Auta ważniejsze od dzieci? Niewiarygodne, co zrobił prezes w Grodzisku
– Na tym boisku działy się różne rzeczy. Młodzież piła alkohol i zakłócała ciszę nocną. Dochodziło nawet do kopulacji, a ja nie mam zamiaru pilnować tam porządku – mówi "Faktowi" prezes Grodziskiej Spółdzielni Mieszkaniowej Krzysztof Kozera.
To jego odpowiedź na pytanie dlaczego zlikwidował osiedlowe boisko do koszykówki i gry w kwadraty, a potem zrobił tam parking na 24 samochody. Odpowiedź – dodajmy – mieszkańców nie satysfakcjonuje, bo do prezesa i tej sytuacji mają mnóstwo zastrzeżeń.
Zacznijmy od początku. Akcja rozgrywa się na osiedlu Kopernika w Grodzisku Mazowieckim. Pewnego dnia na osiedlowe boisko do koszykówki i gry w kwadraty weszła ekipa budowlano-remontowa. Na powierzchni wymalowała miejsca parkingowe, ściągnęła kosze do gry, zabrała ławki, a wejście zmieniła na wjazd i zamontowała szlaban.
W całej sytuacji najbardziej tragikomiczne jest to, że to boisko ciągle wygląda jak boisko. Jest otoczone wysoką zieloną siatką, wjazd na nie prowadzi przez dawne wejście, więc zbyt szeroki nie jest. Na asfalcie, na którym są wymalowane linie do gry w koszykówkę, ktoś po prostu dorysował linie parkingowe. Całość wygląda absurdalnie.
Prezes działa dla dobra mieszkańców, ci rozgniewani
Wszystko działo się na polecenie prezesa spółdzielni mieszkaniowej. Czyli osoby wybieranej na swoje stanowisko przez mieszkańców. Ale prezes swojej decyzji nie konsultował z nikim. Na dodatek stanął okoniem, gdy mieszkańcy zażądali przywrócenia boisku funkcji boiska.
– To było idealne miejsce dla naszych dzieci. Mogły grać tu w piłkę, jeździć na rolkach i deskorolce. Nawet to im zabrano. Wstyd – mówi w rozmowie z "Faktem" mieszkanka osiedla. Boisko było boiskiem od ćwierć wieku.
– Proszę zobaczyć, jak działa spółdzielnia. Twierdzi, że robi to, aby poprawić warunki mieszkańcom. Ale prawda jest taka, że pierwszeństwo parkowania w tym miejscu będzie mieć elita związana z zarządem spółdzielni – dodał inny mieszkaniec.
Zaś reporter gazety sprawdził, że miejsc do parkowania na osiedlu wcale nie brakuje. Wygląda więc na to, że ktoś potrzebował wygodnego parkingu...
Mieszkańcy zwołali zebranie, w trakcie którego zebrano ponad 200 podpisów za tym, aby przywrócić boisko. Prezes jednak trwa przy swoim, a na dodatek tłumaczy, że to wszystko dla dobra mieszkańców. Bo boisko zlikwidował (wedle jego relacji) po skargach, które docierały do niego od mieszkańców.
Ci dodają, że może i wieczorami zdarzały się przypadki picia alkoholu na boisku, ale pilnowanie porządku to przecież zadanie policji i straży miejskiej. Nie jest przecież winą dzieciaków, że ktoś łobuzuje wieczorami w miejscu przeznaczonym do sportu i zabawy.
Prezes dopiero po rozmowie z reporterem "Faktu" prezes zapowiedział, że najprawdopodobniej parkingu nie będzie, a boisko pozostanie na swoim miejscu.
Czytaj także: https://natemat.pl/567155,kto-jest-odpowiedzialny-za-pluskwy-w-bloku-czy-spoldzielnia-pomoze