Boże, widzisz i nie grzmisz? Nie, nie chodzi mi o Paryż, ale o żenujące show w polskim kościele

Łukasz Grzegorczyk
29 lipca 2024, 15:02 • 1 minuta czytania
Pół internetu oburzyło się na ceremonię otwarcia igrzysk w Paryżu. Fragment show podobno miał przypominać scenę ze słynnej ikony, pokazującej Ostatnią Wieczerzę. Oczywiście w sposób, który ma obrażać uczucia niektórych katolików. Jeśli wypatrzyliście w tym skandal, lepiej zejdźcie na ziemię. A konkretnie przenieśmy się do... Aleksandrowa Łódzkiego. I zobaczcie, co urządził w kościele Krzysztof Rutkowski.
Jest afera o ceremonie otwarcia igrzysk. Katolicy w Polsce naprawdę mają jednak inny powód do oburzenia Fot. YouTube / Eurosport, Facebook / Ks. Jacek Stasiak - zapraszam do myślenia

Ceremonia otwarcia igrzysk to międzynarodowe show, ale jeśli coś miałoby naprawdę obrazić ludzi wierzących w Polsce, to mieliśmy ostatnio świetny przykład. I w ogóle nie łączy się to z olimpiadą.


Krzysztof Rutkowski, detektyw bez licencji postanowił poświęcić kolekcję swoich aut, wartą blisko 10 milionów złotych. Brzmi niewinnie, przecież księża święcą motocykle, samochody, ogólnie to dość znany obrzęd w wielu parafiach.

Ale przecież z udziałem Rutkowskiego wszystko musi zamienić się... w przedstawienie. I jeśli myślicie, że w kościele powstrzymał swoje zapędy do przyciągania uwagi... lepiej zobaczcie, jak to wyglądało. Opisaliśmy to już dokładnie w naTemat.

Czytaj także: https://natemat.pl/564959,krzysztof-rutkowski-poswiecil-swoje-samochody-w-kosciele-zrobil-cale-show

"Festiwal kiczu" to łagodne określenie. Rutkowski wszedł do kościoła ze swoim zamaskowanym patrolem, więc urządził w świątyni własne przedstawienie. Ksiądz, który prowadził cały obrzęd, nawet wcześniej zapowiadał, że to będzie gratka dla miłośników motoryzacji. Potem pochwalił się zdjęciami z całej "akcji" i sumie sam wziął w tym wszystkim udział.

"Luksus i kicz biły po oczach, a celebryta wparował do świątyni z uzbrojoną po zęby obstawą" – pisała w naTemat Ola Gersz. A ludzie określali to głównie jednym słowem: cyrk.

Rutkowski zrobił show w kościele. Co to ma wspólnego z igrzyskami w Paryżu?

Wspólne jest słówko "show", ale i "afera", która nakręciła się przede wszystkim w odniesieniu do obrazy uczuć katolików. Francuzi postarali się, żeby o ich widowisku mówił cały świat i dopięli swego. Rutkowski w pewnej mikroskali też zaistniał, jak zwykle.

Na francuską ceremonię oburzyli się niektórzy duchowni, w sieci rozgorzała dyskusja wśród wierzących. W Polsce abp Marek Jędraszewski stwierdził, że "obrażono ponad miliard chrześcijan żyjących na całym świecie".

Tylko jest w tym wszystkim kluczowa różnica. Obejrzyjcie jeszcze raz dokładnie fragment z ceremonii w Paryżu, który ma przedstawiać sceny wyrwane z "Ostatniej Wieczerzy". Jeśli nawet twórcy zainspirowali się religijnymi motywami, mnie kompletnie to nie rusza. Zrobili to sprytnie, bo w zasadzie nie da się udowodnić, że "Ostatnia Wieczerza" była przewodnią koncepcją.

Zresztą jeszcze w trakcie ceremonii otwarcia organizatorzy napisali, że przedsięwzięcie było inspirowane greckim bogiem płodności, teatru i wina. Tej postaci na obrazie "Ostatnia Wieczerza" próżno szukać, bo Leonardo da Vinci przedstawiał Jezusa i apostołów. Nie ma więc wątpliwości, że francuscy artyści mogli inscenizować to, co widać na innym płótnie. Chodzi o "Święto bogów" (inny tytuł "Uczta bogów") autorstwa caravaggionisty utrechckiego Jana van Bijlerta.

Ile w tym prawdy? Niech każdy zinterpretuje sobie sam. Na lokalnym polskim podwórku to kościelna akcja Rutkowskiego powinna wywołać dyskusję o poszanowaniu katolików i świętości, a nie jedna czy dwie sceny z Paryża.

W ogóle przyznaję, że to połączenie otwarcia igrzysk i "cyrkowej" akcji Rutkowskiego jest absurdalne. Nie mogę jednak zrozumieć, że abp Jędraszewski tak bardzo zdenerwował się na show z olimpiadą, ale już nie zająknął się o tym, co dzieje się pod naszym nosem. Traktuję to jak przyzwolenie do organizowania podobnych przedstawień, bo do tej pory nie zauważyłem, by jakikolwiek polski hierarcha skrytykował to, co wyprawiało się w kościele w Aleksandrowie Łódzkim.

To wszystko łączy się z polskim przyzwoleniem, by Kościół stał się areną. Biskupi nie oburzyli się, gdy Rutkowski wparował do świątyni na własnych zasadach. Tak samo nie reagują, gdy na Jasnej Górze Tadeusz Rydzyk organizuje swoje upolitycznione zjazdy. Tak było, gdy rządziło PiS i podobnie jest, gdy partia Jarosława Kaczyńskiego przeszła do opozycji.

We Francji nie ma nawet czegoś takiego jak "bluźnierstwo", więc ich wyczucie w kreowaniu scenariusza mogło mieć przesunięte granice dalej, niż nam się nad Wisłą wydaje.

Gdybym sam był świadkiem w kościele takiej sceny, jaką urządził Rutkowski, po prostu wyszedłbym z niesmakiem. A performance na otwarcie igrzysk w Paryżu, może poza pierwszą częścią, był dopieszczony, efektowny i trzymał przed telewizorem. Jeśli mówimy o prawdziwej obrazie uczuć religijnych, popatrzmy lepiej na własne podwórko.

Czytaj także: https://natemat.pl/564962,bob-ballard-podzielil-los-babiarza-na-io-brytyjski-komentator-zawieszony