Pielgrzymi przekroczyli wszystkie granice. Mieszkańcy mają ich serdecznie dość
Jeden z najsłynniejszych szlaków pątniczych prowadzi do hiszpańskiego Santiago de Compostela. Ludzie pokonują dziesiątki, a czasami nawet setki kilometrów, żeby dotrzeć do miejsca, w którym, jak wierzą, pochowano św. Jakuba Większego Apostoła, czyli jednego z uczniów Jezusa. Miasto zalewane jest przez tłumy pielgrzymów, których zachowanie bywa karygodne.
Pielgrzymi śpiewają po nocy i obsikują budynki. W Hiszpanii mają ich dość
W tym roku przez całą Europę przetoczyły się protesty związane z nadmierną turystyką. Na ulice wyszli mieszkańcy Majorki, Wysp Kanaryjskich. W Barcelonie ukrócony zostanie najem krótkoterminowy. Drastycznych zmian domagają się także w Santiago de Compostela w północno-zachodniej części Hiszpanii.
Dziennie potrafi dotrzeć tam nawet 500 pątników. Dla zamieszkanego przez ok. 100 tys. mieszkańców nie byłoby to może dużo, gdyby nie fakt, że nie są oni do tego przyzwyczajeni. Zabytkowe centrum, czy bazylika, choć znane są od średniowiecza, należały do cichych i spokojnych. Teraz jednak wszystko się zmieniło.
Wędrówki pątniczym szlakiem zyskały na popularności. Nie wszyscy pielgrzymi potrafią się jednak właściwie zachować. Mieszkańcy tym, co dzieje się na uliczkach, postanowili podzielić się w mediach społecznościowych.
Pątnicy nocują w śpiworach na ulicach niczym bezdomni. Część ludzi śpi na schodach katedry. Inni korzystają z życia i urządzają sobie głośne imprezy w środku nocy. Śpiew niesie się wtedy zabytkowymi uliczkami, uniemożliwiając odpoczynek mieszkańcom i innym turystom. Niektórzy pielgrzymi wykazują się wyjątkowym brakiem kultury i oddają mocz na budynki.
Pielgrzymi przesadzili. W Santiago de Compostela zapowiadają protest
Masowa turystyka, a przede wszystkim brak szacunku i kultury dla miejsca kultu, doprowadził mieszkańców Santiago de Compostela do ostateczności. "Nie jesteśmy turysto-fobami, ale nie lubimy turystyki, która nas zalewa, atakuje lub niszczy nasze dziedzictwo" – przyznają organizatorzy protestu, który ma odbyć się w piątek 27 września.
Mieszkańcy nie będą jednak skandować, czy machać sztandarami. Wszystko ma mieć charakter happeningu lub przedstawienia. Mieszkańcy są wzywani, aby założyli na ramiona czarne przepaski. Następnie mają przemaszerować przez Obradoiro, czyli zabytkowe centrum miasta.
Jednym z haseł tego wydarzenia brzmi "twoje Airbnb było moim domem". W ten sposób mieszkańcy zwrócą uwagę na problem masowej turystyki, która nie tylko odbiera im spokój, ale również pozbawia domów. Coraz więcej apartamentów jest bowiem wykorzystywanych pod najem tymczasowy, a miejscowi nie mają gdzie mieszkać.