Tarczyński odleciał. Mówi o rozpadzie koalicji rządzącej i przedterminowych wyborach
Dominik Tarczyński udzielił wywiadu katolicko-prawicowemu portalowi Fronda. Wygłosił przy tym sporo dość dziwnych, nawet jak na niego, tez. Według Tarczyńskiego "półtora roku to maksimum możliwości tego rządu".
– On po prostu się nie utrzyma. Po pierwsze, z uwagi na gwałtownie spadające poparcie społeczne. Z drugiej strony natomiast, ze względu na wewnętrzne awantury i kłótnie – mówił Frondzie. Dodał, że "już dziś obserwujemy przecież awanturę pomiędzy Lewicą a Tuskiem".
– Mamy już zapowiedź, że Trzecia Droga nie pójdzie do wyborów europejskich wspólnie z Koalicją Obywatelską. Hołownia bardzo jasno powiedział, że jeśli PSL będzie chciało pójść do wyborów z Tuskiem, to Polska 2050 wystartuje samodzielnie – mówił.
Jego zdaniem "po trzech miesiącach tych rządów mocno wzmocniło się Prawo i Sprawiedliwość", zaś "koalicja rządząca z kolei słabnie".
– Straciła młodych wyborców. W powiatach przegrali sromotnie. W sejmikach nie ma armagedonu PiS, który zapowiadali. Tworząca ten rząd Lewica uzyskała najgorszy wynik od lat. Z poważnymi problemami zmaga się Trzecia Droga – opowiadał Tarczyński.
– Podsumowując, ten rząd szybciej upadnie, niż powstał. Być może nawet szybciej, niż to prognozowałem. Jak mówię, daję mu maksymalnie półtora roku. Rezultat niedzielnych wyborów samorządowych jest dla nas ogromnym sukcesem i sygnałem, że czekają nas wcześniejsze wybory parlamentarne. Jestem o tym przekonany. Wybory, które my zwyciężymy i powrócimy ze zmożoną siłą – zadeklarował Tarczyński.
Skąd te wieści?
Przypomnijmy, że formalnie PiS faktycznie wygrał wybory samorządowe. Faktycznie zaś znów przegrał. W całej Polsce partia Kaczyńskiego zdobyła 34,27 proc. poparcia, KO – 30,59 proc., Trzecią Droga – 14,25 proc.
Prawo i Sprawiedliwość zwyciężyło w siedmiu regionach, natomiast Koalicja Obywatelska tryumfuje w dziewięciu. Ale to nie oznacza, że PiS będzie rządziło w siedmiu województwach: w łódzkim oraz w mazowieckim, mimo wygranej partii Kaczyńskiego, władzę przejmą siły Koalicji 15 października. PiS traci więc stan posiadania, skąd więc ten triumfalizm u Tarczyńskiego?
Być może chodzi mu o to, że gdyby wyniki wyborów samorządowych przełożyć na parlamentarne, to PiS miałby 195 posłów, KO 160, Trzecia Droga 69 a Lewica 15.
W ostatnich wyborach parlamentarnych PiS zdobył 191 mandatów, KO – 157, Trzecia Droga 65, zaś Lewica 26. PiS, KO oraz Trzecia Droga zyskałyby po kilkoro posłów, spory spadek zaliczyłaby za to Lewica. A to faktycznie mogłoby osłabić koalicję KO&TD, która miałaby – czysto teoretycznie i bez Lewicy – 229 posłów. To jednak dywagacje bez mocnych podstaw.
Tym bardziej że porównujemy nieporównywalne. Wybory parlamentarne mają zupełnie inną charakterystykę, niż samorządowe. I zupełnie inne są też europejskie, do których partie już się szykują. Nawet całkiem dobry obecnie wynik PiS może lec w gruzach z kilku powodów. Jednym z nich może być powrót młodych ludzi do urn.
Absencja młodych była chwilowa?
W wyborach samorządowych wiele młodych osób nie głosowało, sporo z bardzo prozaicznej przyczyny. Aby mieć to tego prawo, trzeba było udowodnić stałe zamieszkanie w danej gminie.
Poza podaniem podstawowych danych osobowych oraz imienia ojca, złożeniem kserokopii dokumentu tożsamości i pisemnej deklaracji obywatelstwa oraz wskazaniem adresu stałego zamieszkania... należało "tylko" okazać umowę najmu, oświadczenie właściciela mieszkania lub rachunek za media z danymi wnioskującego i nowym adresem.
Dla wielu młodych Polek i Polaków, którzy żyją poza rodzinnymi stronami, to jednak dowody trudne do zdobycia. Innych odstraszył ogół papierkowej roboty.
Inaczej będzie jednak w przypadku zaplanowanych na 9 czerwca wyborów do Parlamentu Europejskiego. Wraca bowiem ulubiony sposób głosowania najbardziej mobilnych grup wyborców. W eurowyborach ponownie będzie można odebrać w urzędzie zaświadczenie umożliwiające zagłosowanie w dowolnej komisji w kraju, za granicą, a nawet na statku morskim.