Reklama.
W 2015 roku aktora ugryzł kleszcz. Potem zaczął cierpieć na silne bóle głowy i pogorszył się mu wzrok. Leczył się na poważną chorobę neurologiczną. Zdiagnozowano u niego też tętniaka mózgu, z powodu którego operowano go w 2019 roku. Mimo rehabilitacji nie udało się mu powrócić do zdrowia. Paweł Królikowski zmarł w wieku 58 lat.
Tętniak rozwija się w nas podstępnie, bezobjawowo. Można żyć z nim latami, aż pewnego dnia pęka, powodując groźne dla zdrowia krwawienie podpajęczynówkowe. W zależności od tego, jak rozległe jest krwawienie po pęknięciu tętniaka, konsekwencje bywają bardziej lub mniej poważne. Od 10 do 15 proc. chorych niestety umiera, zanim przybędzie pomoc. Wśród pacjentów, którzy przeżyją pierwotny krwotok i z różnych przyczyn nie zostaną poddani embolizacji bądź leczeniu operacyjnemu, powtórny krwotok jest najczęstszą przyczyną śmierci. Jego ryzyko przez pierwsze 2 tygodnie po pierwszym krwotoku wynosi ok. 15-20 proc.
Konsekwencje krwotoku podpajęczynówkowego są poważne także w przypadku braku jego powtórnego wystąpienia. Spośród pacjentów, którzy przeżyją krwotok, około 30 proc. ma ciężkie, nieodwracalne uszkodzenia neurologiczne, a ponad 66 proc. nigdy już nie wróci do tej jakości życia, którą prowadzili przed krwotokiem. Dlatego tak istotne jest, aby chory jak najszybciej po pęknięciu tętniaka trafił pod opiekę lekarską.
Samo pęknięcie tętnika trwa chwilę. Jak się jednak okazuje, aż ponad połowa pacjentów ma objawy ostrzegawcze ok. 6 do 20 dni przed pęknięciem tętniaka. Należą do nich nagły ostry ból głowy, który może być skutkiem tzw. krwawienia ostrzegawczego, a także podwójne widzenie, opadanie powieki, areaktywna źrenica, bóle twarzy po stronie tętniaka, drgawki, zawroty głowy, osłabienie siły mięśni lub nawet przemijający niedowład kończyn po jednej stronie.
Zdiagnozowany pacjent poddawany jest leczeniu jedną z dwóch metod. Pierwsza, kraniotomia, polega na otwarciu czaszki i założeniu na tętniaka specjalnego tytanowego klipsa. Ta metoda obecnie zarezerwowana jest dla tętniaków nie dających się zamknąć drogą wewnątrznaczyniową lub których zamknięcie drogą wewnątrznaczyniową wiązałoby się z większym ryzykiem dla pacjenta.
Metoda druga, preferowana w krajach Europy Zachodniej, to małoinwazyjna embolizacja. Polega ona na niewielkim nakłuciu tętnicy, poprzez które wprowadza się drogą wewnątrznaczyniową mikroskopijny cewnik do worka tętniaka i wypełnia się go niejako od środka specjalnymi spiralami, które po pierwsze hamują napływ krwi do worka tętniaka, a po drugie powodują wykrzepianie tej krwi, która tam wcześniej napłynęła, co prowadzi do powstania skrzepu wypełniającego worek tętniaka. Po pewnym czasie skrzep ten zarasta całkowicie i pokrywa się śródbłonkiem – czyli odtworzona zostaje pierwotna struktura naczynia.