Wpadka organizatorów finału Ligi Mistrzów. Po pierwszym gwizdku piłkarze nie wiedzieli, co zrobić
Chwila chwały? Zazdrość kolegów? A może po prostu głupota? Nie wiadomo, co kieruje kibicami piłki nożnej, którzy podczas meczów wbiegają na murawę i robią sobie zdjęcia z zawodnikami, co oczywiście przeszkadza w rozgrywce.
Pół biedy, kiedy jest to spotkanie o niskiej randze, ale kiedy dzieje się tak w finale Ligi Mistrzów, najważniejszych rozgrywek Starego Kontynentu, to jest dość szokujące. Dosłownie po pierwszym gwizdku meczu Borussia Dortmund – Real Madryt na stadionie Wembley w Londynie na murawę wbiegło kilku kibiców.
Jednego z nich widać było podczas transmisji. Podbiegł do jednego z piłkarzy Realu Madryt i robił sobie z nim zdjęcie. Kolejnych realizator już nie pokazał, ale komentatorzy, którzy relacjonowali spotkanie, mówili o jeszcze kilku osobach.
Trzeba przyznać, że to blamaż organizatorów, którzy nie dość, że pozwolili na przedostanie się na boisko fanom, to jeszcze dość opieszale zareagowali, żeby zabrać ich z murawy, przez co wszyscy musieli czekać ze 3 minuty na wznowienie gry.
Wrzawa na trybunach. Powód? Ikona Borussii na trybunach
Ale jeszcze przed pierwszym gwizdkiem na trybunach stadionu Wembley wybuchła wrzawa. I nie dlatego, że na telebimach pokazano, iż na murawie pojawił się między innymi legendarny trener m.in. Chelsea i Realu Madryt Jose Mourinho.
Kibice, szczególnie Borussii Dortmund, podnieśli wrzawę, kiedy zobaczyli, że ich drużynie kibicuje Juergen Klopp, do końca tego sezonu trener Liverpoolu, ale wcześniej wieloletni szkoleniowiec Borussii. To pod jego wodzą niemiecka drużyna dotarła do finału Ligi Mistrzów w 2013 roku.