Twórca "Red is Bad" miał dostać od PiS pół miliarda zł. Kim jest podejrzany Paweł Szopa?

Klaudia Zawistowska
03 września 2024, 10:23 • 1 minuta czytania
Paweł Szopa jest przedsiębiorcą. Wraz z kolegą z licealnej ławki Jakubem Iwańskim w 2012 roku założyli firmę odzieżową "Red is Bad". Wszystko zaczęło się od buntu i sprzeciwu wobec systemu. A miało skończyć się na pobraniu z niego milionów. Z tajnego raportu Centralnego Biura Antykorupcyjnego wynika, że 31-letni dziś biznesmen miał dostać za rządów PiS pół miliarda złotych. Ma trafić do aresztu.
Paweł Szopa stoi za marką "Red is Bad". Jednak dorobić się mógł również dzięki współpracy z PiS Fot. MARIUSZ GRZELAK/REPORTER

Paweł Szopa i Jakub Iwański pochodzą z Warszawy. Urodzili się w 1985 roku i razem uczyli się w Liceum im. Romualda Traugutta. Po szkole jednak ich drogi się rozeszły. Iwański skończył ASP, a po studiach pracował jako wolny strzelec i projektant komunikacji wizualnej. W "Red is Bad" odpowiada za projekty koszulek i pozostałych gadżetów patriotycznych. Z tego słynie firma.


Paweł Szopa po szkole średniej poszedł na studia prawnicze na Uniwersytecie Warszawskim. Po ich ukończeniu pracował na etat w firmie farmaceutycznej. Wszystko zmieniło się jednak w 2012 roku, kiedy obaj spotkali się ponownie, aby założyć markę "Red is Bad". To firma zajmująca się produkcją odzieży patriotycznej. Za wszystkim stoi konkretna ideologia. Jednak podczas swojej działalności Szopa mógł naruszyć przepisy prawa. 2 września zapadła decyzja o jego tymczasowym aresztowaniu.

Paweł Szopa pierwsze biuro miał na biurku w pokoju. Magazyn był pod jego łóżkiem

Szopa i Iwański zaczynali w mediach społecznościowych. To właśnie tam publikowali grafiki nawiązujące do polskiej historii, ale i sytuacji politycznej czy gospodarczej. Treści padły na podatny grunt. Profil błyskawicznie zaczęło obserwować ok. 10 tys. osób, a użytkownicy podobno sami zaczęli sugerować, żeby internetowe obrazy przenieść na odzież.

– Nie mieliśmy pojęcia o ubraniach, ale zaryzykowaliśmy. Razem mieliśmy na rozkręcenie 4 tys. zł. Na próbę przygotowaliśmy 200 T-shirtów. Otworzyliśmy sklep internetowy – opowiadał Paweł Szopa na łamach mycompanypolska.pl w 2015 roku.

Cały magazyn z koszulkami znajdował się pod jego łóżkiem. Biuro, w tym dział wysyłek, znajdował się na jego biurku w prywatnym mieszkaniu.

Obaj przedsiębiorcy bardzo szybko stwierdzili, że wszystko, co sprzedają, będzie produkowane w Polsce. Od materiałów, przez drobne detale, po ostateczne szycie odzieży. Wówczas mieli też ważne motto – "Produkt nie jest finansowany z UE". Obaj są bowiem przeciwnikami komunizmu, ale również Unii Europejskiej. Wydaje się, że o zasadzie "polskości" Szopa zapomniał jednak, kiedy za grube miliony złotych miał ściągać do Polski chińskie agregaty prądotwórcze dla Ukrainy, kiedy za naszą wschodnią granicą wybuchła wojna (więcej o tym wątku w dalszej części).

Przypadkowe nie jest też hasło "Red is Bad". W tłumaczeniu na język polski oznacza "czerwony jest zły". Jest to oczywiście odniesienie do komunizmu, ale nie tylko.

– Chodzi nam też o postkomunizm. To bardzo szerokie pojęcie. Mówiąc 'Red is Bad', sprzeciwiamy się zniewoleniu jednostki, systemowi, w którym życie większości ludzi ogranicza się do pracy ponad siły, jedzenia w fast foodzie i snu. Nie chciałbym, żeby moje dziecko żyło w takim świecie. Mcdonaldyzacja życia, z którą mamy do czynienia, to nie jest moja wizja świata – mówił Szopa kilka lat temu w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej".

Wygląda na to, że w rozkręceniu firmy pomagała mu rodzina. Jak podawał frontstory.pl w lipcu 2022 roku, za spółkami związanymi z "Red is Bad" stały m.in. Treston Wiesława Szopa (administrator danych osobowych na stronie internetowej sprzedającej odzież marki) czy działalność gospodarcza zarejestrowana na Krzysztofa Szopę.

W ubraniach od Pawła Szopy i "Red is Bad" pokazywał się prezydent Andrzej Duda

Produkcja ubrań patriotycznych w 2012 roku okazała się strzałem w dziesiątkę. Choć u władzy była wówczas PO, ubrania marki "Red is Bad" sprzedawały się bardzo dobrze. Nosili je przede wszystkim osoby związane ze środowiskami nacjonalistycznymi i uczestniczące w Marszach Niepodległości. Sam Szopa nie ukrywał, że również uczestniczył w pochodach organizowanych w Warszawie 11 listopada.

Marka już w 2015 roku mogła poszczycić się współpracą m.in. z Krzysztofem Domaradzkim, który jest autorem m.in. plakatów do "Wiedźmina", a także projektów dla Nike czy Disneya. Hasła niesprzyjające UE sprawiły również, że "Red is Bad" zyskało na popularności za granicą. Swoje produkty sprzedają m.in. w Wielkiej Brytanii czy Holandii, a ich klientami byli również Francuzi i Hiszpanie.

Prawdziwy rozkwit marki miał jednak przyjść w momencie zdobycia władzy przez Prawo i Sprawiedliwość. Hasła patriotyczne i niesprzyjające UE zyskały wówczas na wartości. W ubraniach od "Red is Bad" pokazywał się m.in. prezydent Andrzej Duda i jego małżonka Agata Kornchauser-Duda.

W lipcu 2021, a więc w środku pandemii koronawirusa, Andrzej Duda odwiedził salon firmowy "Red is Bad" i o tym fakcie informowały wówczas oficjalne profile głowy państwa w mediach społecznościowych i Kancelaria Prezydenta. Z firmą Szopy sympatyzuje również były premier Mateusz Morawiecki.

Marka zyskiwała na popularności. Jak przyznał w rozmowie z Onetem Paweł Szopa, pierwszy milion zarobił dwa lata po uruchomieniu firmy. Dziś jest milionerem. Jak podaje portal, w warszawskim "Miasteczku Wilanów" ma siedem mieszkań. Jeździ BMW o wartości ok. miliona złotych, a w planach miał również zakup Lamborghini za 4 mln zł. Okazuje się jednak, że majątek miał zbić nie tylko na patriotycznej odzieży, ale i współpracy z byłym rządem Zjednoczonej Prawicy.

CBA: 500 mln zł dla Pawła Szopy z rządowego skarbca

Jak informuje Onet, Paweł Szopa w ostatnich latach miał nie ograniczać się wyłącznie do działalności gospodarczej związanej z patriotyczną odzieżą. Na konto jego spółek za czasów poprzedniego rządu miały płynąć miliony złotych. W sumie ok. pół miliarda. Współpraca miała zacząć się m.in. od dostawy flag dla samorządów. Wartość zamówienia miała wynieść ponad 4 mln zł (netto, bez VAT). Jak czytamy w artykule Jacka Harłukowicza, współpraca Szopy z władzami państwa była przedmiotem śledztwa prowadzonego przez CBA.

"Dla ekipy Morawieckiego Szopa stał się dostawcą wszystkiego – od sprzętu ochronnego w pandemii po agregaty prądotwórcze podczas wojny. Dostał nawet zlecenie na dostarczenie asortymentu do zabezpieczenia zabytków Ukrainy" – informuje Onet.

To właśnie jedna z firm Szopy miała sprowadzić do Polski chińskie agregatory prądu, które później Rządowa Agencja Rezerw Strategicznych miała przesłać na Ukrainę. Na ten cel miało zostać przeznaczone 576 mln zł. Jak twierdzi Szopa, z umowy się wywiązał i dostarczył cały sprzęt w wyznaczonym terminie.

Dziennikarze dodają, że Szopa pieniądze miał dostawać z pominięciem przetargów. Onet sugeruje również, że kwoty zamówień były zdecydowanie wyższe od stawek rynkowych, a nadwyżki miały być związane z farmą trolli i ukrytą kampanią kandydatów PiS w mediach społecznościowych. Tę na zamówienie rządu miał prowadzić właśnie Paweł Szopa – tak wynika z podsłuchów agentów CBA (operacja specjalna o kryptonimie "Walet"), które publikuje portal.

Przedsiębiorca odpiera zarzuty, twierdzi, że jest uczciwy i nie zrobił nic złego i nawet nie wie, czym jest farma trolli. Nie zaprzecza też, że zna Annę Wójcik, byłą dyrektorkę Biura Prezesa Rady Ministrów. A także, że wziął udział w spotkaniu w kancelarii premiera – na początku września 2023 roku, nieco ponad miesiąc przed wyborami parlamentarnymi. Jednak nie zdradził, czego dotyczyło to spotkanie, ani o czym podczas niego rozmawiano.

"Szczegółowa treść umów jest objęta tajemnicą i jestem zobowiązany do zachowania postanowień umowy w poufności, m.in. z uwagi na bezpieczeństwo i obronność państwa" – napisał Paweł Szopa w odpowiedzi na pytania Onetu o to, ile zarobił na współpracy z rządową agencją.

Paweł Szopa we wrześniu trafi do aresztu?

Sąd pierwszej instancji nie widział powodów, żeby zastosować wobec Szopy tymczasowy areszt. Innego zdania był Sąd Okręgowy w Katowicach, który nakazał jego zatrzymanie. Twórca "Red is bed" jest poszukiwany.

"Dzisiaj Sąd Okręgowy w Katowicach uwzględnił zażalenie prokuratora i zastosował wobec Pawła Sz. środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania na okres 90 dni (zgodnie z pierwotnym wnioskiem). Na postanowienie to służy zażalenie do innego równorzędnego składu sądu odwoławczego" – czytamy w oświadczeniu prokuratury.

"Przedmiot śledztwa dotyczy m.in. dopuszczenia się w okresie od 23 lutego 2021 roku do 27 listopada 2023 roku w Warszawie, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez osoby będące pracownikami Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych podczas organizowania i procedowania zakupu towarów dla ww. Agencji, a tym samym działania na szkodę interesu publicznego, tj. czynu z art. 231 § 2 k.k." – dodano. W tej samej sprawie w Londynie został zatrzymany Michał Kuczmierowski.