Dzikie tłumy w popularnym parku wodnym. Tiktoker pokazał, co tam się działo
Filmik twórcy o nicku jaxudj jest przepełniony ironią. Zaczyna od słów, że "wita na wakacjach życia", a także ironizuje, że "jest mało ludzi". Tymczasem park wodny był tak straszliwie obłożony, że tiktoker nie był w stanie znaleźć sobie ani trochę miejsca w wodzie. Dosłownie każdy metr kwadratowy basenu był tak zapchany, że mężczyzna wręcz musiał się przepychać, żeby przejść.
Suntago w weekend. Ceny powalają, obłożenie też
Kadry z tego, ile ludzi jest na basenie, w zasadzie wystarczają, żeby sobie wyobrazić to, co dzieje się w całym obiekcie. Tiktoker wybrał się jednak także na zjeżdżalnię.
– Słuchajcie, tu jest kolejka za pontonami na dole. A potem trzeba wnieść je na samą górę, a następnie ustawić się w gigantyczną kolejkę – relacjonuje.
Relacjami w tonie identycznym do tego, który prezentował tiktoker, panowały w komentarzach pod jego nagraniem. Można przeczytać m.in., że klienci przez trzy godziny potrafili czekać na pizzę, albo zapłacić z bilet, z którego realnie nie mieli szans skorzystać przez tłok. W kolejce na zjeżdżalnie czekali nawet 40 minut.
Suntago: "Powinni wprowadzić limit miejsc"
Zwrócono także wielokrotnie uwagę, że w Suntago powinno się wprowadzić limit miejsc, bo obłożenie jest po prostu gigantyczne. Przy tej okazji internauci wytknęli także cenę biletu do Suntago, pisząc, że "200 złotych to przesada".
W rzeczywistości ceny biletów do Suntago są nieco niższe, ale niewiele. Za całodniową wejściówkę bez ulgi trzeba zapłacić 160 zł, a za 4-godzinną 140 zł. Ulgowe są niewiele tańsze, bo od 115/130 zł (wariant 4-godzinny i całodniowy).
Do Suntago można też przyjść na dwie godziny, ale biorąc pod uwagę obłożenie... raczej się to nie opłaca.
Gigantyczne kolejki w IKEA
Przypomnijmy, że podwarszawski park wodny nie był jedynym miejscem, który przeżywał ostatnio zatrzęsienie klientów. W piątek wczesnym wieczorem czytelnik naTemat.pl zaalarmował nas, że w Ikei w Warszawie utworzyła się bardzo długa kolejka, a jej końca dosłownie nie widać.
– Podjechałem po pracy w piątek do Ikei, w samym sklepie nawet luźno w porównaniu do tego jak tu bywa. Natomiast kolejki do restauracji to jakiś szok. Ciągną się i nawet zakręcają, wielokrotnie dłuższe niż do kas. Ludzie aż robią zdjęcia i nagrywają filmiki – relacjonował nam lekko zaskoczony, tym co zobaczył pan Paweł.
Nasz czytelnik uznał, że wyglądało to tak, że niektórzy przyjechali tu tylko do restauracji ikeowskiej, a nie na zakupy. – Zdjęcie nie oddaje tego, ile osób jest jeszcze z przodu i jak to się ciągnie. Nawet pod Manekinem dawno takich nie widziałem. A mówimy o sklepie na przedmieściach Warszawy – opowiadał. I wysłał nam zdjęcie ogromnych kolejek.
I wcale się nie pomylił. Otóż zapewne część tych osób wybrała się w piątek do szwedzkiego sklepu z meblami właśnie na jedzenie, a dokładnie na tanią kolację.
Ikea kusi bowiem swoich klientów w piątek oryginalną i bardzo opłacalną promocją. "W piątki płacisz mniej! Teraz w każdy piątek dowolne danie główne w Restauracji IKEA kupisz za pół ceny. To jeszcze więcej radości – za mniej!" – czytamy na stronie sklepu.
Promocja skierowana jest dla klubowiczów IKEA Family oraz IKEA Business Network. Obowiązuje w każdy piątek od 16 lutego do 31 sierpnia.
Czytaj także: https://natemat.pl/158123,panika-na-studenckiej-imprezie-w-bydgoszczy-zginela-jedna-osoba-szesc-jest-rannych