Zakonnicy "na wojnie" z miastem i mieszkańcami. "Nikt nie spodziewał się po nich niczego dobrego"

Katarzyna Zuchowicz
24 czerwca 2024, 18:47 • 1 minuta czytania
Ten pomnik od lat budzi gigantyczne emocje. I od lat słychać, że niektórzy chcieliby go zburzyć. W tym nie ma nic nowego – teren należy do zakonu o. Bernardynów, o jego wojnie z miastem Rzeszów, wiadomo nie od dziś. Ale to, jaki obrót sprawa przybrała w ostatnich dniach, wywołało zaskoczenie. – To niepojęte. To absurd. Zakonnicy od początku byli przeciw pomnikowi. Nikt nie spodziewał się po nich, że nagle zaczną o niego dbać. Ale też nikt nie spodziewał się, że pozbędą się go w taki sposób – reaguje lokalny rzeszowski działacz.
Ojcowie Bernardyni przekazali Pomnik Czynu Rewolucyjnego w Rzeszowie Stowarzyszeniu Rodzin Żołnierzy Niezłomnych Podkarpacia. (zdjęcie ilustracyjne) fot. Karol Porwich/East News

Pomnik Walk Rewolucyjnych, bo o nim mowa, to najbardziej znany symbol Rzeszowa. W tym roku obchodzi 50 lat istnienia i trzeba przyznać – zaliczył wyboiste koleje losu. A to raczej jeszcze nie koniec, bo wojna o niego właśnie weszła w nową fazę. Przedziwną i skomplikowaną, jak całe zamieszanie o tę budowlę, które trwa od lat.


– To, co robią zakonnicy, jest niezrozumiałe. Jest powodowane jakimś ideologicznym zaślepieniem. Jakąś fanaberią czy fantasmagorią. Sami nie dbali o ten pomnik. Nie pilnowali go. A teraz przekazali go organizacji, która otwarcie mówiła, że chce doprowadzić do jego wyburzenia – mówi Dariusz Bobak, lokalny działacz z Rzeszowa.

Tą organizacją jest Stowarzyszenie Rodzin Żołnierzy Niezłomnych Podkarpacia. To im zakonnicy z klasztoru o. Bernardynów nagle, w czerwcu, postanowili przekazać pomnik.

– Zakonnicy od początku byli przeciw pomnikowi. Nikt nie spodziewał się po nich niczego dobrego. Ale też nikt nie spodziewał się, że pozbędą się pomnika w taki sposób. To niepojęte. To absurd. Przesadzili. Jest zaskoczenie w tym, że to już pójście po całości – mówi Dariusz Bobak.

Dodaje, że to świeża sprawa, która pociągnęła za sobą serię innych wydarzeń – i na poziomie lokalnym, i państwowym.

– Miasto w końcu postanowiło nie ulegać zakonnikom. I postanowiło dbać o swoje interesy. Wśród mieszkańców zdecydowanie jest złość, wściekłość i oburzenie na zakonników – podkreśla nasz rozmówca.

Sam prezydent miasta Konrad Fijołek stwierdził, że "Bernardyni nie uhonorowali woli mieszkańców".

"To bardzo przykre, bo doskonale tę wolę znali. Mieli znakomitą okazję, by przekazać pomnik miastu i nic nie stało na przeszkodzie. Jednak zakpili z mieszkańców, przekazując pomnik stowarzyszeniu, którego celem jest wyburzenie monumentu" – powiedział w rozmowie z rzeszowską "Wyborczą".

Od 18 lat zakonnicy są właścicielami tego terenu

Tu najpierw przypomnijmy. Pomnik znany z pocztówek w czasach PRL, w tamtym okresie przeżywał lata świetności jako miejsce różnych lokalnych, partyjnych uroczystości. Po 1989 roku zrobiono tam parking i skatepark.

A w 2006 roku – głosami samorządowców z PiS i Ligi Polskich Rodzin – działka, na której stoi, została sprzedana Zakonowi Ojców Bernardynów – za 1 proc. jej wartości.

W 2013 roku na uzyskanej parceli zakonnicy zorganizowali bernardyńskie ogrody – kosztowały ok. 30 mln zł (z czego ok. 24 mln było z UE). A pod nimi powstał parking. O pomnik jednak nie dbali. Z roku na rok budowla popadała w coraz większą ruinę, przez lata obrastała też ptasimi odchodami.

W ubiegłym roku cała Polska o tym usłyszała, gdy lokalni aktywiści zorganizowali akcję czyszczenia pomnika.

– Pod pomnikiem zalegała blisko tona ptasich odchodów, okropnie śmierdziało – relacjonowała wtedy naTemat Patrycja Pawlak-Kamińska, współprzewodnicząca Nowej Lewicy w Rzeszowie, która była pomysłodawcą inicjatywy.

Ale to nie koniec dziwnych losów pomnika. To ważne, żeby zrozumieć tło tego, co dzieje się wokół niego dziś. I skąd teraz takie emocje wokół zakonników. No i ta cała seria zdarzeń...

To uruchomiła decyzja o. bernardynów

Sześć lat temu Fundacja Rzeszowska złożyła wniosek o wpisanie pomnika do rejestru zabytków. Ale wniosek utknął u Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków.

– Konserwator zwrócił się o opinię do Narodowego Instytutu Dziedzictwa, czy pomnik jest ruchomością, czy nieruchomością. Instytut potwierdził, że to nieruchomość, co otwierało dalszą ścieżkę. Ale po tej opinii konserwator przestał reagować. Nie wznowił postępowania, nie dotrzymywał terminów – mówi nasz rozmówca.

W kraju rządził PiS. I nawet wojewódzcy radni PiS chcieli demontażu pomnika, o czym też było głośno w Polsce. Nie mówiąc o ustawie dekomunizacyjnej, która dała narzędzia, by się go pozbyć.

Teraz, nagle, konserwator zabytków wznowił tamto postępowanie i 14 czerwca proces wpisu do rejestru ruszył.

To również świeża sprawa. Ale jeszcze nie ostatnia, którą uruchomiła decyzja zakonników.

Miasto wypowiada umowę zakonnikom

Tu cofnijmy się do 2021 roku, gdy po 18 latach rządów ówczesny prezydent Tadeusz Ferenc ogłosił swoją rezygnację. Cała Polska patrzyła wtedy na Rzeszów, który stał się polem bitwy opozycja-PiS o schedę po nim. Zanim jednak doszło do wyborów, tymczasowe stery w mieście przejął mianowany przez Mateusza Morawieckiego i namaszczony przez PiS Marek Bajdak.

– I on podpisał z Bernardynami umowę o tym, że miasto bierze na siebie koszty utrzymania ogrodów. Nie pomnika, wyłącznie ogrodów. Czyli miasto za symboliczną złotówkę przekazało Bernardynom ogromny teren w centrum miasta razem z pomnikiem. I oni zrobili tam parking podziemny i kawiarnię, na których zarabiają. A miasto przejęło na siebie wszystkie koszty utrzymania tego terenu, czyli m.in. sprzątania. To około 100 tys. zł rocznie – opowiada Dariusz Bobak.

I teraz najważniejsze – miasto Rzeszów właśnie wypowiedziało Bernardynom tę umowę. Od teraz, a właściwie od października, zakonnicy sami będą musieli dbać o swoje ogrody.

Ba, w lokalnych mediach pojawiły się wypowiedzi prezydenta, że nie chce zdradzać szczegółów, ale podejmą kroki, by odzyskać całe ogrody.

Po decyzji zakonników musieli być wściekli.

"Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie", "Nie uszanowali woli mieszkańców"

Rzeszowskie media nawet się nie patyczkują. Grzmią, że ratusz nie krył rozczarowania decyzją ojców bernardynów o przekazaniu pomnika Stowarzyszeniu Rodzin Żołnierzy Niezłomnych Podkarpacia. Że czara goryczy się przelała. Że od dłuższego czasu miasto rozmawiało z zakonnikami, bo chcieli przejąć pomnik i go wyremontować. Że "Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie".

"Czytaj Rzeszów:

"To była fatalna wiadomość dla prezydenta Rzeszowa Konrada Fijołka, który jest zwolennikiem ochrony pomnika i przez 3 lata toczył rozmowy z Bernardynami, a finalnie miasto zostało z niczym. Prezydent zapowiedział stanowcze działania w kwestii zachowania pomnika i wejście na drogę prawną w sprawie jego odzyskania".

"Halo Rzeszów":

"Ta decyzja spotkała się z ostrą krytyką ze strony władz miasta, które od lat zabiegały o przejęcie pomnika w celu jego odnowienia i zachowania dla mieszkańców. Decyzja zakonników była kroplą, która przelała czarę goryczy".

– Nie uszanowano woli mieszkańców, których większość opowiedziała się za tym, by pomnik pozostał w przestrzeni Rzeszowa. Dlatego też wykorzystamy wszelkie możliwe środki, by pomnik znów stał się własnością miasta, a tym samym mieszkańców – zapowiedziała zaś w Rzeszów-News rzeczniczka prezydenta Marzena Kłeczek-Krawiec. 

"Od dawna pomnik przeszkadzał zakonnikom"

– Miasto w końcu postanowiło nie płacić im za coś, z czego nie odnosiło żadnych korzyści. A jednocześnie administracja państwowa ruszyła sprawę wpisu do rejestru zabytków. Jaki będzie efekt, zobaczymy – mówi Dariusz Bobak.

Nasz rozmówca podkreśla, że zdecydowana większość mieszkańców nie chce ruszać pomnika. Wykazały to badania Uniwersytetu Rzeszowskiego.

– Myślę, że to jest najważniejszy wyznacznik dla kogokolwiek. Czy dla władz, czy dla właścicieli. Żeby zostawić ten pomnik i o niego dbać. To symbol miasta, który jednoznacznie jest z nim kojarzony. Obiekt bardzo istotny dla mieszkańców. A jednocześnie dzieło sztuki. Wybitnego artysty, który zaprojektował pomnik Nike – mówi lokalny działacz.

A dla zakonników to po prostu budowla, która im się nie podoba. Od dawna im przeszkadzał. Próbowali się go pozbyć, a przynajmniej spowodować jego zniknięcie w świadomości miasta. Nie dbali o niego. Poprzez zanieczyszczenia, do których doprowadzili, stał się niedostępny dla mieszkańców i w pewien sposób wycięty z przestrzeni miejskiej.Dariusz Bobakrzeszowski działacz

Pod koniec 2023 roku powiatowy inspektor nadzoru budowlanego nakazał ojcom Bernardynom remont pomnika. Zakonnicy odwołali się do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, ale ich skarga została oddalona. Mieli czas do 24 lutego, by zrobić remont. W czerwcu pozbyli się pomnika.

Co wiadomo o nowym właścicielu?

"Myślę, że protesty byłyby ogromne"

– To organizacja, która złożyła na nas doniesienie do prokuratury po akcji sprzątania pomnika. Za to, że wkroczyliśmy na teren prywatny, choć nawet nie byli stroną. Nie byli wtedy jeszcze właścicielami – mówi Dariusz Bobak.

Stowarzyszenie Rodzin Żołnierzy Niezłomnych Podkarpacia zostało zarejestrowane w 2014 roku. Lokalne media dużo pisały o tym, że było przeciwne pomnikowi i otwarcie wypowiadało się za jego rozbiórką. Ale teraz, zgodnie z nakazem sądu, musi wykonać remont.

W rozmowie z rzeszowską "Wyborczą" jego prezes powiedział, że najpierw chcą się skupić na zabezpieczeniu terenu przed katastrofą budowlaną. Nie chciał jednak wypowiadać się na temat ewentualnego wyburzenia pomnika, stwierdził, że za wcześnie, by mówić o jego przyszłości.

W oświadczeniu napisał zaś m.in. "Jako stowarzyszenie sprzeciwiamy się nazywaniu tego komunistycznego obiektu propagandowego, gloryfikującego przemoc i zbrodnie mianem pomnika".

A gdyby jednak chcieli kiedyś zniszczyć pomnik?

– Myślę, że protesty byłyby ogromne, łącznie z fizyczną blokadą – mówi Dariusz Bobak.

Czytaj także: https://natemat.pl/512335,rzeszow-i-pomnik-czynu-rewolucyjnego-aktywisci-posprzatali-za-bernardynow