Prokuratura wzięła się za Morawieckiego. Były premier może wylądować w więzieniu na trzy lata

Konrad Bagiński
13 czerwca 2024, 15:12 • 1 minuta czytania
Prokuratura Okręgowa w Warszawie wzięła się za były rząd i byłego premiera. Wszczęła śledztwo w sprawie przekroczenia uprawnień przez urzędników i wyrządzenia wielkiej szkody Skarbowi Państwa. Wszystko przez zakupy, jakie rząd robił i zlecał państwowym spółkom. Do Polski trafiły wtedy setki ton kompletnie bezużytecznych maseczek i sprzętu medycznego, kupione za setki milionów złotych.
Jeśli prokuratura dowiezie oskarżenie, to w sądzie Morawieckiemu mogą grozić nawet 3 lata więzienia Fot. Mateusz Kotowicz/REPORTER

Prokuratura Okręgowa w Warszawie wystosowała dziś (12.06) lakoniczny komunikat. Informuje w nim, że wszczęła śledztwo obejmujące trzy sprawy. Za informacją prokuratury kryją się niezwykle poważne zarzuty dla rządu Morawieckiego, w szczególności samego byłego premiera oraz Jacka Sasina, a także byłego szefostwa Lotosu oraz Agencji Rezerw Materiałowych.


Jeśli prokuratura doprowadzi sprawy do sądu, to byłemu premierowi oraz wielu jego urzędnikom będzie groziło spędzenie 3 lat za kratami. Na czym polegają zarzuty?

Pierwsza sprawa to "przekroczenie uprawnień lub niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy publicznych – Prezesa Rady Ministrów, szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, innych pracowników i kierownictwa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów oraz Ministerstwa Aktywów Państwowych".

O kogo konkretnie chodzi? O Mateusza Morawieckiego i jego ministrów oraz pozostałych urzędników. Podczas pandemii koronawirusa wydawali oni – zdaniem prokuratury – spółkom Skarbu Państwa polecenia dokonywania zakupu środków ochrony indywidualnej.

I w ten sposób mieli działać na szkodę interesu publicznego Skarbu Państwa (Funduszu Przeciwdziałania COVID-19) oraz Grupy Lotos S.A. Kwota szkody nie została precyzyjnie określona. Prokuratura pisze jedynie o "kwocie wielkich rozmiarów". Za tym prawniczym określeniem kryje się "co najmniej 1 milion złotych".

Druga sprawa, jaką zajmie się prokuratura to "niedopełnienie obowiązków przez członków Zarządu Grupy LOTOS S.A.  poprzez dokonanie zapłaty ustalonym kontrahentom za środki ochrony indywidualnej niespełniających wymaganych norm i nie dochodzenie uprawnień z nienależytego wykonania umowy".

Szefostwu państwowego koncernu, wchłoniętego później przez Orlen pod rządami Daniela Obajtka, może za to grozić od 3 miesięcy do 5 lat w więzieniu. Bo zdaniem prokuratury, kierownictwo firmy doprowadziło do "wyrządzenia Grupie LOTOS S.A. szkody majątkowej wielkich rozmiarów".

Trzeci wątek to przekroczenie uprawnień lub niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy publicznych – pracowników Agencji Rezerw Materiałowych. Prokuratura uważa, że mogli oni wydać podmiotom leczniczym środki ochrony indywidualnej niespełniające wymaganych norm. A to sprowadziło niebezpieczeństwo dla życia lub zdrowia wielu osób powodując zagrożenie epidemiologiczne lub szerzenie się choroby zakaźnej.

Skąd wzięła się sprawa?

Prokuratura Okręgowa w Warszawie informuje, że "zawiadomienie zostało wszczęte w oparciu o zawiadomienie białostockiej Delegatury Najwyższej Izby Kontroli". Białostocki NIK faktycznie pod koniec kwietnia złożył zawiadomienie do prokuratury.

Z raportów NIK wynika, że rząd kazał kupować m.in. maseczki, respiratory czy środki dezynfekujące spółkom skarbu państwa. Polecenia miał osobiście wydawać premier Morawiecki. Następnie prezesi spółek otrzymywali od Ministerstwa Aktywów, kierowanego przez Jacka Sasina, wykaz sprzętu, który mieli kupić od wskazanych przez ministerstwo firm. W tym całym procesie kompletnie pomijano Ministerstwo Zdrowia, które w sumie najlepiej wiedziało, co jest potrzebne.

NIK twierdzi, że już to było złamaniem prawa, bo oznaczało ustawienie kontraktów pod konkretne firmy. Dodajmy: firmy, które wcześniej nie miały żadnego doświadczenia w handlu środkami ochrony. Jedna z nich produkowała akcesoria do makijażu, inna zajmowała się handlem bronią. Firmom płacono pieniądze o wiele większe, niż realna wartość towaru, jaki miały dostarczać.

Na dodatek, jak podkreśla NIK, znaczna część sprzętu, np. maseczki, przyłbice czy kombinezony, nie spełniała żadnych norm medycznych. W ten sposób wydaliśmy setki milionów złotych. Z kontroli Izby wynika, że Kancelaria Prezesa Rady Ministrów zawarła umowy ze spółkami Skarbu Państwa na ponad pół miliarda złotych. A z tego przynajmniej 190 milionów wydano w sposób budzący wątpliwości.