Śmierć żołnierza Mateusza po ataku na granicy. Polacy organizują się, by oddać mu hołd
Polacy przyszli przed szpital, gdzie odszedł żołnierz Mateusz
Mieszkańcy Warszawy poruszeni śmiercią żołnierza Mateusza, zaczęli składać znicze i zawieszać flagi Polski przed bramami szpitala przy ul. Szaserów w stolicy. Pojawił się też baner z napisem "Murem za mundurem". Nagrania pokazujące, co tam się dzieje, można zobaczyć w mediach społecznościowych.
Polski żołnierz został ciężko ranny 28 maja w okolicy Dubicz Cerkiewnych. Wraz z kolegami powstrzymywał szturm kilkudziesięciu cudzoziemców usiłujących sforsować zaporę na granicy z Białorusią.
W stronę mundurowych leciały kamienie i konary drzew. W pewnej chwili jeden z napastników dźgnął żołnierza w klatkę piersiową nożem przymocowanym do długiego kija.
Przez ponad tydzień lekarze walczyli o życie młodego mężczyzny. Jednak z każdym dniem jego stan pogarszał się. W czwartek rano okazało się, że został przetransportowany z Hajnówki, gdzie był wcześniej hospitalizowany, do Wojskowego Instytutu Medycznego przy ulicy Szaserów w Warszawie. Radio RMF FM podało, że znajduje się w stanie śmierci klinicznej.
Ranny żołnierz Mateusz zmarł w Warszawie
Po popołudniu w czwartek Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych przekazało tragiczną informację. "Z przykrością informujemy, że 6 czerwca w godzinach popołudniowych w Wojskowym Instytucie Medycznym w Warszawie, otoczony wsparciem rodziny zmarł ugodzony nożem żołnierz 1 Brygady Pancernej" – podano w oświadczeniu.
"Mateuszu, Nasz Bracie w służbie, wypełniłeś słowa roty przysięgi. Spoczywaj w pokoju" – pożegnali wojskowi zmarłego kolegę na Faceboku. Z kondolencjami pospieszył też między innymi premier Donald Tusk, który napisał w serwisie X: "Młody żołnierz, Mateusz, oddał życie w obronie granicy Rzeczpospolitej. Ojczyzna i rodacy nie zapomną o tej ofierze. Jego bliskim składam wyrazy najgłębszego współczucia".
Polskie władze domagają się też wyjaśnień od władz Białorusi. – Gdy ktoś na dzidzie umieszcza nóż i nim uderza przez płot, przez granicę państwową, w funkcjonariusza państwa polskiego, to nie jest żadnym uchodźcą, tylko jest zwykłym bandytą – powiedział szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski podkreślając, że sytuacja ta jest nie do zaakceptowania. Zapewnił też, że władze białoruskie poniosą konsekwencje.
– W tej sprawie jest śledztwo. Przeprowadziłem rozmowy z ministrami sprawiedliwości oraz spraw wewnętrznych. Na ręce białoruskiego chargé d'affaires zostanie wręczona nota protestacyjna. Żądamy, aby władze białoruskie ustaliły tożsamość tego mordercy i wydały go Polsce w ramach prowadzonego już przez nas śledztwa – dodał szef MSZ.
Czytaj także: https://natemat.pl/558752,nie-zyje-zolnierz-zraniony-nozem-na-granicy-msz-zapowiada-kroki