Sobowtórka Kate Middleton przerwała milczenie. Opowiedziała o głośnym nagraniu
Filmik z księżną Walii
Zamieszanie wokół Kate Middleton nie cichnie. Zaczęło się od operacji, którą miała przejść na początku roku. Przez kolejne miesiące nie pokazywała się publicznie. Wybuchło niemałe zamieszanie, gdy okazało się, że nowa rodzinna fotografia została spreparowana. Co dzieje się z Kate? Zastanawia się wielu.
W międzyczasie do mediów wyciekł filmik z udziałem członkini rodziny królewskiej. Opublikował go portal TMZ. Wcześniej wideo miał podesłać jeden z czytelników.
Sobowtórka Kate zabrała głos
Nie brakuje spekulacji na temat tego materiału. Internauci mają wątpliwości, czy to, aby na pewno Kate znalazła się w kadrze. Niektórzy podejrzewali, że mogła to być jej sobowtórka.
Heidi Agan, bo o niej mowa od lat wciela się w Middleton na imprezach firmowych i innych przyjęciach. W rozmowie z gazetą "Mirror" skomentowała zamieszanie wokół ostatnich ujęć.
– Oczywiście pojawiły się pewne spekulacje na temat tego, czy na tym materiale filmowym i zdjęciach byli Kate i William. Prawdę mówiąc, moje media społecznościowe oszalały, bo ludzie myślą, że to ja, ale ja wiem, że tak nie jest. Byłam wtedy w pracy. Jestem w stu procentach przekonana, że na tym materiale są Kate i William – mówiła.
Dodała, że według niej teorie spiskowe w tej sprawie zaszły za daleko. – Jeśli operacja jest czymś, co chciała zachować dla siebie, to Pałac Kensington ma prawo nie dzielić się szczegółami. Jest osobą publiczną, ale nie własnością publiczną i musimy to szanować – podsumowała.
Przemówił też autor nagrania z Kate
Ukazała się również rozmowa z autorem tamtego materiału wideo. Ma być nim 40-letni Nelson Silva. Mężczyzna, wszelkie domysły, jakoby to nie była Kate a jej sobowtórka lub nagranie nie było nowe, bo niektórzy dopatrzyli się świątecznych dekoracji, nazwał "bzdurami".
– Zauważyłem parę wybierającą bochenki chleba. Kobieta (Kate - przyp. red.) odwróciła głowę. Miałem wrażenie, że gdzieś już ją wcześniej widziałem, wydawała się znajoma. Potem on (William - przyp. red.) odwrócił się i już wiedziałem: "znam ich". Gdy płaciłem za zakupy, powiedziałem sprzedawcy, że to chyba przyszła para królewska – opowiadał.
– Poszedłem do samochodu, a kiedy wyszli ze sklepu, po prostu ich sfilmowałem. Myślę, że wyszli potem przez bramę. Po prostu zniknęli, nie widziałem samochodu. Nagranym materiałem chciałem się tylko podzielić z moją rodziną, pokazać im, jak normalni byli – podsumował dla "The Sun".