Były konsul z Hongkongu o aferze wizowej PiS. "Przyszło 17 maili z nazwiskami"

Nina Nowakowska
22 kwietnia 2024, 10:44 • 1 minuta czytania
W poniedziałek ruszyło kolejne posiedzenie komisji śledczej ds. afery wizowej. Najpierw przed sejmowymi śledczymi stanął obecny konsul w Mumbaju, a wcześniej w Hongkongu – Aleksander Dańda – W sumie to z nazwiskami przyszło do konsulatu 17 maili – relacjonował konsul. Jak dodał, chodziło łącznie o 286 osób.
Były konsul z Hongkongu o aferze wizowej PiS. "Przyszło 17 maili z nazwiskami". Fot. Pawel Wodzynski/East News

Na poniedziałkowym posiedzeniu posłowie kontynuowali wątek nacisków, jakie miał wywierać na różne placówki konsularne były wiceszef MSZ i poseł PiS, Piotr Wawrzyk. Jak wynika z wcześniejszych posiedzeń, konsulowie dostawali maile z prośbami o przyspieszenie procedury wydawania wiz i listami konkretnych nazwisk.


Były konsul z Hongkongu o aferze wizowej PiS

Były konsul w Manili Aleksander Parzych wyjawił choćby, że między grudniem 2022 r. a kwietniem 2023 r. odebrał kilkanaście takich maili z resortu dyplomacji. Zawierały on prośby o przyjęcie wniosków od obywateli Filipin w przyspieszonej procedurze. Jak zeznał natomiast Jarosław Szczepankiewicz, chargé d’affaires na Filipinach, "odczuł ulgę", gdy naglące maile przestały przychodzić. 

Duże emocje wzbudziło również przesłuchanie dyplomatów z Indii. Konsul Damian Irzyk i wicekonsul Mateusz Reszczyk relacjonowali, jak w 2021 r. Wawrzyk domagał się, by w nadzwyczajnym trybie wydali wizy Unii Europejskiej dla 128 członków rzekomej ekipy filmowej z Bollywood. Choć konsulowie przyznali wizy pierwszej grupie, nabrali podejrzeń gdy niedługo potem pojawili się kolejni "filmowcy".

"Przyszło do konsulatu 17 maili"

Kolejnym ważnym głosem w sprawie afery wizowej są wypowiedzi Aleksandra Dańdy, który stanął przed komisją w poniedziałek 22 kwietnia. Dyplomata również opowiadał o podobnych mailach za strony MSZ, za czasów gdy był konsulem w Hongkongu.

Chodzi o kilkanaście maili z Departamentu Konsularnego MSZ z nazwiskami konkretnych osób, z prośbą o ich priorytetowe potraktowanie. Jak zaznaczył, odebrał je jako dyspozycje, które powinny być potraktowane w poważny sposób. – W sumie to z nazwiskami przyszło do konsulatu 17 maili – stwierdził konsul. Jak dodał, chodziło łącznie o 286 osób.

– 286 osób tylko w jednym konsulacie w Hong Kongu. To chyba jest duża liczba, prawda? – zapytał przewodniczący Szczerba. – Moim zdaniem tak – odparł świadek.

Dyplomata został zapytany ile, będąc konsulem w Hongkongu, wydawał rocznie wiz. – To też ulegało zmianie. W 2019 roku konsulat w Hongkongu praktycznie nie był placówką wizową, dlatego, że pomiędzy Polską a Hongkongiem istnieje umowa bilateralna o ruchu bezwizowym. Stąd jedyne wizy, które tam były do 2019 roku wydawane, były wizami dla obywateli Chińskiej Republiki Ludowej, nieposiadającymi obywatelstwa Hongkongu, a potrzebującymi np. wjechać do strefy Schengen – wyjaśnił.

"Zmieniała się dynamika tych wiz"

Jak dodał, do 2019 roku takich wiz wydawano rocznie 300 lub 350. – Podobnie w 2020 roku, tylko, że wtedy już zaczęła zmieniać się dynamika tych wiz. O ile, do 2019 roku wydawane były głównie wizy Schengen (...), o tyle w 2020 roku dominujące były już wizy w celu wykonywania pracy w Polsce – wspomniał Dańda.

– Czyli niby liczba ta sama, ponad 300 wiz rocznie, ale zupełnie inny charakter tych wiz, w związku z wydawaniem zezwoleń na pracę w Polsce – zwrócił uwagę były konsul w Hongkongu.

– Później w 2021, 2022 i 2023 roku ta liczba wzrosła znacząco, do poziomu 1100-1200. W momencie mojego wyjazdu z placówki we wrześniu, było to bodajże 1300 wiz, z czego znakomita większość była wizami krajowymi – relacjonował przed obliczem komisji. Szczerba podsumował wówczas, że spośród ponad tysiąca wiz, niemal 300 nazwisk było związanych z "interwencją Wawrzyka". – Czyli 1/3 wiz rocznych to były wizy na potrzeby pana ministra Wawrzyka – zauważył szef komisji.

Wątek filipiński afery wizowej

Jak zeznał Dańda, pierwszy mail od Departamentu Konsularnego MSZ, który przekierowywał prośbę Wawrzyka ws. aplikantów wizowych, wpłynął do konsulatu w Hongkongu 27 kwietnia 2022. Wyjaśnił także, że korespondencja początkowo była adresowana do konsula RP w Manili i zawierała 124 nazwiska obcokrajowców.

– Po sprawdzeniu przez konsulat w Manili okazało się, że te osoby, mimo że mają obywatelstwo filipińskie, nie zapisały się w konsulacie w Manili. Wtedy wicedyrektor (Departamentu Konsularnego Beata) Brzywczy przesłała tego maila do mnie. Okazało się, że te osoby zapisały się u nas w Hongkongu w systemie e-konsulat i oczekiwały na wylosowanie terminu na złożenie wniosku wizowego. Był to pierwszy mail, który otrzymaliśmy z prośbą o priorytetowe potraktowanie wniosków i umożliwienie złożenia wniosków w jak najszybszym terminie – opisywał świadek.

Edgar Kobos... przedsiębiorca rolny?

Z relacji Dańdy wynika, że odpisał na maila, wskazując na obiektywne przeszkody w przyjęciu tych osób w tak szybkim terminie. Chodziło o ówczesne obostrzenia pandemiczne w Hongkongu.

Dańda powiedział także, że pierwszy mail od współpracownika Wawrzyka, Edgara Kobosa, wpłynął w lipcu 2022 roku. Było to zapytanie o dokumenty potrzebne do złożenia wniosku wizowego. Przyznał, że Kobos przedstawiał się jako przedsiębiorca rolny, dodając, że konsulat nie miał wówczas informacji, żeby mężczyzna był powiązany z listą 124 nazwisk z maila, który pojawił się wcześniej.

Podkreślił również, że Kobos wysłał w lipcu kolejne wiadomości z "prośbą, by wydać wizę przed otrzymaniem przez daną osobę oceny z krajowego systemu konsultacji".

Niedługo przesłuchanie Kamińskiego

Przypomnijmy, że tego samego dnia o godz. 13 ma ruszyć przesłuchanie byłego szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego. Zdaniem szefa komisji Michała Szczerby (PO), zebrane przez posłów dokumenty wskazują, że w sprawie tzw. afery wizowej koordynowane przez polityka PiS służby dopuściły się wielu zaniedbań i zaniechań. 

Warto dodać, że zaproszenie przed sejmowy organ wystosowano na termin wcześniejszy. Kamiński miał zeznawać już w zeszły czwartek 18 kwietnia, ale przesłuchanie ws. afery wizowej zdublowało się terminowo z wezwaniem do prokuratury. Ostatecznie Kamiński wybrał prokuraturę.

W Prokuraturze Okręgowej w Warszawie odczytano mu zarzut naruszenia zakazu sądowego, za to, że 21 grudnia przyszedł do Sejmu (wraz z Maciejem Wąsikiem) i wziął udział w głosowaniu. Dzień wcześniej zapadł prawomocny wyrok skazujący obu polityków PiS za tzw. aferę gruntową.