Tym razem turyści na Śnieżce przesadzili. Ratownik GOPR mówi wprost o takim zachowaniu

Klaudia Zawistowska
27 grudnia 2024, 20:01 • 1 minuta czytania
Śnieżka to jeden z najsłynniejszych szczytów w Polsce. Karkonoska królowa cieszy się ogromnym zainteresowaniem latem, ale i zimą nie brakuje amatorów, którzy próbują ją zdobyć. W drugi dzień świąt na szczycie był także ojciec z dwójką dzieci. Razem postanowili wspiąć się na dach obserwatorium. Ale to nie był koniec.
Skrajna nieodpowiedzialność turystów na Śnieżce. GOPR jasno o ogromnym ryzyku Fot. Adam Lawnik/East News/Facebook

Ruch w drugi dzień świąt po uroczystym biesiadowaniu jest bardzo wskazany. Ponieważ w Karkonoszach pogoda sprzyjała wędrówkom, wiele osób postanowiło wspiąć się na ich najwyższy szczyt. Na Śnieżce panują już zimowe warunki, a śniegu jest bardzo dużo. Powstała tam zaspa, pozwoliła turystom na wejście na najniższy z trzech spodków tamtejszego obserwatorium. Turyści stali tuż nad słynną "rynną śmierci". Wystarczył jeden krok, żeby doszło do tragedii.


Skrajna nieodpowiedzialność turystów na Śnieżce. Dzieci w niebezpieczeństwie

Zdjęcia lekkomyślnych turystów pojawiły się w sieci. Ich autorem jest pan Władysław, który postanowił w mediach społecznościowych nagłośnić całą sprawę. "A miałem opublikować kilka pięknych widoków dzisiejszych Karkonoszy…" – zaczął swój wpis opublikowany w drugi dzień świąt.

Na zdjęciach widać grupę dorosłych stojących na ośnieżonym dachu obserwatorium. To jeszcze można byłoby przemilczeć. Jednak na dachu były także dzieci, które zachęcane przez mężczyznę (najpewniej ojca) na skraju tworzyły napis "Wrocław". Tuż za krawędzią zaczynała się słynna 900-metrowa "rynna śmierci", czyli strome zbocze Śnieżki, na którym zginęło już wiele osób.

Autor zdjęć wprost nazwał opiekuna dzieci "tatusiem roku". "Już samo pozwolenie na wejście w takie miejsce jak dach budynku obserwatorium powinno być karane, a co dopiero w wykonaniu dzieci, namawianych do tego przez swojego bezmyślnego ojca, którego jedyną reakcją było namawianie do dalszych tego typu działań. Naprawdę były momenty, że chłopiec po lewej stronie o mało nie spadł z dachu. Jego starsza siostra, sama chyba lepiej oceniła sytuację i nieco mniej ryzykownie oddawała się tworzeniu napisu" – pisał autor zdjęć.

Jak dodał, osoby zgromadzone na szczycie zwracały uwagę osobom na dachu, że to niebezpieczne. "Mam nadzieję że te zdjęcia będą jakąkolwiek przestrogą na pomysły bezmyślnych pseudo turystów których niestety sporo w Karkonoszach" – podsumował. Na koniec wpisu oznaczył także ratowników GOPR, Karkonoski Park Narodowy i IMGW pytając, czy da się coś z tym zrobić.

Dalszy ciąg artykułu pod naszą zbiórką – pomóżcie seniorom razem z nami!

GOPR reaguje na zachowanie turystów na Śnieżce. Nie mieli litości dla rodzica

Redakcja TVN24 skontaktowała się z naczelnikiem karkonoskiego GOPR Adamem Tkoczem w celu uzyskania komentarza do całego zajścia. – Skrajnie nieodpowiedzialne. Pokusa zrobienia dobrego zdjęcia to jedno, ale na tym spodku jest bardzo niebezpiecznie – podkreślił ratownik.

– Wystarczy chwila nieuwagi. Jeśli się obsuniemy, zwłaszcza na stronę północną, to możemy spaść w kierunku tak zwanej "rynny śmierci", a stamtąd już... że tak powiem, krótka droga na dół. I niestety może się to skończyć tragicznie, nawet śmiercią – dodał Tkocz.

Warto też dodać, że najniższy spodek budynku na Śnieżce od lat jest nieczynny z powodu złego stanu technicznego. W planach jest jego remont, jednak żadne prace na miejscu jeszcze się nie rozpoczęły.