Gwiazda "Białego Lotosu" grała złoczyńcę w "Avengersach". Wyglądała tam jak nie ona

Zuzanna Tomaszewicz
03 kwietnia 2025, 16:34 • 1 minuta czytania
Carrie Coon jest jedną z gwiazd 3. sezonu antologii "Biały Lotus". Przed dołączeniem do obsady serialu Mike'a White'a amerykańska aktorka wystąpiła w superbohaterskim hicie pod tytułem "Avengers: Wojna bez granic". W produkcji Marvela jest nie do poznania. Producenci podobno nie chcieli "zapłacić jest więcej" za rolę złoczyńcy w MCU.
Carrie Coon z "Białego Lotosu" zagrała wroga superbohaterów w filmie "Avengers: Wojna bez granic" Fot. materiał prasowy / Warner Bros. Discovery

W trzecim sezonie nagrodzonego 15 statuetkami Emmy "Białego Lotosu" trafiamy wraz z nowymi rozpieszczonymi i problematycznymi wczasowiczami do kolejnego luksusowego kurortu White Lotus, ale tym razem położonego w Tajlandii. W atmosferze spirytualizm poznajemy mroczne sekrety gości hotelu, wśród których znalazły się trzy plotkujące przyjaciółki. Jedną z nich jest Laurie Duffy, w którą wcieliła się Carrie Coon.


"Biały Lotos" nie jest jedyną rolą, która pozwoliła rozwinąć skrzydła amerykańskiej aktorka. Za kostiumowy serial "Pozłacany wiek" i adaptację "Fargo" otrzymała dwie nominacje do telewizyjnych Oscarów (wspomnianych wcześniej nagród Emmy). W jej filmografii widnieją też takie tytuły jak "Pozostawieni", "Jego trzy córki" i "Zaginiona dziewczyny" Davida Finchera. Coon miała nawet szansę dołączyć do wielkiej rodziny Marvela, ale... nie na długo.

Carrie Coon z "Białego Lotosu" wygląda nie do poznania w "Avengersach" (FOTO)

W 2018 roku Coon została obsadzona jako antagonistka Proxima Midnight w kinowym hicie "Avengers: Wojna bez granic" – jej postać była sojuszniczką Thanosa, który chciał pozbyć się połowy istnień we wszechświecie. Fanom najbardziej zapadła w pamięć scena, w której zła kosmitka walczy z Natashą Romanoff graną przez Scarlett Johansson ("Vicky Christina Barcelona").

Coon widzieliśmy tylko w jednej produkcji od Marvel Cinematic Universe. Jej nazwisko nie znalazło się w obsadzie "Avengers: Koniec gry". Dlaczego? W podcaście "The Big Picture" mąż aktorki, Tracy Letts ("Sierpień w hrabstwie Osage"), ujawnił, że poszło o pieniądze. Twórcy mieli nie zgodzić się na większe wynagrodzenie.

– Wydaje mi się, że (red. przyp. – Marvel) odezwał się do niej z propozycją udziału w kontynuacji. Ona odpowiedziała: "Pierwszy film odniósł największy kasowy sukces w historii. Zapłacicie mi więcej?". A oni na to: "Nie zapłacimy". Ona stwierdziła więc, że jeśli nie podniosą jej wynagrodzenia, to po prostu nie pojawi się w kolejnej części. Oni odpowiedzieli: "Powinnaś być wdzięczna, że jesteś częścią uniwersum Marvela" – powiedział Letts.

Nadmieńmy, że Proxima Midnight została ożywiona na ekranie w większości za pośrednictwem efektów CGI. Antagonistka w niewielkim stopniu przypomina Coon.