Osadzeni i strażnicy handlowali narkotykami. Przelewy były na "paczki" i "telewizor"

redakcja naTemat
18 marca 2024, 10:05 • 1 minuta czytania
Łódzki wydział Prokuratury Krajowej wysłał do sądu akt oskarżenia w sprawie 24-osobowej grupy przestępczej. Sprawa jest szokująca, bo okazało się, że osadzeni i strażnicy więzienni mieli handlować narkotykami w areszcie śledczym w Warszawie. Teraz wszyscy staną przed sądem.
Szokujące doniesienia ze stolicy. Osadzeni i strażnicy handlowali narkotykami. Prokuratura Krajowa

Według śledczych producent narkotyków Przemysław J. miał nawiązać współpracę z pochodzącym z Żyrardowa Krystianem S., który odsiadywał karę w areszcie na warszawskim Służewcu. Osadzony miał stworzyć za kratami strukturę zajmującą się rozprowadzaniem wśród więźniów środków odurzających na dużą skalę.


"Krystian S. kierował działaniami grupy zarówno na terenie aresztu, jak i poza nim, posługując się nielegalnie posiadanymi telefonami komórkowymi. W chwili zatrzymania, przebywając w celi, komunikował się z osobą przekazującą narkotyki funkcjonariuszowi Służby Więziennej" – przekazała Prokuratura Krajowa w oficjalnym komunikacie na swojej stronie.

Więźniowie i strażnicy handlowali narkotykami

W czasie przeszukań w zakładzie karnym funkcjonariusze odkryli spore ilości amfetaminy i innych substancji psychoaktywnych

W ocenie śledczych kilku strażników współpracowało z więźniami. To właśnie oni mieli przynosić do zakładu narkotyki lub pomagać je przemycać. Usłyszeli również zarzuty przyjmowania łapówek.

"Grupa wypracowała specjalny sposób rozliczeń związany z obrotem narkotykami na terenie aresztu. Wpłat dokonywały osoby bliskie dla nabywców, 'maskując' je poprzez określanie tytułu przelewu np. 'gra', 'paczka', 'wypiska', 'za R', 'telewizor'. W skład grupy przestępczej wchodziły inne osoby udostępniające swoje rachunki bankowe, przyjmujące na nie przelewy i dokonujące dalszego transferu środków pochodzących z tej działalności" – wyjaśniła Prokuratura.

Akt oskarżenia objął łącznie 24 osoby, którym grozi nawet 15 lat więzienia.

Czy Polsce grożą sceny jak z USA?

W kwestii narkotyków ostatnio w Polsce dużo mówi się o fentanylu. To substancja uważana jest za jeden z najniebezpieczniejszych narkotyków na świecie. Nazywany zabójcą i seryjnym mordercą, sieje ogromne spustoszenie w USA i – jak pisaliśmy wcześniej – ma być obecny również w Europie, w tym w Polsce.

Fentanyl rokrocznie zabija w Stanach Zjednoczonych kilkadziesiąt tysięcy osób. W wyniku przedawkowania tego narkotyku zmarł m.in. wnuk Roberta de Niro. W internecie mnóstwo jest zdjęć i nagrań ludzi na ulicach amerykańskich miast, którzy po zażyciu fentanylu wyglądają jak zombie.

– To, że fentanyl jest w Polsce, to nie jest zaskakujące, bo fentanyl jest używany w leczeniu bólu. – wyjaśniła w rozmowie z naTemat.pl Magdalena Bartnik, psychoterapeutka uzależnień.

– Nie wiemy, jaka to skala, ale to nie jest tak, że tego nie ma. Wiemy, że fentanyl jest dodawany do sprzedawanych przez dilerów środków. Ale w jakiej skali? Czy zgony związane z używaniem narkotyków są spowodowane obecnością fentanylu? Tego nie wiemy, bo nie ma informacji, jakie substancje miały we krwi osoby, które umierają z przedawkowania. To jest ogromny problem i wielka niewiadoma, bo sami nie jesteśmy w stanie tego oszacować – zaznaczyła rozmówczyni Katarzyny Zuchowicz.