Tusk drugi raz nie podpisze czegoś "przez pomyłkę". Właśnie stanął okoniem ws. prośby Dudy

Konrad Bagiński
06 września 2024, 13:40 • 1 minuta czytania
Donald Tusk najwyraźniej zaczął dokładnie czytać to, co podpisuje. Po kłopotliwej wpadce z nominacją neosędziego na prezesa Izby Cywilnej SN oświadczył, że kolejnej takiej nie podpisze. Na jego biurko trafiła bowiem napisana przez prezydenta Dudę nominacja innego neosędziego na szefa Izby Pracy. Zapowiedział też rozliczenie ze wszystkimi neosędziami.
Tusk zapowiedział, że podpisze nominacji neosędziego do Sądu Najwyższego Fot. Filip Naumienko/REPORTER

Premier Donald Tusk zapowiedział, że nie złoży kontrasygnaty pod postanowieniem prezydenta dotyczącym powołania nowego prezesa Izby Pracy w Sądzie Najwyższym. Sprawa jest dość tajemnicza, bo... nie wiadomo, kto miałby przejąć obowiązki szefa izby pracy.


Wiadomo jedynie, że chodzi o kogoś ze statusem tzw. neosędziego. Przyznała to w Programie I Polskiego Radia szefowa Kancelarii Prezydenta Małgorzata Paprocka.

Była pytana, czy sędzia, którego nazwisko jest we wniosku do premiera, został powołany przed 2018 r., czyli przed zmianami dokonanymi przez rząd PiS w przepisach o Krajowej Radzie Sądownictwa. Paprocka odpowiedziała: "z tego co pamiętam, po tej dacie".

Chodzi więc o tzw. neosędziego. Tym mianem określa się osoby powołane z rekomendacji Krajowej Rady Sądownictwa utworzonej w 2018 roku. Ta KRS została najprawdopodobniej powołana niezgodnie z konstytucją.

Wpadka Tuska z Izbą Cywilną

Pod koniec sierpnia premier podpisał jednak nominację Krzysztofa Andrzeja Wesołowskiego na przewodniczącego zgromadzenia sędziów Izby Cywilnej Sądu Najwyższego dokonującego wyboru kandydatów na stanowisko prezesa Izby Cywilnej.

To neosędzia. Decyzja premiera wywołała ogromne poruszenie wśród sędziów SN. Mają do premiera żal o powołanie Wesołowskiego i legitymizowanie działań neosędziów. Tusk przyznał się do błędu i zwalił wszystko na pomyłkę.

– Urzędnik odpowiedzialny za przygotowanie do podpisywania nie dostrzegł polityczności dokumentu, który stanowił o nominacji dla neosędziego – powiedział premier. Przyznał, że "nie będzie owijał w bawełnę".

– Chcę wyraźnie powiedzieć: popełniłem błąd – mówił.

Teraz pomyłki nie było

Tusk powiedział, że desygnowanie przez Dudę kogoś wadliwie powołanego na prezesa Izby Pracy jest kolejną próbą "legalizacji sytuacji z neosędziami". Dodał, że nie chce utrwalać stanu rzeczy, który jest "z gruntu zły".

To, że jest zły, widać gołym okiem. W Izbie Pracy panuje obecnie kompletny chaos. Zaczęło się od upłynięcia kadencji dotychczasowego prezesa Piotra Prusinowskiego. Stało się to 2 września. Zgodnie z przepisami, Prusinowski przed upływem swojej kadencji powinien był zwołać zgromadzenie sędziów w celu wybrania kandydatów na nowego szefa Izby. Nie zrobił tego.

Ustawa o SN mówi, że w takim przypadku prezesa Izby powołuje prezydent, ale nominacja musi być potwierdzona przez premiera. Wiadomo już, że Tusk nie zamierza podpisać dokumentu dla osoby, której nazwiska nie znamy.

Żeby było jeszcze ciekawiej, szefową Izby Pracy ogłosiła się... prezes Sądu Najwyższego, Małgorzata Manowska. Problem w tym, że według wielu sędziów, zrobiła to bezprawnie. W takiej sytuacji osobą odpowiedzialną za prace Izby staje się bowiem najstarszy stażem przewodniczący wydziału w tej Izbie. Jest nim sędzia Dawid Miąsik.

Sędzia Manowska zmieniła więc nieco swoje stanowisko i upoważniła sędziego Miąsika do "wykonywania czynności związanych z organizacją i kierowaniem pracą Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych".

To nie koniec zamieszania, bo sędzia Miąsik stwierdził, że upoważnienie od sędzi Manowskiej nie ma żadnego umocowania w prawie. Ale pracami Izby i tak pokieruje, bo upoważnia go do tego ustawa. Tego już nikt nie kwestionuje.

Tusk zamierza rozprawić się z neosędziami

Izba Pracy nie ma jednak prezesa, a Donald Tusk wyraźnie idzie na zwarcie. Podczas dzisiejszych Konsultacji Obywatelskich "Praworządność" ze środowiskami prawniczymi, wraz z ministrem Bodnarem poinformował, że nie podpisze nominacji od Dudy.

– Chciałbym to państwu powiedzieć jako pierwszym odbiorcom tego komunikatu. Zależy mi na tym, żebyśmy utrzymali maksymalny poziom wzajemnego zaufania. Możemy się różnić w różnych taktycznych ocenach, ale cel mamy naprawdę ten sam i oczywiście tym testem jest kolejna prośba prezydenta o kontrasygnatę. Ja jej nie udzielę i to oddaje stan, nasze stanowisko – oświadczył.

Minister Bodnar dodał, że dobrze wykorzystano czas, by przywracać praworządność. Jego zdaniem "by sprawiedliwości stało się zadość" należy dokonać zmian w Krajowej Radzie Sądownictwa, Sądzie Najwyższym i Trybunale Konstytucyjnym.

Razem z Tuskiem zapowiedzieli, że rychło zaprezentują projekty przygotowane przez Ministerstwo Sprawiedliwości dotyczące m.in. statusu sędziów, Krajowej Rady Sądownictwa i Sądu Najwyższego.

– Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że aby do tego momentu dojść musimy dokonać zmian w Krajowej Radzie Sądownictwa, w Sądzie Najwyższym, także doprowadzić do końca proces zmian w Trybunale Konstytucyjnym. I przede wszystkim dokonać weryfikacji statusu sędziów, którzy zostali nominowani przez KRS po 2018 roku – mówił Adam Bodnar.

Warto też zauważyć, że Tusk ma z Dudą na pieńku. Prezydent zarzucił mu ostatnio współpracę z rosyjskim wywiadem, i to w obecności prezydenta innego państwa.

Czytaj także: https://natemat.pl/568826,wspolczuje-prezydentowi-litwy-poznal-moc-krotkiego-lontu-dudy