Wstrząsająca relacja brata Komendy. "Bez pozwolenia to chyba nawet nie chodził siku"

Bartosz Godziński
20 listopada 2024, 17:38 • 1 minuta czytania
Krzysztof Klemański, przyrodni brat zmarłego Tomasza Komendy, udzielił mocnego wywiadu, który rzuca nowe światło na to, co się działo po wyjściu niesłusznie skazanego mężczyzny z więzienia. Opowiedział m.in. o tym, jak ich najstarszy brat miał kontrować życie niesłusznie skazanego mężczyzny.
Tomasz Komenda miał być kontrolowany przez starszego brata. Wstarzasający wywiad Fot. Jacek Dominski/REPORTER

Tomasz Komenda wyszedł z więzienia w 2018 roku po 18 latach i został oficjalnie uniewinniony. Trzy lata później wywalczył niemal 13 mln odszkodowania. Niestety w zeszłym roku wyszło na jaw, że choruje na nowotwór: miał raka płuc. Zmarł 21 lutego 2024 roku. Miał 46 lat.


Tomasz Komenda tylko sześć lat cieszył się wolnością po odsiadce. Przez ten czas w mediach pojawiały się smutne informacje m.in. o tym, że jego relacje z najbliższymi miały nie wyglądać już tak dobrze, jak wcześniej. Miał zerwać kontakt z częścią rodziny.

Wiadomo było, że wcześniej rozstał się z narzeczoną, ale pojawiły się też doniesienia, że miał izolować się również od swojej matki, Teresy, która przez lata wspierała go i walczyła o to, by mógł wyjść na wolność.

Tomasz Komenda miał być kontrolowany. "Cokolwiek robił, informował Maćka"

Krzysztof Klemański w najnowszym wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" w pewnym sensie potwierdza to, że Tomasz Komenda odciął się od części rodziny, w tym niego. – Częściej miałem z nim kontakt w więzieniu, niż jak wyszedł – stwierdził przyrodni, młodszy o trzy lata brat i zapewnił, że od dziecka byli nierozłączni.

Twierdzi, że to Tomasz Komenda zerwał z nim kontakt. Przez trzy lata przed śmiercią widział go tylko raz. Nie ma jednak do niego żalu. – On był dobrym człowiekiem, miał po prostu przerąbane życie. Kiedy był mały dużo chorował, później go zamknęli w więzieniu, a jak wyszedł, to znalazł się pod złymi skrzydłami – ocenił Klemański.

W wywiadzie wyjaśnił, że zrobiono z niego celebrytę, a "Tomek nie był na to gotowy, zresztą na narzeczeństwo czy dziecko też nie". – Tomek przestał chodzić do psychologa, bo też już było powiedziane, że jest niepotrzebny. Bracia Collins zostali odsunięci, że niby tylko chcą się na nim lansować. A oni robili naprawdę dobrą robotę, dogadywali się z Tomkiem. Ale byliby kłopotem, bo Maciek nie miałby takiej władzy – tłumaczył.

Maciek nie pozwolił mu być ojcem, partnerem, synem, bratem. Wszystko było dla Maćka, przez Maćka i dla niego. Tomek był tak przerobiony, że bez pozwolenia to chyba nawet nie chodził siku. Cokolwiek robił, z kimkolwiek się spotykał, informował Maćka. A z człowiekiem, który jest pod wpływem różnych substancji, który jest chory, można zrobić wszystko.Krzysztof KlemańskiPrzyrodni brat Tomasza Komendy

Rozmówca "Wyborczej" twierdził, że próbował kontaktować się z bratem, ale nie odbierał od niego telefonu. Kiedy dowiedział się, że jest chory, próbował go odwiedzić w mieszkaniu, ale brat Maciej nie chciał go wpuścić. – Poszarpałem się z nim wtedy. I już tylko kodeks karny mnie powstrzymywał, żeby czegoś mu nie zrobić. W końcu sam go prosiłem, żeby chociaż mamę wpuścił – opowiadał.

Mnie nawet na pogrzebie nie wpuścił do kaplicy, gdzie była otwarta trumna z Tomkiem. Jakim trzeba być człowiekiem, żeby nie pozwolić pożegnać się z umierającym bratem? – przyznał na koniec rozmowy.