politykom się wydaje. I takie farbowanie prawie nigdy się nie udało. Teraz też nikt nie da się wprowadzić w błąd. Sądzę, że niewiele zmieni to w decyzjach wyborców – uważa senator Zygmunt Frankiewicz, przewodniczący Związku Miast Polskich.
Jednak zwraca uwagę na jeszcze jedną rzecz. To hasło wyborcze PiS, które brzmi: "Jesteśmy na tak".
"To hasło jest używane przez PiS i ja traktuję to jako nadużycie"
– To mi się naprawdę nie podoba. Ta nazwa jest łudząco podobna do nazwy ruchu samorządowego "Tak dla Polski", który był bardzo aktywny w wyborach parlamentarnych i moim zdaniem w znaczący sposób przyczynił się do pokonania PiS. To bardzo znaczący, silny ruch, który przez cztery lata stawiał opór władzy pisowskiej niszczącej samorząd. Teraz, w kontekście samorządowym to hasło jest używane przez PiS i ja traktuję to jako nadużycie – mówi senator Frankiewicz.
– Wielu hasło PiS może się kojarzyć z ruchem, który skupia ok. tysiąca samorządowców z całej Polski, który organizował setki konferencji prasowych i spotkań. Dyskutowane na nich były pomysły PiS, które my odbieraliśmy jako demolowanie samorządu. I teraz upodabniają się do tego ruchu? To moim zdaniem nie fair – komentuje.
W PiS mogą odbijać piłeczkę, że np. nie afiszując się z logo partii, samorządowo chcą pokazać, że są apolityczni. Ale czy kogoś to przekonuje?
– Tu jest ważna szczerość i uczciwość względem wyborców. Jeśli jest się osobą powiązaną z partią, czy koalicją, to powinno się i tym mówić. Nie ma co udawać, że jest się bezpartyjnym – mówi Przemysław Słowik.
– To jest mało przekonujące. Inaczej wygląda sytuacja, gdy ktoś zaczynał karierę w samorządzie i piął się w górę, a inaczej wygląda to, co mamy teraz – gdy ludzie, którzy nie zaistnieli w samorządzie, ale np. przychodzą do samorządu z partyjnych funkcji i startują jako kandydaci na prezydentów. Tego nikt nie kupi – uważa senator Zygmunt Frankiewicz.
Podkreśla, że owszem, kiedyś samorządy były apolityczne. Ale to zmieniło się wraz z rządami PiS.
– Wskutek działań PiS powstał samorządowy ruch polityczny. Była to odpowiedź na centralizację państwa, odbieranie kompetencji i pieniędzy samorządom. Każda niezależność dla PiS była nieakceptowana. I od ludzi, którzy wcześniej starali się stronić od polityki, wyszła inicjatywa utworzenia ruchu politycznego. Może wrócimy do tego, żeby samorząd był apolityczny. Bo im mniej partyjnych gier w samorządach tym lepiej. Zdecydowana większość ludzi w samorządzie nie należy do żadnej partii politycznej. Zdecydowana większość startuje z komitetów lokalnych – przypomina senator.
Czytaj także: https://natemat.pl/544715,kto-wygra-wybory-samorzadowe-trzaskowski-grzmi-o-panice-w-pis