Sensacyjne wieści ws. sędziego, który zbiegł na Białoruś. Od miesięcy miał być pod lupą ABW

Piotr Brzózka
07 maja 2024, 15:47 • 1 minuta czytania
Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego od kilku miesięcy miała wiedzieć o związkach sędziego Tomasza Szmydta z białoruskimi służbami. Jak nieoficjalnie ustaliły media, był on rozpracowywany przez ABW oraz kontrwywiad i wkrótce mógł być zatrzymany za szpiegostwo. Jednak na ostatniej prostej coś poszło nie tak. Sędzia wylądował za wschodnią granicą i publicznie oddał się pod opiekę Alaksandra Łukaszenki.
Sędzia Tomasz Szmydt był rozpracowywany przez ABW. Miał być zatrzymany Fot. Szmydt Tomasz/X

Powołując się na anonimowych informatorów w kręgu służb, a także w rządzie serwis Onet.pl podał, że sędzia Tomasz Szmydt od kilku lat miał utrzymywać kontakty z białoruskim i rosyjskim wywiadem penetrującymi Polskę.


Według nieoficjalnych informacji Szmydt w związku z podejrzeniami miał być w ostatnich miesiącach rozpracowywany przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Jego poczynaniami miał się też interesować polski kontrwywiad. Wkrótce mogło dojść do jego zatrzymania pod zarzutem szpiegostwa.

Służby sprawdzają obecnie, co mógł wiedzieć sędzia i jakimi informacjami ewentualnie dzielić się z obcymi państwami. W poniedziałek rzecznik koordynatora służb specjalnych Jacek Dobrzyński poinformował oficjalnie w serwisie X:

"Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego wszczęła dzisiaj czynności kontrolne w celu zweryfikowania zakresu informacji niejawnych, do których w związku ze sprawowaną funkcją i prowadzonymi sprawami miał dostęp sędzia WSA, który poprosił o azyl na Białorusi".

Według nieformalnych doniesień Onetu, kontrola dotyczy też tego, w jaki sposób doszło do "niekontrolowanego" wyjazdu Szmydta na Białoruś.

Tomasz Szmydt uciekł na Białoruś i poprosił o azyl

Jak pisaliśmy w naTemat w poniedziałek, znany z afery hejterskiej prawnik poprosił o azyl polityczny na Białorusi. Występując na konferencji prasowej w siedzibie tamtejszej agencji informacyjnej BelTA, poprosił o opiekę prezydenta Aleksandra Łukaszenkę. Twierdził, że w jest na celowniku służb amerykańskich, brytyjskich i polskich, a jego bezpieczeństwo jest zagrożone.

Szmydt podkreślił, że do Mińska przybył, gdyż sprzeciwia się polityce polskich władz wobec Białorusi i Rosji. Mówił też, że nasz kraj jest pchany w kierunku wojny przez Stany Zjednoczone.

Wkrótce potem pojawiły się informacje, że pracując w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym w Warszawie Szmydt miał wgląd do bardzo ważnych dokumentów zawierających wrażliwe dane, co potencjalnie mogło stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa.

Według ustaleń "Gazety Wyborczej", przez ręce sędziego miały przechodzić papiery opatrzone klauzulą "tajne". Szmydt zajmował się sprawami, które dotyczyły dostępu do tak poufnych kategorii jak: NATO Secret, Secret UE oraz ESA Secret.

Donald Tusk chce badać wpływy obcego wywiadu w aparacie władzy w poprzednich latach

Sprawa sędziego Szmydta wstrząsnęła opinią publiczną, a także polską klasą polityczną. Ze wszystkich niemal strony posypały się bardzo mocne słowa, wśród których na pierwszy plan wysuwa się jedno: "zdrada".

We wtorek w godzinach popołudniowych okazało się, że premier Donald Tusk chce temat zbadać głębiej, nie ograniczając się wyłącznie do postaci Tomasza Szmydta.

"Zwołałem na jutro posiedzenie Kolegium do Spraw Służb Specjalnych. Tematem domniemane wpływy rosyjskie i białoruskie w polskim aparacie władzy w poprzednich latach" – przekazał Tusk w serwisie X.