Zadźgał nożem pięciolatka w Poznaniu. Jest wniosek o umorzenie sprawy
Zbysław C. zabił 5-latka z Poznania. Co stanie się z zabójcą dziecka?
– Prokuratura po skompletowaniu całego materiału dowodowego, z uwagi na wnioski opinii sądowo-psychiatrycznej, skieruje do sądu wniosek o umorzenie postępowania – powiedział rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu Łukasz Wawrzyniak, którego cytuje Radio Poznań.
Czy to oznacza, że Zbysław C. pozostanie na wolności? Nic na to nie wskazuje. – Biegli określili również, że Zbysław C. musi przebywać w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym tytułem środka zabezpieczającego – dodał śledczy.
Na razie nie ma informacji, czy Zbysław C. kiedykolwiek opuściłby zamknięty zakład psychiatryczny. Mężczyzna, który zadźgał dziecko ma bowiem rocznikowo 72 lata. O jego dalszych losach zdecyduje sąd.
Tragedia w Poznaniu. Nożownik zabił dziecko, które było na spacerze z przedszkola
Jak informowaliśmy w naTemat, do tragedii doszło 18 października 2023 roku na Łazarzu w Poznaniu. Zabójca rzucił się na dzieci, a jego ofiarą padł przypadkowy chłopiec. Dziecko było wtedy na spacerze z grupą przedszkolaków. Dzieci z placówki numer 48 szły na pocztę w związku z Dniem Listonosza, gdzie miały wysyłać pocztówki.
71-latek uciekł z miejsca zdarzenia, ale został szybko ujęty przez będącą w pobliżu policjantkę po służbie i przypadkowego mężczyznę, który jej pomógł. Sekcja zwłok 5-letniego Maurycego wykazała, że przyczyną śmierci chłopca była rana kłuta klatki piersiowej.
Kim jest Zbysław C., który zabił Maurycego z Poznania?
Według śledczych bezpośrednio przed atakiem na dziecko emeryt zaczepiał ekspedientkę w jednym z okolicznych sklepów oraz mężczyznę. W obu przypadkach 71-latek został przez nich zignorowany.
Co doprowadziło do ataku? W naTemat podawaliśmy, że niedługo po tragicznym zajściu doszło do wycieku nieoficjalnych informacji ws. tego, na co chory ma być Zbysław C. Jak donosił wówczas portal epoznan.pl, mężczyzna ma mieć guza mózgu, który spowodował zmiany neurologiczne. W czasie przesłuchań tłumaczył się, że "niczego nie pamięta".
Także obrona mężczyzny skupiała się wokół choroby mężczyzny. – Jego stan zdrowia jest zauważalny gołym okiem nawet przez człowieka, który nie jest lekarzem. Moim zdaniem, choć oczywiście jestem laikiem w tej kwestii, z pewnością nie jest on człowiekiem zdrowym – tłumaczył w "Fakcie" mec. Łukasz Marcinkowski.
Podejrzany po zatrzymaniu przeszedł badania psychologiczne. Na ich podstawie biegli orzekli, że choć w przeszłości leczył się neurologicznie, zezwolili na udział w czynnościach procesowych.