Kto w polskiej polityce skorzysta na wygranej Trumpa? Były wiceszef MSZ nie ma wątpliwości

Karolina Kurek
06 listopada 2024, 11:51 • 1 minuta czytania
Wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych mogą mieć duży wpływ na polską politykę. Marcin Przydacz, były wiceminister spraw zagranicznych, wskazuje, że wygrana Donalda Trumpa mogłaby sprzyjać polskiej prawicy i centroprawicy, dając jej impuls do działania. Z kolei zwycięstwo Kamali Harris z pewnością wpłynęłoby na wzmocnienie polskiej lewicy.
Kto w polskiej polityce skorzysta na wygranej Trumpa? Marcin Przydacz nie ma wątpliwości Fot. Jim Watson/AFP/Tomasz Jastrzębowski/East News

Trwają wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych, a świat z niecierpliwością czeka na wiadomość, kto zajmie miejsce Joe Bidena w Białym Domu. Jak informowaliśmy na naTemat.pl, wiele wskazuje na to, że Republikanie w wyborach 5 listopada zapewnią sobie pełnię władzy w Stanach Zjednoczonych.


Przypomnijmy, że już teraz wiadomo, iż Partia Republikańska zdobyła większość w Senacie. Istnieje także duża szansa, że umocni swoją przewagę w Izbie Reprezentantów. Zgodnie z wynikami podawanymi przez CNN, nowy układ sił w Senacie ma wyglądać następująco: 41 miejsc dla Demokratów i 51 dla Republikanów.

Niedawno o wyborach w USA wypowiedział się Marcin Przydacz, były wiceminister spraw zagranicznych oraz były szef Biura Polityki Międzynarodowej w Kancelarii Prezydenta Andrzeja Dudy.

– Mogą być to historyczne wybory. Patrząc na to, w jakim kierunku Stany Zjednoczone mogą pójść po tych wyborach, to na pewno to są super istotne – mówił w audycji na antenie radia RMF.

Różnice między kandydatami są znaczące, zarówno w zakresie polityki krajowej, jak i międzynarodowej, szczególnie w odniesieniu do kwestii bezpieczeństwa oraz sytuacji geopolitycznej w Europie Środkowej.

Jak wygrana Trumpa wpłynie na politykę w Polsce?

W rozmowie z Piotrem Salakiem, były wiceminister spraw zagranicznych zwrócił uwagę na rolę polskiej dyplomacji w przypadku ewentualnej wygranej Donalda Trumpa.

– Polska dyplomacja będzie miała dużą rolę do odegrania, aby przekonać administrację republikańską i pokazać jej, jak wygląda rzeczywistość z perspektywy Europy Środkowej – podkreślił.

Zaznaczył również, że podczas swojej kadencji w latach 2017-2021 Donald Trump prowadził politykę opartą na intensywnych relacjach z Europą Środkową, co było bardzo korzystne dla Polski. Wyraził jednocześnie obawy dotyczące działań obecnego rządu.

– Obawiam się, że nasz dzisiejszy polski rząd, polska dyplomacja niestety postawiła wszystkie karty na jeden kolor – dodał.

Przydacz wskazał również, jak wygrana Trumpa mogłaby wpłynąć na polską scenę polityczną i które ugrupowania mogłyby na tym skorzystać.

– Jeśli wygra Trump, z całą pewnością polska prawica czy centroprawica dostanie trochę wiatru w żagle – powiedział.

Nie ma także wątpliwości, jak zmieniłaby się sytuacja w Polsce, gdyby urząd prezydenta objęła Kamala Harris.

– Jeśli z kolei wygra Kamala Harris, to na pewno polska lewica czy liberalna lewica będzie podkreślać 'proszę bardzo, walec liberalno-lewicowy kroczy dalej, to my wygrywamy'. To się będzie przekuwać na poziom dyskusji w Polsce – skomentował.

Relacje Andrzeja Dudy i Donalda Trumpa

Marcin Przydacz wypowiedział się również na temat relacji prezydenta Polski, Andrzeja Dudy, z Donaldem Trumpem.

– Pan prezydent Andrzej Duda ma relację osobistą, przyjacielską z Donaldem Trumpem i myślę, że też przez ten pryzmat trzeba patrzeć na te spotkania – powiedział.

Jednocześnie podkreślił, że nie oznacza to, iż prezydent Duda nie utrzymuje poprawnych stosunków z Joe Bidenem czy Kamalą Harris.

– W ostatnim czasie na pewno mu było w wielu kwestiach bliżej do Donalda Trumpa, ale w sposób w moim przekonaniu profesjonalny podchodził do interesu państwa polskiego także wtedy, kiedy rządzili demokraci. I przypomnę tylko, że Joe Biden dwukrotnie odwiedził w Warszawie w ostatnich w ostatnim czasie i to jeszcze w ciągu jednego roku. To się w historii nigdy nie zdarzyło. Była tu także Kamala Harris – przekazał.

Czytaj także: https://natemat.pl/575750,wybory-w-usa-nieoficjalnie-republikanie-przejmuja-senat