"Twój kumpel Mati". Morawiecki chce udawać "zwykłego Polaka", jego mowa ciała mówi wszystko

Anna Dryjańska
23 lipca 2024, 18:06 • 1 minuta czytania
Ponad milion wyświetleń w ciągu kilkunastu godzin zyskał filmik z Mateuszem Morawieckim w samolocie. Były premier został nagrany przez współpasażera na pokładzie maszyny linii Ryanair. "W polityce jak w życiu: raz w Embraerze, raz w Ryanairze. Grunt, żeby nie odlecieć" – skomentował potem na X były premier rządu PiS. Rozmówcy naTemat są zgodni: to nie odlot, to polityczna strategia. – To strasznie sztuczne, bo Mateusz zawsze był przekonany, że jest lepszy od innych – mówi naTemat jego współpracownik z dawnych lat.
Mateusz Morawiecki w samolocie linii Ryanair. skrin TikTok / tomo_on_tour2

Wideo z byłym premierem Morawieckim trwa mniej niż pół minuty. "Panie Mateuszu, a co to się stało, że Ryanair?" – pada pytanie zza kadru. Można się domyślać, że to moment tuż po wylądowaniu, gdy ludzie zrywają się z siedzeń w wyścigu do drzwi mimo zapalonego znaku bezpieczeństwa "zapiąć pasy". Morawiecki, który stoi pochylony pod półką bagażową, nie odpowiada. "Później będzie 'na stopa' i BlaBlaCar" – słychać kolejny komentarz w tle. Były szef rządu Prawa i Sprawiedliwości uśmiecha się, ale nadal milczy.


Tyle krótkie nagranie, które lotem błyskawicy obiegło internet. Co dostrzegają na nim specjalistki i specjaliści od wizerunku politycznego, a także dawny współpracownik polityka? I jak wpisuje się w inne materiały publikowane ostatnio w sieci przez Mateusza Morawieckiego? Zapytaliśmy.

Morawiecki w Ryanairze to nie przypadek

Nasi rozmówcy są zgodni: to, że były premier wybrał akurat lot Ryanairem, to nie przypadek. Ten wybór w pierwszej chwili może dziwić, bo popularny przewoźnik jest znany z tanich, choć niekoniecznie wygodnych połączeń. Kto jak kto, ale Mateusz Morawiecki śmiało mógłby pozwolić sobie na podróż w znacznie bardziej komfortowych warunkach.

– Mateusz Morawiecki ostrzy sobie zęby na przywództwo na prawicy i Pałac Prezydencki, więc wykonuje służące temu ruchy wizerunkowe. Wsiadając na pokład tanich linii, były premier próbuje wykreować wrażenie, że jest normalnym człowiekiem, któremu blisko do codziennych problemów – mówi naTemat Łukasz Kaca, ekspert w dziedzinie komunikacji niewerbalnej.

Kaca przypomina, że w 2021 roku Morawiecki nie potrafił odpowiedzieć na pytanie dziennikarki "Faktu" ile kosztuje chleb. Zamiast podać kwotę, zalał ją potokiem słów. – Ta wpadka utrwaliła jego obraz jako milionera oderwanego od realiów. Teraz Mateusz Morawiecki próbuje pokazać, że jest blisko ludzi i ich codziennych doświadczeń – mówi Łukasz Kaca.

– To wygląda jak próba ocieplania wizerunku. Przypuszczam, że to nie jest pomysł samego Morawieckiego, tylko jego doradców. Jednak to nie jest dobra strategia, bo były premier wyraźnie nie odnajduje się w tej roli – ocenia w rozmowie z naTemat dr hab. Anna Siewierska, politolożka z Uniwersytetu Rzeszowskiego.

Wykładowczyni przypomina o serii wrzutek polityka PiS, którymi zapełnił się jego Instagram. Ostatnio głośno było o tym, że były premier podzielił się z internautami swoją playlistą na Spotify. Na jego koncie jest pełno ujęć z wakacji. Morawiecki w okularach przeciwsłonecznych z Wólki (nazwę miejscowości podał sam), wcinający paluszki, spacerujący po plaży, grający z dziećmi w piłkę lub planszówki, jedzący lody...

– Przez ostatnie lata za pośrednictwem mediów wyborcy dowiedzieli się o wielomilionowym majątku, który Morawiecki przepisał na żonę, więc pozowanie na zwykłego chłopaka z Ryanaira jest niespójne i mało wiarygodne. Co teraz, Morawiecki przesiądzie się do auta za 30 tysięcy złotych? Rozda majątek? – zastanawia się dr hab. Siewierska.

Politolożka zwraca uwagę na jeszcze jeden aspekt: topniejący czas, jaki został do zmiany w Pałacu Prezydenckim.

– Jeszcze zanim został premierem, Morawiecki był znany jako finansista poruszający się w świecie marmurów i złoconych klamek. Jest już zdecydowanie za blisko wyborów prezydenckich, by zmieniać wizerunek z bogatego bankiera na normalnego człowieka – ocenia rozmówczyni naTemat.

Mowa ciała Mateusza Morawieckiego

Maurycy Seweryn, ekspert ds. mowy ciała i wystąpień publicznych, uważa, że pasażer, który skomentował obecność byłego premiera w Ryanairze słowami "Później będzie 'na stopa' i BlaBlaCar", doskonale podsumował cel zabiegów polityka. – To była nieudana inscenizacja. I nie chodzi tylko o to, że premier leciał w towarzystwie ochroniarza, który zresztą okazał się agresywny wobec osoby filmującej – mówi Seweryn.

Ekspert zwraca uwagę na kluczowe gesty polityka PiS, które są widoczne na krótkim nagraniu. – Morawiecki był bardzo zły. Świadczy o tym między innymi to, że zaciskał lewą pięść. Osoby praworęczne mają lepszą kontrolę nad prawą dłonią, ale ich lewa ręka już często zdradza emocje – tłumaczy.

Jakie inne elementy mowy ciała Morawieckiego były znaczące? – Oznaką silnej złości jest też dotykanie nosa i silne naciskanie opuszków. To pozostałość po atawistycznym odruchu, który w czystej formie prezentują dzieci, gdy marszczą nos, jak coś im się bardzo nie podoba. Następny trop to unikanie kontaktu wzrokowego. Z kolei zasłanianie ust świadczy o tym, że ktoś bardzo stara się, by czegoś nie powiedzieć – mówi Maurycy Seweryn.

A co z uśmiechem, który później pojawił się na twarzy byłego premiera? – To nie był prawdziwy uśmiech, bo nie odbijał się w oczach. Dotyczył tylko kącików ust, a spojrzenie zupełnie do niego nie pasowało – kwituje Seweryn.

Określenie, które najczęściej pojawia się u naszych rozmówców oceniających zachowanie Mateusza Morawieckiego na nagraniu, to "dyskomfort".

Były współpracownik Morawieckiego: To wszystko jest strasznie sztuczne

Piotr Gajdziński, rzecznik prasowy BZ WBK z czasów, gdy na czele banku stał prezes Mateusz Morawiecki, także widział nagranie z byłym premierem w samolocie. Widok polityka na pokładzie Ryanair nie zrobił na nim wrażenia. Podobnie "ocieplające" posty w mediach społecznościowych. – To wszystko jest takie strasznie sztuczne, bo Mateusz ma w sobie poczucie wyższości. Zawsze był przekonany, że jest lepszy i mądrzejszy od innych, zrodzony do wyższych celów. Teraz, w reakcji na Tuska, próbuje z siebie robić brata łatę – mówi naTemat współautor książki "Delfin Mateusz Morawiecki".

Gajdziński uważa, że ktoś, kto doradził Morawieckiemu przemianę wizerunkową, pcha go w ślepy zaułek. – Trudno zrobić brata łatę z milionera, który przez wiele lat był prezesem dużego banku. Poza tym jedni ludzie mają w sobie luz, potrafią to zrobić, a drudzy nie. Były premier należy do tych drugich. Ktokolwiek wymyślił wizerunkową przemianę Morawieckiego, nie uwzględnia tych okoliczności – ocenia Piotr Gajdziński.

Rozmówca naTemat zwraca uwagę na to, że nie wiemy, co się działo w samolocie przed momentem rozpoczęcia nagrania. Nie wiadomo, czy i jakie słowa padły pod adresem byłego premiera, co mogłoby rzucać światło na jego zachowanie. Jedno jest jednak dla Gajdzińskiego jasne.

– Próba udawania zwykłego Polaka, który ma zwykłe problemy, kończy się katastrofą. Morawiecki wypada dużo lepiej, gdy ma przed sobą tylko kamerę. W prawdziwym życiu, gdy pojawiają się inni ludzie i ich nie zawsze przewidywalne zachowania, Mateusz nie wie, co ze sobą zrobić – ocenia.

Łukasz Kaca: – Mateusz Morawiecki jest zorientowany na cel. Często coś robi, bo wie, że trzeba, aby ten cel osiągnąć, ale brakuje mu gracji, żeby zachować się po ludzku.

Katastrofy jednak Kaca na nagraniu nie widzi. – Musimy pamiętać, do kogo się zwraca Mateusz Morawiecki. To są osoby, które zniechęciły się do PiS i nie zagłosowały w wyborach, przez co władza trafiła w ręce Koalicji 15 października. Im nie będzie przeszkadzało, że były premier nie wiedział, co powiedzieć. Wręcz przeciwnie: mogą czuć solidarność z zaczepianym politykiem – mówi Kaca.

Maurycy Seweryn uważa, że takie sytuacje jak lot Morawieckiego Ryanairem nie tylko mogą nie pomóc mu wizerunkowo, ale wręcz zaszkodzić. – Zawsze powtarzam moim klientom, że nie należy za mocno łamać swojej strategii komunikacyjnej. Wtedy powstaje wrażenie fałszu, sztuczności, a tego trzeba unikać – mówi Seweryn.

Czy to znaczy, że osoba publiczna nie może zmieniać swojego wizerunku? – Oczywiście, że może, ale nie w radykalny, ale bardziej stonowany sposób. W przypadku premiera Morawieckiego nie jest to latanie tanimi liniami, gdzie każdy się męczy, lecz na przykład wrzucenie zdjęcia na rowerze. To demokratyczny sport, który jest uprawiany także przez osoby w wieku premiera. Taki obrazek pasowałby do wieku i pozycji byłego premiera, w przeciwieństwie do lotu Ryanairem – podsumowuje Maurycy Seweryn.

Czytaj także: https://natemat.pl/563930,suminska-o-bralczyku