"Wysypka pojawiła się dosłownie wszędzie". 39-latek opisał swoją walkę z małpią ospą
Michał Koprowski
27 lipca 2022, 12:25·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 27 lipca 2022, 12:25
"Wysypka pojawiła się dosłownie wszędzie; na początku wyglądała jak ukąszenia komarów, potem rozwinęły się pryszczate pęcherze, które pękały. W nocy obudziłem się, wariując z bólu i świądu. Byłem bardzo chory, ale musiałem sam ułożyć swój plan opieki" – powiedział dla "The Guardian" 39-letni Sebastian z Nowego Jorku. Mężczyzna podkreślił, że walka z małpią ospą i systemem ochrony zdrowia "to był totalny koszmar".
Małpia ospa została uznana przez Światową Organizację Zdrowia za "globalne zagrożenie dla zdrowia".
Wśród objawów tej odzwierzęcej choroby wirusowej wymienia się gorączkę, bóle głowy oraz wysypkę skórną.
– Miałem wysoką gorączkę z dreszczami i bólami mięśni. Moje węzły chłonne były tak spuchnięte, że wystawały z gardła – wspomina 39-letni Sebastian z Nowego Jorku.
Małpia ospa w Polsce
– Mamy ponad 50 potwierdzonych przypadków małpiej ospy w Polsce - poinformował w środę w Polskim Radiu wiceminister zdrowia Waldemar Kraska. Jak dodał, około 20-30 osób przebywa w tej chwili w szpitalach, ale ma dość łagodne objawy.
– W tej chwili nie widzimy w Polsce jakiejś większej liczby nowych przypadków. Wiele z nich nie potwierdza się – dodał minister. Zapewnił przy tym: "jeżeli będzie taka potrzeba, to dysponujemy w tej chwili szczepieniami".
Sebastian z Nowego Jorku opisał przebieg małpiej ospy
Jak wygląda przebieg małpiej ospy? Opowieść 39-latka z nowojorskiego Brooklyn'u ukazała się na łamach dziennika "The Guardian". Mężczyzna powiedział, że walka zarówno z małpią ospą, jak i systemem ochrony zdrowia "to był totalny koszmar".
Pierwsze symptomy choroby pojawiły się 1 lipca. Wynik testu na COVID-19 okazał się negatywny, podejrzenia szybko powędrowały w kierunku małpiej ospy. Dwa dni później w okolicy odbytu pojawiły się kolejne dolegliwości. "Początkowo było to kłucie, swędzenie. W tym momencie się nie bałem (...), ale nie miałem pojęcia, jak będzie źle" – wspominał Sebastian.
W trakcie teleporady lekarz zalecił wykonanie odpowiednich badań pod kątem małpiej ospy. Tutaj pojawiły się pierwsze problemy z systemem ochrony zdrowia. "Nie rozumiałem, jak bardzo ograniczona była zdolność testowania: w tym momencie miasto mogło przeanalizować tylko 10 testów dziennie" – czytamy.
Co gorsza, okazało się, że lek przeciwwirusowy można otrzymać dopiero po uzyskaniu pozytywnego wyniku testu. Sebastian wrócił do domu zaopatrzony w standardowe leki przeciwbólowe i przeciwgorączkowe, a wysypka zaczęła zajmować ciało mężczyzny.
"Zmiany pojawiły się dosłownie wszędzie"
"Na początku wyglądały jak ukąszenia komarów, potem rozwinęły się w pryszczate pęcherze, które w pękały, a w końcu w strupy. Miałem je na czaszce, twarzy, ramionach, nogach, stopach, dłoniach, tułowiu, plecach" – opowiadał.
39-latek przyznał, że ponad 50 zmian chorobowych, gorączka na poziomie 39,4 st. C oraz silny ból wywołały u niego atak paniki. Następnie pojawiła się pokrzywka na całym ciele oraz intensywne bóle głowy i stawów. "W nocy obudziłem się, wariując z bólu i świądu" – relacjonował.
Ponadto pierwsze zmiany w okolicach odbytu przybrały formę ran otwartych. Sebastian opowiadał, że "dosłownie krzyczał, kiedy szedł do łazienki. Nawet utrzymywanie tego obszaru w czystości, mycie się, było niezwykle bolesne. Za każdym razem był to dwugodzinny proces".
"Byłem jednym z nielicznych szczęśliwców"
Cztery dni po wykonaniu testu na małpią ospę mężczyzna został telefonicznie poinformowany o pozytywnym wyniku. Niestety zabrakło innych informacji, a on sam nie wiedział, co robić. Gdy jego gardło zaczęło puchnąć, na oddziale ratunkowym stwierdzono, że to "bakteryjne zapalenie migdałków", odmawiając podania leków przeciwwirusowych.
"W końcu odebrałem telefon z kliniki w Irving Medical Center na Uniwersytecie Columbia. Powiedzieli, że departament zdrowia poprosił ich o zajęcie się moją sprawą. Najwyraźniej byłem jednym z nielicznych szczęśliwców, którzy zostali zaproszeni na leczenie" – stwierdził mężczyzna.
Po blisko godzinnej wizycie Sebastian opuścił klinikę z dwutygodniowym zapasem leków na małpią ospę, których stosowanie przyniosło efekty. 39-latek z Nowego Jorku przyznaje, że choroby była koszmarem oraz dodaje, że nie wyobraża sobie, w jaki sposób ludzie mają sobie radzić z "nawigacją po systemie opieki zdrowotnej".