"Jest wiele afer wizowych". Kolejny świadek miażdży PiS zeznaniami przed komisją

Alan Wysocki
11 marca 2024, 12:32 • 1 minuta czytania
Komisja ds. afery wizowej szokuje mocnym zeznaniami kolejnego świadka. Były dyrektor w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, Jakub Osajda powiedział wprost, jak Prawo i Sprawiedliwość chciało przykryć temat systemu wydawania wiz za łapówkę. – Politycy PiS twierdzili, że nie ma afery wizowej. Wysoka komisjo, jest wiele afer wizowych, które nakładają się na siebie, w pewnym sensie krzyżują się ze sobą – ocenił.
Komisja ds. afery wizowej. Kolejny świadek sypie na PiS i Kaczyńskiego. Fot. Tomasz Jastrzębowski / Reporter / East News

Kolejny świadek ws. afery wizowej sypie na PiS i Kaczyńskiego

Komisja śledcza ds. afery wizowej wezwała na świadka Jakuba Osajdę. To były dyrektor w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Miesiąc przed wyborami Prawo i Sprawiedliwość odwołało go z funkcji dyrektora biura prawnego i zarządzania zgodnością MSZ


Urzędnik podczas przesłuchania stwierdził, że mamy do czynienia "nie z jedną, a z wieloma aferami wizowymi, które nakładają i krzyżują się ze sobą". – Obok samej afery wizowej mamy do czynienia z partactwem legislacyjnym i niedopełnieniem obowiązków przez wysokich politycznych funkcjonariuszy – powiedział.

Osajda podkreślił, że jego nazwisko w ogóle nie powinno pojawić się w kontekście afery wizowej Jak stwierdził, o całym procederze dowiedział się z mediów i od osób związanych z Piotrem Wawrzykiem.

– Ja nigdy nie pracowałem ani nie miałem w zakresie właściwości żadnych kwestii wizowych, zaś o szczegółach afery wizowej dowiedziałem się z mediów wraz z opinią publiczną oraz od osób związanych z Piotrem Wawrzykiem – skomentował.

Osajda zapewnił, że posiada informacje wykazujące, że przypisywanie jego nazwiska do afery wizowej było elementem "zasłony dymnej i dezinformacji opinii publicznej".

– Byłem zainteresowany jedynie pracą urzędnika w zakresie obowiązków przypisanych do mojego stanowiska, zaznaczam, że bez żadnej mojej woli zostałem wplątany w rozgrywki polityczne na najwyższym szczeblu – powiedział.

Były dyrektor MSZ: celem sztabu PiS było, aby temat afery wizowej nie zdominował kampanii

Jak wyjaśnił urzędnik, decyzja o odwołaniu go ze stanowiska zapadła przy Nowogrodzkiej. Celem nadrzędnym obozu Jarosława Kaczyńskiego miało być wyciszenie sprawy tak, by nie zdominowała kampanii.

Od czasu odwołania Piotr Wawrzyka informowano mnie, że celem nadrzędnym sztabu PiS byłoby, aby temat afery wizowej nie zdominował kampanii wyborczej PiS. Z informacji uzyskanych od szefa gabinetu politycznego Zbigniewa Raua oraz jego małżonki, wynikało, że decyzja o zwolnieniu mnie z pracy oraz zamieszczenie mojego nazwiska w komunikacie zostało podjęte na Nowogrodzkiej.Jakub OsajdaB. dyrektor w MSZ

Osajda zeznał, że decyzje w tej sprawie zapadły konkretnie w nocy z 14 na 15 września. Kaczyńskiego miał do tego osobiście przekonać jeden z członków sztabu wyborczego partii.

– Argumentując (pomysł zwolnienia Osajdy - red.) koniecznością wskazania nazwisk celem rozpoczęcia wielkiej medialnej ofensywy MSZ i szybkiego zamknięcia ujawnionej w mediach tematu afery wizowej – skomentował.

Według świadka jednak podejmowanie podobnych decyzji w siedzibie Prawa i Sprawiedliwości nie jest dla niego niczym nowym.

– Pamiętam doskonale, jak otrzymałem informacje od kierownictwa politycznego o konieczności likwidacji komisji antymobbingowej, na polityczne zlecenie – skomentował.